Czy można wierzyć w skuteczną resocjalizację przestępców? Czy w imię swobody wypowiedzi wolno dopuszczać do dyskursu społecznego treści neonazistowskie?
W jaki sposób liberalne państwo ma zapewniać bezpieczeństwo swoim obywatelom nie rezygnując z aktywnych form resocjalizacji?
Historia ta wydarzyła się naprawdę. Przed piętnastu laty kilku sprytnych neonazistów zagrało na nosie szwedzkiej polityce penitencjarnej. Ironią losu było to, że dwóch z nich odbywało karę więzienia, a w swoim procederze wykorzystywali luki w systemie kontroli szwedzkiego więziennictwa. Angażując się do zorganizowania i wystawienia spektaklu teatralnego, opartego na ich życiu i przekonaniach politycznych, wykorzystywali swój pobyt poza więzieniem do organizowania i popełniania przestępstw. Napady z bronią w ręku towarzyszyły próbom teatralnym, przestępcom bowiem pozostawiono zbyt wiele swobody. Opinię publiczną bulwersowało jednak coś zupełnie innego. Sceniczna aktywność osadzonych stała się pretekstem do propagowania idei nazistowskich. Jednak aparat państwowy zareagował dopiero wtedy, kiedy zginęli ludzie.
Historia ta ma, jak sami widzimy, wiele płaszczyzn. Możemy do woli spierać się o to, czy należy resocjalizować czy też srogo karać przestępców, czy więzienia należy zamykać, czy też budować nowe, czy wybieramy model państwa liberalnego czy policyjnego, jednakże, z punktu widzenia nowoczesnego społeczeństwa tylko jedno ma znaczenie. Jak nie dopuścić, aby społeczeństwem zawładnęli radykałowie. A to, ze względu na moje ostatnie doświadczenia, szczególnie mnie zainteresowało.
Społeczeństwo otwarte na dialog i różnorodność chlubi się tym, że nie odrzuca nikogo. Wolność wypowiedzi, wyznania, swoboda obyczajowa i światopoglądowa jest tym, co ma cechować liberałów. Liberał uważa, ze dialog potrafi rozwiązać każdy problem. Trzeba tylko chcieć rozmawiać, a sam liberalizm zakłada dobrą wolę wszystkich uczestników dialogu. Idealistyczna recepta na doskonałe społeczeństwo i rozwiązywanie problemów współczesnego świata jest nieskuteczna wobec cynizmu i bezwzględności radykałów. Radykał pozornie nie odrzuca dialogu. Radykał chce rozmawiać, ale rozmowa ta musi się toczyć na jego warunkach. To radykał narzuca temat rozmowy, a jego w niej obecność trwa tylko do chwili, gdy jego argumentów nie zostaną obalone. Pozbawiony argumentów radykał wycofuje się z wypowiadanych poglądów sugerując, że nie został zrozumiany. Dialog nie interesuje radykała. Radykał jedynie wyraża swoje poglądy licząc, że uda mu się podzielić swoich rozmówców, skłócić ich, przekonać choć część z nich do niektórych punktów wyznawanej ideologii, w konsekwencji zaś zapanować nad społeczeństwem. Liberalizm bowiem zawsze będzie przegrywać z bezwzględnością, liberałowi pozostaje więc podporządkowanie się lub ucieczka.
Jak więc skutecznie walczyć z radykalizacją społeczeństw lub grup? To temat na dłuższą rozmowę, trzeba jednak pamiętać, że bez woli elit i przywódców społeczeństw, walka ta jest niemożliwa. Samo zaproszenie radykała do otwartej na dialog grupy rodzi niebezpieczeństwo. Tak więc odrzucać czy przyjmować? Do jakiego stopnia należy monitorować uczestnictwo radykała w grupie? Gdzie postawić granicę tolerancji dla prowokacji radykała? Wreszcie jak nie dopuścić, by radykał skłócał grupę? Pytań można postawić jeszcze wiele i będzie na nie trudno odpowiedzieć. Jednak wzniosłe teorie o równych prawach, teorie otwartości na poglądy innych i dyskusje z nimi upadają, kiedy ci inni starają się zniszczyć, przez narzucanie własnych racji, całe społeczności. Pamiętajmy o tym, zanim będzie za późno.