George Orwell. Dla mojego pokolenia to nie nazwisko, tylko symbol nonkonformizmu i wierności wyznawanym wartościom. Jego wydawane, w drugim obiegu, Folwark zwierzęcy i Rok 1984, dawały, nawet osobom niezwiązanym z opozycją, poczucie, iż czytając, robią coś zakazanego, a jednocześnie uczestnictwa w pierwszej lekcji wolności i tego, że oto w jej imię warto poświęcić wiele.
Folwark zwierzęcy przypomina mi zawsze pewne zdarzenie z końca 1989 roku. Wtedy to, po długim i bezowocnym szukaniu tej książki z pierwszego legalnie wydanego nakładu, znalazłem jej egzemplarz w księgarni w dziale zawierającej literaturę rolniczą. Zapewne sam Eric Arthur Blair uśmiechnąłby się na wieść o takim zakwalifikowaniu jego książki, a może tylko gniewnie by uniósł brwi i zapalił kolejnego papierosa. Być może też w ogóle nie zwróciłby uwagi na tę wieść, bowiem prace w ogrodzie czy pisanie kolejnego artykułu zajmowałyby wtedy całą jego uwagę. Sam Orwell (trzymać się będę przybranego nazwiska) był osobą pełną sprzeczności. Absolwent Eton, socjalista, policjant, robotnik, dziennikarz, pisarz, ogrodnik i buntowniczy ekscentryk. A jednocześnie bojownik i uczestnik wojny domowej w Hiszpanii, znienawidzony za to zarówno przez faszystów jak i komunistów. Migawki z życia Orwella znajdujemy zarówno w jego znakomitym W hołdzie Katalonii, jak i w Dziennikach wojennych. Wyłania się z tych książek obraz nie tylko bezkompromisowego idealisty, ale też trzeźwego obserwatora rzeczywistości. To właśnie Orwell skrytykował zmianę brytyjskiej polityki wobec spawy polskiej i jej uległość wobec Stalina.
Oczywiście komiksowe wydanie biografii George`a Orwella nie może zawierać wszystkich zdarzeń z życia tego wybitnego wizjonera, który przewidział choćby powszechne stosowanie nowomowy czy permanentną inwigilację na ulicach naszych miast. Niemniej jednak Verdier i Christin pokazali w nim etapy życia Pisarza w sposób, który zachęca do sięgnięcia nie tylko po jego biografię, ale i teksty, nie tylko te polityczne. Żartobliwy manifest o herbacie, z instrukcją, iż może być tylko podawany w wysokim kubku, czy nieco żartobliwe peany o brytyjskiej kuchni też są godne lektury, zwłaszcza, ze sam Orwell doszedł do wniosku, że ziemia brytyjska to nie miejsce ani dla wegetarian, ani dla komunistów.