Elbląg, blok z wielkiej płyty, jedenaście kondygnacji, sześćdziesiąt cztery mieszkania, prawie dwustu lokatorów. W wigilijny wieczór mieszkańcy dowiadują się, że zostali zakładnikami, a próba opuszczenia wieżowca będzie wiązała się ze śmiercią.
Do akcji wkracza elbląska policja, która jednak nie ma doświadczenia z terrorystami i ze sprawami, gdzie wzięci są zakładnicy. Komisarzowi Soroce nie sprzyja też mróz i śnieg oraz rywalizacja z oddziałem antyterrorystycznym przysłanym z Wrocławia. Czy uda im się powstrzymać przestępców zanim w wieżowcu wybuchnie panika?
Fabuła w „Zostań w domu” jest skupiona wokół samego ataku terrorystycznego i wieżowca, w którym uwięzieni są zakładnicy. Do tego kilka wątków związanych głównie z pracownikami policji i prokuratury, które jednak są na tyle niezgrabnie wplecione w fabułę, że łatwo się domyślić, iż prędzej czy później będą miały one wpływ na wątek ataku na wieżowiec.
Z pewnością najjaśniejszym światłem thrillera Pietrzyk jest to, co dzieje się w wieżowcu. A zatem – grupa ludzi, która zebrała się na święta w swoich domach. Z początku jest miło, ale, wraz z rozwojem zdarzeń, wraz z mijającym w zamkniętym pomieszczeniu czasem, napięcie zaczyna wzrastać. Małżeństwa zaczynają się kłócić, na jaw wychodzą zadawnione konflikty i wszyscy grają sobie na nerwach, nie udając już nawet przyjaznych uczuć względem bliskich. Z rodziną dobrze wygląda się na zdjęciach i spędza razem święta, ale co za dużo, to niezdrowo.
Ciekawie jest przedstawiony także wątek ataku terrorystycznego. Początkowe napięcie i strach wywołany umieszczeniem w budynku bomb oraz śmierć jednego z mieszkańców zostaje zastąpione obawą wynikającą z niewiedzą. Lokatorzy widzieli i słyszeli terrorystów przebranych za mikołajów, wszyscy otrzymali ostrzeżenia, by nie wychodzili z mieszkania, ale po pierwszym ataku następuje cisza. Ta jest jeszcze bardziej niepokojąca, bo trudno powiedzieć, co ona właściwie oznacza. Czy powinni się bać czy być przerażeni nagłą zmianą gry? Ta obawa i niewiedza świetnie budują napięcie w książce.
Niestety efekt ten burzony jest przez drugą część książki. Gorzej bowiem pokazane są działania policji. Nudzą czytelnika opisem kolejnych wykonywanych przez nich ruchów lub konfudują, gdy policjanci czy prokuratura mówią o sprawach niezwiązanych z wieżowcem, a zatem o rzeczach zupełnie nieznanych. Do tego sam główny prowadzący śledztwo jest postacią całkowicie niesympatyczną i nudną, której jedynymi cechami charakterystycznymi jest natura jego związku z jedną z bohaterek oraz wydarzenia dziejące się poza kadrem.
„Zostań w domu” wychodzi od ciekawego pomysłu, jednak im dalej w las, tym powieść jest coraz bardziej nierówna. Wątek z zakładnikami i terrorystami został wykonany dobrze, problem tkwi w wątkach pobocznych, które hamują ten początkowy rollercoaster emocji. Ostatecznie czytelnicy otrzymują bezpieczną przejażdżkę kolejką. Niby nie jest źle, ale jednak zapowiedzi były dużo ciekawsze niż rezultat.
Marta Kraszewska