Enola Holmes pod pseudonimem prowadzi biuro znanego perdytorysty, rozkręcając swoją karierę detektywistyczną. Podając się za Ivy Meshle, poszukuje zaginionej lady Cecile, jednocześnie próbując spotkać się z matką i uniknąć odnalezienia przez starszych braci. A że Londyn aż tak duży nie jest, ryzykuje każdego dnia, szczególnie że Sherlock nie spocznie, dopóki jej nie odnajdzie.
Nastolatka lawiruje między tożsamościami, przebraniami i śledztwami, przemierzając wiktoriański Londyn. Poszukując zaginionej panienki, odkrywa sprawy całkowite obce dla dziewczęcia dotychczas mieszkającego na odległej wsi. A jednocześnie łamie tabu za tabu (choć częściej w swoich myślach), nie godząc się na panującą wszechobecną biedę, manipulowanie tłumem czy zabobonne przesądy, które przynoszą więcej szkody niż pożytku.
„Enola Holmes. Sprawa leworęcznej lady” jest o wiele lepsza od tomu pierwszego. Zagadka jest dużo ciekawsza – choć autorka strzeliła sobie w stopę, dając taki a nie inny tytuł książce, miejsce akcji sprawdza się lepiej, sama fabuła ma więcej do zaoferowania, zaś bohaterowie też mają lepsze rzeczy do roboty. Zmiana lokalizacji najlepiej służy Enoli Holmes, która w Londynie może rozwinąć skrzydła – oczywiście w odpowiednim przebraniu.
Enola Holmes jest bystra i dociekliwa i to doskonale w książce widać. Umie łączyć tropy, a także (prawie) skutecznie się ukrywać. Jednocześnie jednak widać, że jest to tylko nastolatka, bystra, bo bystra, ale jedynie nastolatka dopiero wprawiająca się w rolę śledczego. To oznacza, że popełnia błędy, nie zawsze od razu łączy tropy, które dla czytelnika są dość oczywiste. Jej pomysły i spojrzenie na świat jest odpowiednie dla nastolatki, podobnie jak reakcje (kwestia gorsetu czy jednego z wypadków nocą). Dzięki temu jest postacią wiarygodną, a dzięki temu bliską czytelnikowi.
Jednocześnie postać Enoli Holmes czyni samego Sherlocka Holmesa bardziej ludzkim. Słynnego detektywa czytelnik obserwuje jakby z drugiego planu, ze śledztwa Enoli czy relacji pobocznych ludzi. To ciekawa perspektywa, która z jednej strony pozwala na obserwowanie Sherlocka „od kuchni”, z drugiej nie posługuje się nim wprost. A że całość jest narracją Enoli, to i czytelnik otrzymuje nowe interpretacje znanych czytelnikowi postaci – choćby Sherlocka jako zatroskanego brata czy doktora Watsona jako modelowego ojca.
Podobnie jest z tłem Londynu – akcja drugiego tomu toczy się w czasach przemian, w czasach, gdy na ulicach Londynu przemyka nieuchwytny Kuba Rozpruwacz, a wśród robotników powoli rozprzestrzeniają się hasła walczące o „proletariat”. Najprostsze dla Nancy Springer byłoby zawiązanie akcji wokół morderstw Kuby Rozpruwacza, a przynajmniej zrobienie ich powracającym motywem, tymczasem samą Enolę interesuje coś zupełnie innego – i dlatego zabójstwa wspomniane są jedynie raz przypadkowo. Młoda Holmes, która za parę lat zasili pewnie szeregi sufrażystek, zainteresowana jest ruchami skandującymi hasła z „Kapitału”, dlatego też to, a nie morderstwa, powraca co i rusz w powieści.
Koniec drugiego tomu zapowiada dalsze ciekawe przygody rezolutnej i odważnej młodszej siostry Holmesów. „Enola Holmes. Sprawa leworęcznej lady” udowadnia, że można pisać powieści detektywistyczne dla młodzieży, które są lekkie, przyjemne, a jednocześnie angażujące. Nancy Springer nie pisze wybitnych kryminałów, ale jej książki są miłą lekturą na popołudniowy wieczór.
Marta Kraszewska