Jarosław Iwaszkiewicz
Droga
Proza i wiersze
Jarosław Iwaszkiewicz Droga Proza i wiersze Wydawnictwo Iskry
Reklama.
Każdy z nas zna to nazwisko. Wybitny polski poeta i prozaik XX wieku, ucieleśnienie trudnej historii Polski, człowiek o wielkiej wrażliwości, niestety często wykorzystywany do dwuznacznych celów. Jarosław Iwaszkiewicz. Tak, każdy z nas zna to nazwisko, ale kto z nas tak naprawdę docenia jego twórczość? Ja wiem, powodów odrzucenia Iwaszkiewicza może być wiele. Moje pokolenie najczęściej argumentuje to obecnością Sławy i chwały w kanonie lektur obowiązkowych, co potwierdza tylko moją tezę, że niektóre z książek należy odrywać samemu, dorosnąć do Pisarza, dostosować się do jego stylu pisania, pozwolić powoli poprowadzić się po świecie, które nam przedstawia, delektować się każdym zdaniem, frazą, słowem. Mam wrażenie, że ostatnio Iwaszkiewicz jest obecny na naszym rynku wydawniczym. Wielka w tym zasługa pasjonatów takich jak Anna Król czy Radosław Romaniuk, który nie tylko dokonał wyboru opowiadań i wierszy zamieszczonych w prezentowanym tomie, ale jest też autorem wydanej niedawno dwutomowej biografii Pisarza. I chyba właśnie osoba Romaniuka była dla mnie wystarczającą rekomendacją, by znowu sięgnąć po jego opowiadania.
Antologie mają to do siebie, iż dają czytelnikowi prawo wyboru kolejności lektury. Korzystając z niego rozpocząłem lekturę od „Kościoła w Skaryszewie”. Tak się bowiem złożyło, że znużony bezczynnością wymuszoną ograniczeniami narzuconymi przez Ministra Zdrowia obejrzałem ponownie film Ryś ze świetnymi rolami Franciszka Pieczki, Jerzego Radziwiłłowicza i Piotra Bajora. Konfrontacja filmu i prozy, to coś, co dla wielbiciela literatury jest okazją nie do przegapienia. Zresztą w samym tomie znajdziemy i inne opowiadania przeniesione na ekran. Brzezina, Matka Joanna od Aniołów, Panny z Wilka czy Tatarak. Tak, po Iwaszkiewicza sięgali twórcy będący tuzami polskiego kina. Cóż takiego ciągnęło Andrzeja Wajdę czy Jerzego Kawalerowicza do tej prozy? Dopiero lektura Panien z Wilka pozwoliła mi odkryć tą tajemnicę. Czytając porównywałem zarówno ekranizację Wajdy, jak i widziany przed kilkoma laty spektakl w Teatrze Polskim w Poznaniu ze świetną rolą Michała Kalety. Iwaszkiewicz swoimi opowiadaniami daje potencjalnym reżyserem, scenarzystom i scenografom wolną rękę. Sam przedstawia jedynie ramy, w których ci się poruszają. Zaiste jest to duży kredyt zaufania, a jedynym uprawnionym do oceny ich pracy jest każdy z widzów.
Czytajmy więc Iwaszkiewicza choćby dla tej pięknej polszczyzny, jaką posługiwał się pisarz. W dobie wszechobecnych zapożyczeń z języków obcych, jest rzadkością. A szkoda.