Dobry thriller powinien zacząć się trzęsieniem ziemi, po czym napięcie winno stale narastać. Jessica Barry prawdę tę zrozumiała doskonale, bowiem Bezwład zaczyna się katastrofą samolotu.
W Górach Skalistych dochodzi do katastrofy lotniczej. Pilot małej awionetki ginie na miejscu, a pasażerka jest poważnie ranna. Wrak samolotu może w każdej chwili eksplodować, dziewczyna musi więc wyciągnąć z samolotu to, co może być jej potrzebne do przybycia pomocy. Po zgromadzeniu wszystkiego, co jest przydatne w górskich warunkach i opatrzeniu ran, dziewczyna oddala się pośpiesznie z miejsca wypadku. Wydaje się, że ucieka, co na pierwszy rzut oka wydaje się nieracjonalne. Czy to prawdziwy lęk czy histeria wywołana szokiem? Czytelnik przez wiele stron książki będzie zadawać sobie to pytanie. W tym samym czasie matka dziewczyny, opłakując tragicznie zmarłą córkę, będzie zastanawiać się jak doszło do wypadku, co jej dziecko robiło w małym samolociku i jakie życie prowadziła po tym, jak skłócona i obrażona na nią, opuściła dom rodzinny. Powoli poznajemy głęboko skrywane sekrety rodziny, przyczynę sporu obu kobiet i efekty żmudnego dochodzenia prawdy o polityce i rzetelności koncernów farmaceutycznych. A ta jest zaskakująca i bardzo niebezpieczna dla obu kobiet.
Bezwład to klasyczny thriller, w którym mamy zarówno tajemnicę, niebezpieczeństwo, walkę o życie, a także współczesną wersję bajki o Kopciuszku. I ten właśnie wątek Kopciuszka, którego dostrzegł książę z bajki i ukształtował, niczym profesor Higgins z dramatu Shawa, zgodnie z własną wizją damy. Tylko dama z czasów Shawa różni się od współczesnych lalek, które mają być kosztownym dodatkiem do garnituru, nie będą zadawały pytań i spełnią seksualną zachciankę swego właściciela. Przebudzenie ze snu bywa okrutne, bowiem zabawka, kiedy wychodzi z narzuconej jej roli, staje się jedynie zbędnym balastem. Tak, historia Allison będzie przestrogą dla pań, które wejdą w nie swoje buty i będą próbowały grać role, do których nie pasują. Trudno więc czuć jakąkolwiek sympatię zarówno dla naszej bohaterki, jak i jej matki. Możemy je oczywiście podziwiać, podziwiać ich sprawność w walce o życie, sposób w jaki radzą sobie w sytuacji kryzysowej, ale nasze odczucia muszą się do tego ograniczyć.