Rafik Schami
Sofia, albo początek wszystkich historii
Rafik Schami Sofia, albo początek wszystkich historii Noir sur Blanc

„Nie jestem ani muzułmaninem, ani chrześcijaninem, druzem czy Żydem. Moją religią jest miłość, rozumiesz?”

REKLAMA
Te słowa, wypowiedziane przez jednego z bohaterów powieści Rafika Schami, jest kwintesencją tego, o czym zapomnieliśmy w dzisiejszych czasach, a co stanowi istotę człowieczeństwa. Miłość, zarówno wobec innych ludzi, miłość do ukochanej kobiety, swej przeszłości i życia. Zaiste jest to jest to książka, z gatunku tych, które zawsze chciałbym czytać. Zacznijmy jednak od samego początku. Tytułowa Sofia jest żoną zamożnego jubilera i matką żyjącego od trzydziestu lat na emigracji Salmana. Jej syn zbyt dosłownie odczytał idee równości i zaangażował się w zbrojną walkę z reżimem Assada. Na emigracji Salman zdobył majątek, założył rodzinę i żył życiem człowieka, któremu szczęście zakłóca tylko nostalgia za rodzinnym miastem. Nasz bohater, po upewnieniu się, że został objęty amnestią, postanawia odwiedzić rodzinne miasto, nie wiedząc, że reżim o nim jeszcze nie zapomniał. Oskarżony o niepopełnione zbrodnie, musi się ukrywać i uczyć swego miasta na nowo. W takich chwilach okazuje się, że tylko ktoś, komu udzieliło się przed laty pomocy, jest gotów odwdzięczyć się, narażając swoje życie. Karim, emeryt, który na starość korzysta z ostatniej szansy na miłość, bez wahania spłaca dług wdzięczności, narażając tym samym własne życie.
Na pierwszy rzut oka jest to więc książka o dającej siłę miłości. Jest to oczywiście prawda, ale traktując w taki właśnie sposób prozę Schamiego, nie zrozumiemy do końca bliskowschodniej duszy. Dla Schamiego miłość i cierpienie są tym, co związane jest z życiem, pisze więc ożyciu i o Syrii, opowiada nam o swoim pokoleniu, pokoleniu, które musiało opuścić ojczyznę i które z nadzieją patrzyły na wydarzenia arabskiej Wiosny Ludów. Syria skrwawiona, Syria podzielona pod względem religijnym, Syria, w której reżim podzielił naród na wrogie sobie, religijne plemiona. Wreszcie Syria, w której najdrobniejszy wyraz empatii jest bohaterstwem, to ona jest prawdziwym bohaterem tej książki. I nikt z nas nie zrozumie czym właściwie jest ten skrawek ziemi, na której od kilku lat toczy się równie krwawy, co bezsensowny konflikt, dopóki nie pozna prozy Schamiego. To w niej jest obraz wszystkich tęsknot Syryjczyków. Za normalnością, za kuszącym powiewem zachodu, za kuszącą wizją zerwania najbardziej bezsensownych obowiązków, jakie stawia przed człowiekiem tradycja, wreszcie, za zerwaniem z podziałami religijnymi. Ta Syria, która tkwić będzie po lata, w mieszkającym w Europie Schamim, zwanym przez niemieckich literaturoznawców, jednym z najciekawszych pisarzy współczesnej prozy niemieckiej.
Czytajmy więc….