Gdyby polskich ekonomistów wysłano na Saharę, to doprowadziliby do deficytu piasku. W tym kabaretowym komentarzu zawierała się opinia ulicy o efektach gospodarki socjalistycznej. Ciągłe braki w dystrybucji, z jednoczesnym wysłuchiwaniem propagandy sukcesu. Każdy, kto pamięta lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte ubiegłego wieku zastanawiał się nad tym dlaczego jest tak źle, skoro wszystko idzie do przodu?
Reglamentacja. Urodzeni w latach sześćdziesiątych pamiętają doskonale kartki i puste półki sklepowe. Pamiętają też zdobywanie i załatwianie towarów, nawet tych niepotrzebnych, nabywanych z nadzieją, że można je będzie wymienić na to, co naprawdę było potrzebne. Wprowadzenie kartek, właściwych systemowi wojennemu, było przyznaniem się rządzących do klęski gospodarki socjalistycznej, a raczej sposobu dystrybucji dóbr konsumpcyjnych. Chyba właśnie dlatego Jerzy Urban w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem określił reglamentację mianem gwarancji zakupu określonej ilości mięsa, po określonej cenie przez „uprawnioną część społeczeństwa”.
Tym, którzy nie znają realiów życia w Polsce przed 1989 roku należy uświadomić, ze państwo było największym pracodawcą, monopolistą w dostawach dóbr codziennego użytku i jedynym deweloperem. Państwo określało ceny, kanały dystrybucyjne i to, kto będzie uprawniony do przydziału mieszkania, zakupu samochodu czy poziomu podaży w określonych rejonach kraju. Rosnące zarobki i praktycznie niezmienne ceny zachęcały ludność do konsumpcji, a ta stała w sprzeczności choćby z potrzebami handlu zagranicznego. W tych warunkach rządzący zmuszeni byli do zagwarantowania ludności minimalnego zaopatrzenia po akceptowalnych cenach. Braki sklepowe lub podwyżki groziły bowiem demonstracjami robotniczymi, a te godziły w wizerunek socjalistycznej Polski. Dlatego też przez cały okres PRL-u władza była przygotowana do wprowadzenia systemu kartkowego.
Andrzej Zawistowski zajął się kartkami z iście naukowym podejściem. Ta książka to przede wszystkim kartkowa historia Polski od pierwszych lat powojennych (system kartkowy lat 1944-1948), okresu stalinowskiego (system z lat 1951-1953) do lat osiemdziesiątych (wprowadzenie w latach siedemdziesiątych bonów na cukier można uznać za preludium tych czasów). Oczywiście systemy te nie były jednorodne. Ewolucji podlegał nie tylko koszyk kartkowy, ale i uprawnieni do zakupu określonych ilości towarów. Zupełnie inne przydziały były przewidziane nie tylko z względu na wiek, ale i na miejsce zamieszkania (miasto i wieś).nietrudno się domyśleć, że kartki stały się uzupełniającym, a nawet alternatywnym środkiem płatniczym do biletów NBP. I mimo, że kartki uśredniły spożycie mięsa w całej Polsce, podnosząc je np. na Suwalszczyźnie, a obniżając na Górnym Śląsku, reglamentacja z postulatu strajkujących stoczniowców, liczących na zapewnienie minimalnych nawet, ale pewnych zakupów, stały się przekleństwem i symbolem PRL-u . I jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy Aleksander Kwaśniewski kandydował na prezydenta RP, wielu niezbyt rozgarniętych populistów widziała w jego zwycięstwie powrót właśnie do systemu kartkowego lat osiemdziesiątych. A przecież system ten jest jedynie możliwy w warunkach ograniczonej wymiany handlowej, zamknięcia rynku i państwowego zamordyzmu.
Hola, czyżby w najbliższych latach czekał nas powrót kartek?