W życiu możemy być pewni tylko śmierci. Nic więc dziwnego, że śmierć przedstawiana jest na obrazach oraz jest widoczna w literaturze. Wisielec zaś to ktoś, komu życie zostało odebrane w imię sprawiedliwości. Śmierć bowiem może być karą, zarówno orzeczoną przez społeczeństwa jak i zadaną przez samego zbrodniarza.
Wisielec. Zbrodniarz, któremu ci uczciwi zabrali życie w imię sprawiedliwości. Zdrajca lub szpieg. Słowem ktoś, kto nie zasługiwał na lepszy rodzaj śmierci, śmierci bardziej honorowej. Wisielec to również ten, czyje ciało nie zasługiwało na szacunek po śmierci. Ciało wisielca wykorzystywane do lekcji anatomii lub użyźniające ziemię pod płotem cmentarza. Krwawe widowisko egzekucji było substytutem dzisiejszych reality show, pozwalało dowartościowaćsię tzw. porządnym obywatelom. Nic więc dziwnego, że samobójca może być w tym kontekście postrzegany jako ktoś, komu udało się zachować niezależność śmierci. To on wybrał metodę, nie pozwolił się upodlić przed egzekucją i drwić ze swoich przedśmiertelnych drgawek.
Profesor Mikołejko potrafi zaskakiwać. Wędrówka po kulturowym przedstawieniu śmierci w jego towarzystwie, staje się pasjonującym wręcz przeżyciem. Śmierć mająca wiele twarzy przestaje przerażać, staje się logiczną konsekwencją życia każdego z nas. Ta wędrówka po historii śmierci w literaturze i sztuce cywilizacji zachodniej oswaja nas z nią, nie pustosząc jednocześnie psychiki. Nie jest to jednak książka łatwa, lekka i przyjemna. Książka Mikołejki nie jest typową książką do poduszki. Można ją jednak czytać przez wiele miesięcy przerywając lekturę i wracając do niej.