Wyobraźmy sobie książkę, która wręcz ocieka seksem. Seks stanowi w niej 90% treści. Czy to dwudziestowieczna wersja Pamiętników Fanny Hill? Według Diane di Prima wszystko w tej książce jest prawdziwe, z wyjątkiem opisów seksu.
Pokolenie bitników przetarło szlaki tym, którzy mieli w przyszłości zmienić obyczajowe i kulturowe oblicze świata. Pokolenie to wyrastało w świecie, gdzie mężczyzna pełnił dominującą rolę w każdej sferze życia. Nic dziwnego, że praktycznie wszyscy znani bitnicy byli mężczyznami. Kobiety pełniły w tym środowisku rolę kochanek i kucharek. Te, które pragnęły czegoś więcej, których ambicją było zaistnienie w tym środowisku, były marginalizowane. Wyjątkiem była skandalizująca poetka Diane di Prima.
Postać di Primy nie jest znana w Polsce. Poetka, założycielka eksperymentalnego teatru, periodyku poświęconego poezji, wykładowczyni w słynnej szkole Kerouaca, wreszcie wydawca i ikona współczesnego ruchu feministycznego. Szkoda, bo jak widzimy, była ona postacią nietuzinkową.
Wspomnienia bitniczki to spojrzenie na ruch bitnikowski z kobiecego punktu widzenia. Kobieta patrząca na typowo męskie środowisko ogląda je zazwyczaj eksponując męskie wady, zwłaszcza, kiedy sama jest w nim marginalizowana. Ta pełna seksu powieść jest więc krytyką męskiej percepcji kobiety, obiektu seksualnego, zdolnego do zaspokajania męskich żądz.
Jednak nie tylko tę seksualną krytykę znajdziemy w książce di Primy. Wspomnienia bitniczki to również spojrzenie na codzienność amerykańskich outsiderów, codzienność pełną biedy, konieczności życia za jednego dolara dziennie, chłód, bezdomność i ten zwykły niedostatek, który nie pozbawił bitników weny twórczej. I to ostatnie chciała nam przekazać Autorka