Kilkunastoletnia Vanja właśnie straciła matkę. W Rio de Janeiro zostaje tylko jej ciotka, dlatego dziewczyna wpada na śmiały pomysł – odnajdzie swojego ojca, o którym wie tyle, co nic. W towarzystwie byłego męża mamy, Fernanda i chłopca z sąsiedztwa wyrusza na poszukiwania.
Ma więcej pytań niż odpowiedzi, ze strzępków opowieści mamy próbuje złożyć swoją historię. Czy ten tajemniczy, nieobecny ojciec gdzieś tam jeszcze żyje? Czy wie o jej istnieniu? Fernando służy pomocą, próbując uzupełnić dziury. To, co było poszukiwaniami taty, staje się odkrywaniem historii matki, jej własnego dziedzictwa i burzliwej przeszłości Brazylii. Historii różnych, jednocześnie zaś niezwykle podobnych.
„Kruczogranatowe” to powieść o prostej fabule, której siłą jest język, jakim została ona opowiedziana. Książka bowiem nie ma linearnej akcji – przeszłość dawniejsza miesza się z przeszłością bliższą, ta zaś powraca we wspomnieniach opowiadanych w teraźniejszości. Skrawki historii mieszają się ze sobą, wszystko to zaś połączone jest z bogatą metaforyką i refleksyjnym nastrojem.
„Kruczogranatowe” to powieść drogi – tej metaforycznej i dosłownej. Metaforycznej, bowiem odbywającej się poprzez opowieści w czasie i przestrzeni. Dosłownej, gdyż Vanja przemierza Stany Zjednoczone samochodem wraz z Ferdynandem i Carlosem. Podczas i jednej, i drugiej poznaje historie kolejnych ludzi, które jednak są jedynie tłem dla opowieści o losach Vanji i poszukiwaniu przez nią własnej tożsamości. Wszyscy, oprócz tej Ferdynanda, który przekazuje dziewczynce jej historię Brazylii.
Nie da się ukryć, „Kruczogranatowe” jest historią, która pomyślana była głównie dla czytelników brazylijskich. Przez całą powieść młyny brazylijskiej historii mielą swoje dzieje, kolejne wydarzenia powracają, czasem jako urywki, czasem jako dłuższe wspomnienia. Lisboa wielokrotnie odwołuje się do historii swojego kraju, jednak zazwyczaj ich nie wyjaśnia, zmuszając czytelników, by sami rozpoznali właściwe wydarzenia. Z pewnością więc osoby zanurzone w kulturze Brazylii lub chociaż znające jej historię wyniosą z lektury dużo więcej, możliwe te, że sama opowieść zrobi na nich większe wrażenie.
Ale jednocześnie, „Kruczogranatowe” to opowieść, w którą niezwykle łatwo się zanurzyć. Można nie zrozumieć wspomnień Fernanda, ale nie jest trudno zrozumieć stawkę, o jaką walczył czy emocje, jakie przeżywał. Można nie znać historii, wiedzieć, jak ważna jest dla człowieka jego własna tożsamość. Ponieważ właśnie o tym są „Kruczogranatowe” pod całą otoczką powieści drogi i tworzenia nowej rodziny. Powieścią o poszukiwaniu i stwarzaniu własnej tożsamości.
Marta Kraszewska