Stachura. Dla mojego pokolenia nazwisko to znaczyło coś więcej niż tylko miano autora poezji, czy poetyckiej prozy. Jego słowa były dla nas namiastką romantyzmu w twardym i cynicznym świecie. Uciekaliśmy więc w jego świat, świat, w którym mieszkać na stale nie mogliśmy, by chociaż przez chwilę poczuć się kimś innym, nieważne czy lepszym, czy gorszym. I dopiero po latach dotarło do niektórych z nas, co tak naprawdę kryło się za twórczością Steda.
Sięgali po niego prawie wszyscy. Proste wiersze nadawały się doskonale jako sowa prostej piosenki. Dostrzegł to już sam Sted. Gitara w połączeniu z niewykształconym muzycznie, zniszczonym przez używki głosem, zaowocowała powstaniem nieco koszmarnej, ale pociągającej formy muzycznej. Dalej byli Kondrak, Stare Dobre Małżeństwo, wreszcie znakomite aranżacje Satanowskiego. I chyba dzięki muzyce poezja Stachury stała się rozpoznawalna dla większości z nas. W końcu sięgaliśmy po jego wiersze i utwory prozatorskie. Jakim szczęściem było nabycie utworów zebranych. Moi rówieśnicy pamiętają zapewne wydanie z 1984 roku, tak to samo w dżinsowej okładce. Zajrzyjcie choćby na allegro i zobaczcie jakie ceny osiąga ten kultowy zbiór. A pamiętacie jak trudno było go kupić? Mój pochodził dzięki uprzejmości pani Basi z księgarni osiedlowej. Przepraszam za osobliwe wspomnienia, ale te właśnie towarzyszyły mi przy otwarciu nowego wydania twórczości Stachury. Tom ten zawiera najbardziej rozpoznawalne teksty Poety, poza może Siekierezadą, która zasługuje na odrębne wydanie i omówienie. Znajdziemy więc, obok opowiadań, Całą jaskrawość i Wszystko jest poezją, następnie wiersze pisane pod nieudolne kompozycje muzyczne Stachury, pozostałe wiersze i poematy, jak choćby wspaniałe Przystępuję do Ciebie. Brzmi zachęcająco, prawda? Mamy okazję do ponownego odkrycia tajemnicy Steda, sekretu jego twórczości.
Oczywiście starzejemy się i dojrzewamy. Teraz większość z nas jest o kilkanaście lat starsza niż sam Sted w chwili samobójczej śmierci. Młodzieńczy zachwyt zastępuje więc pytanie- co takiego nas zachwycało? I wreszcie dociera do nas ta tajemnica. Stachura, dla którego język polski był językiem wtórnym, pragnął z niego wycisnąć coś więcej, nadać słowom nowe znaczenie, stworzyć nowe określenia i połączyć istniejące słowa w nowe, nieużywane dotąd zdania. Eksperyment literacki, zabawa słowem, a jednocześnie uczucie towarzyszące w czasie pisania, wychodzące z każdego wersu, każdego słowa.