
Cztery żony i dwadzieścioro ośmioro dzieci. Taka rodzina to istne wyzwanie. Obok problemów związanych z jej utrzymaniem, głowę rodziny trapią spory między żonami i kłótnie dzieci, a trosk tych wcale nie łagodzą prozaiczne poszukiwanie wolnej toalety. W domu Goldena Richardsa to codzienność.
REKLAMA
Golden jest pobożnym członkiem mormońskiej społeczności, głową sporej rodziny i przedsiębiorcą budowlanym. Można go nazwać podporą prowincjonalnej, amerykańskiej społeczności. Ktoś taki jest stale obserwowany, zawistni czyhają na jego potknięcia, a ludzie mu życzliwi pragną by był dla nich wzorem postępowania. Nic więc dziwnego, że kiedy dostał kolejne zlecenie budowlane wiedział, że nie może się chwalić, co tak naprawdę będzie budować. Czyż pobożny mormon może stawiać nowy budynek przybytku cielesnych uciech? Nasz bohater jednak nie boi się tak bardzo opinii swoich współwyznawców, jak tego, co mogłaby powiedzieć najstarsza z jego żon, zasadnicza Beverly.
Golden prowadząc swoją budowlaną partyzantkę, coraz bardziej komplikuje swe życie. Stale nieobecny w domu wchodzi na drogę zmierzającej ku całkowitej utracie kontroli nad rodziną. Dodatkowych zmartwień przysparzają mu również pracownicy, którzy ochoczo wykorzystują sąsiedztwo domu publicznego. Mężczyzna jest coraz bardziej zagubiony. Kiedy poznaje tajemniczą kobietę wiemy, że historia ta musi się skończyć tragicznie.
Książki Brady`ego Udalla nie możemy traktować jak sztampowej opowieści o amerykańskiej prowincji lub o środowisku mormonów. Nie jest też moralitetem, mimo, że ma pozytywne zakończenie. Jest to historia bezsilności ludzi religijnych wobec świata zewnętrznego. Człowiek, który chce wykreować samego siebie na bohatera pozytywnego i ideał musi przegrać. Nikt z nas nie jest ideałem, każdy z nas doznaje pokus, a religia w ich przezwyciężaniu nie odgrywa roli decydującej. Moralność nie ma swego źródła w religijności. Moralność tkwi w nas w takim stopniu, w jakim została mu wpojona. Wiara, którą kierował się nasz bohater nie pomogła mu w jego walce. Golden, by zwyciężyć musiał nagiąć, a nawet odrzucić swe zasady. Jednak czy faktycznie zwyciężył? Czy po całej tej historii mógł pozostać takim jakim był wcześniej? Czy można zapomnieć o popełnionych czynach, wypowiedzianych słowach i doznanych stratach? O tym każdy z nas przekona się przewracając ostatnią stronę „Samotnego poligamisty”.
