Dzień dobry, drogi Lindstromie. Przygotowałeś dla nas jakąś kawę? To słowa, wypowiedziane przez Roalda Amundsena do kucharza wyprawy, słowa wieńczące 1300 kilometrowy marsz. Ostatni Wiking, bo tak nazywano Amundsena, nie był bowiem człowiekiem pozbawionym poczucia humoru.
Jako dziecko nie lubiłem tej postaci. Koszmarnie napisana, hagiograficzna biografia odkrywcy przedstawiała go jako doskonałego w każdym calu człowieka. Amundsen w moich oczach jawił się niczym wzorzec, który nadawał się tylko do postawienia w Serves pod Paryżem z adnotacją : chodzący ideał, a ja już jako dziesięciolatek wiedziałem, że takich ludzi po prostu nie ma. Niechęć do Amundsena pozostała mi na długie lata i dopiero kiedy ukazała się jego biografia pióra Bowna stała się pretekstem do tego, by norweskiemu odkrywcy dać kolejną szansę.
Przywołane wcześniej słowa świadczą, że Ostatni Wiking miał poczucie humoru i dystans wobec samego siebie, choć należy sądzić, że dystans ten był nieco wyreżyserowany. Amundsen zna bowiem swoją wartość i był człowiekiem pewnym siebie i własnej wartości. Urodzony w zamożnej rodzinie kupieckiej przez lata zmagał się z problemami finansowymi i często początki jego wyprawy wyglądały jak ucieczka przed natrętnymi wierzycielami, którzy z niecierpliwością czekali na szczęśliwy powrót badacza. Zanim jednak Amundsen stał się znanym podróżnikiem arktycznym , był leniwym uczniem i studentem przedkładającym nad wiedzę praktyczną, wszelkie informacje o sztuce przetrwania w ekstremalnych warunkach. Pierwsze samodzielne wyprawy nie były zbyt dobrze przygotowane, jedna z nich o mały włos nie zakończyła się tragicznie. Badacz wyciągnął z niej wnioski i do końca życia nie zlekceważył etapu przygotowawczego. Inną lekcją była nabyta umiejętność czerpania finansowych korzyści ze sławy. Amundsen stał się wkrótce kimś, kogo dziś określamy mianem celebryty. Nie przeszkadzało mu to jednak w całkowitym odcięciu od świata na czas wyprawy. Odkrywca tylko pozornie nie ufał telegrafowi, jako zdobyczy technicznej, prawdopodobnie bojąc się gniewnych depesz wierzycieli. Ze swoich sukcesów najmniej cenił ten, który zapewnił mu światową sławę, a zginął ratując człowieka, którego nienawidził.
Ta prawdziwa biografia odkrywcy oparta została na podstawie dzienników Amundsena, materiałów prasowych, listach i relacjach innych osób, które znały Badacza lub były świadkami jego sukcesów. Biografię tą czyta się jak pasjonującą książkę przygodową, a jej lekturę można porównać do prawdziwej przygody.