Marek Hłasko
Brudne czyny
Marek Hłasko Brudne czyny Wydawnictwo Iskry
Reklama.
Major Abakarow, dawny lotnik, jeniec wojenny, człowiek, który nie mógł wrócić do własnej ojczyzny. Emigrant odliczający dni do czasu, kiedy wreszcie będzie mógł latać. Ktoś taki poznaje kobietę, zagubioną w dzisiejszym świecie, kobietę, poszukującą sensu życia. Kilka dni, które razem spędzają jest dla obojga najszczęśliwszym czasem z ostatnich kilku lat. Cała historia nie może jednak zakończyć się happy endem, choć czytelnik trzyma za tę dwójkę kciuki. To chyba cecha charakterystyczna prozy Hłaski.
Brudne czyny, to chyba najbardziej przygnębiająca opowieść jaka wyszła spod pióra Hłaski. W osobie Abakarowa odnajdujemy samego pisarza. Niemożność, twórcza, brak uznania, do którego Hłasko przywykł, upokarzająca rola męża uznanej aktorki, wreszcie nieszczęśliwy wypadek, który zakończył życie Krzysztofa Komedy. Cień tego odnajdujemy na kartach tej opowieści. Nawet wytęskniona nadzieja na poprawę losu tłumiona jest przez nieokreśloną koniecznością zadośćuczynienia zmarłemu przyjacielowi. Życie w nierealnym świecie, gdzie miesza się przeszłość z teraźniejszością, gdzie demony przeszłości mają przewagę nad rzeczywistością. Przemierzając strony Brudnych czynów widzimy jak ewoluował w kunszcie pisarskim autor Pierwszego kroku w chmurach. Głęboka refleksja nad samotnością i beznadzieją przedstawiona została po mistrzowsku i jeszcze chyba nikt nie przedstawił jej w sposób doskonalszy.
A z drugiej strony, to przyjemny powrót do lektur sprzed lat