Niezwykłe miasto w niezwykłej epoce. Znakiem tych czasów były szybko rosnące fortuny, przestępczość, jazz, pistolety maszynowe Thompsona i kultowe fordy T. I miasto nazywane często Wielkim Jabłkiem. Nowy York z czasów prohibicji.
Poprawka do amerykańskiej konstytucji delegalizująca handel alkoholem jest przykładem prawa, które wprowadzone z idealistycznych pobudek, tak naprawdę zepsuło społeczeństwo. Tak to bowiem już jest, że idealiści i moraliści najczęściej szkodzą ludzkości. Przyjrzyjmy się czasom amerykańskiej prohibicji w najbardziej amerykańskim mieście.
Prohibicyjna poprawka miała poprawić moralność Ameryki. Alkohol towarzyszył budowaniu Ameryki i zdobywaniu dzikiego zachodu, a jego szkodliwość dostrzegali nieliczni. Biorąc pod uwagę, że pojęcie „kultura picia” jest pojęciem stosunkowo nowym, a walka z alkoholowym uzależnieniem to wynalazek XX wieku, nie możemy się dziwić, że prawny zakaz jego konsumpcji wydawał się najprostszym rozwiązaniem problemu. Zapomniano jednak o tym, że człowiek ma naturę przekorną a natura nie znosi próżni. Szybko więc pole pozostawione przez państwo wkroczyli przestępcy. Prohibicja przyśpieszyła wiec powstanie zorganizowanej przestępczości i wzmocniła gangi, z którymi dziś tak zażarcie walczy amerykańskie społeczeństwo.
Czasy prohibicji nie były jednak czasami samego alkoholu. Były to czasy wielkiej rewolucji. Oto czarnoskórzy mieszkańcy Ameryki wyszli z gett i slumsów i zaczęli pojawiać się na salonach. Na początku oczywiście ich rolą było zabawianie białych Amerykanów, którzy zafascynowani jazzem dostrzegli potencjał czarnoskórych artystów. Cotton Club był jednym z tych miejsc, gdzie czarni artyści mogli być podziwiani i gdzie zdobywali sławę.
W czasach tych tworzył też wielki Scott Fitzgerald, a na salonach błyszczała jego żona Zelda. To początki Hollywood, wielkich koncernów prasowych. To początek nowoczesnej Ameryki.