Bylam w podstawówce. Jak to ja – często we własnym świecie – zagapiłam się na spływającą wodę pod prysznicem na basenie. Ocuciło mnie na widok nadchodzącego Bartka, w którym potajemnie się kochałam. Zawstydzona swoją “chudą jak palec” sylwetką w pośpiechu zaczęłam spłukiwać mydło z żółtego, drapowanego kostiumu, który miał mnie optycznie pogrubiać. W lekkiej panice wzrokiem szukałam ręcznika, żeby się przykryć. Dopiero wtedy dotarły do mnie słowa koleżanki: “Renia, a gdzie Ty byłaś jak wszystkie stałyśmy w kolejce po cycki”? Zamroczyło mnie...
Bałam się tego momentu od dawna. Znałam go z opowiadań mojej mamy jak w szkole wołali za nią “Tereska”. Tego rodzaju wydarzenia głęboko i trwale zapisały we mnie poczucie, że moja wątła sylwetka i mały biust wykluczają nie tylko moje szanse na odwzajemnione zainteresowanie, zakochanie, ale nawet zwykły ludzki szacunek ze strony rówieśników... Wszędzie zabierałam ze sobą swój kompleks i poczucie niższości. Wycofana w towarzystwie, walcząca ze wstydem, gdy uwaga skupiła się na mojej osobie.
Po jakimś czasie już ze spokojem przyjmowałam notoryczne komentarze od dorosłych, że “jak tylko nabiorę kształtów będę piękną kobietą”... Tak jakby to była jej definicja. Cyc i pupa. Ile razy słyszałyśmy w towarzystwie opowiadania o czyjejś “nowej dupie” i oceny – przede wszystkim jej wyglądu i wieku. Wszystkie znamy sytuacje, gdy rozmówca “zagląda nam w dekolt”. Gdy z daleka czujemy jak kładzie was na skali “seksapil”, choćby było to spotkanie biznesowe. Wczoraj podczas ceremonii zakończenia programu Fundacji Perspektywy – “Shesnnovation”, w którym jestem mentorką, prezentowany był raport “Kobiety w Technologiach 2020”, który znowu podkreślał nagminność z jaką spotykają się one z seksizmem w pracy… ⅔ studentek politechnik słyszy seksistowskie uwagi - w większości od wykładowców, a 63% profesjonalistek - od kolegów w pracy.
Na pierwsza sesję fotograficzna przyszłam w męskim, białym podkoszulku, którym zachwycała się stylistka. Za chwile jednak usłyszałam, że na planie jestem “zbyt cnotliwa”. Po tym doświadczeniu postanowiłam zrezygnować z dalszej “kariery”. Dopiero dwa lata później, 17-telnia, zaufałam paryskiej agencji IMG. Z zakompleksionej dziewczynki, która szukała sobie powodów dla zwolnienia z zajęć z wf-u, nosiła za duże spodnie i swetry w paski (optycznie pogrubiają) i od dziecka nie dała się namówić na założenie sukienki.. wyrosłam na kobietę, która na paryskich wybiegach odnalazła docenienie dla tego JAKA była. Poznałam dziesiątki zbliżonych do mnie sylwetką dziewczyn. Poczułam, że odnalazłam rodzinę. Że mój wzrost, i rozmiar biustu przesunięte są na 4ty plan, a dużo częściej dostrzegane i komplementowane moje intelekt, wrażliwość czy poczucie humoru.
Jestem szczęściarą, bo w newralgicznym dla rozwoju tożsamości i seksualności dziewczynki momencie trafiłam na ludzi o wyjątkowej wrażliwości artystycznej, którzy nie tylko wykazywali się profesjonalizmem, zachowując jasne granice pomiędzy pracą a prywatnością. Przede wszystkim upewnili mnie, że moja naturalna uroda jest dla nich wielokroć bardziej interesująca, gdy nie ukryta pod warstwą makijażu, a kobiecości nie podkreśla stanik z push-upem. Potrafili je magicznie uchwycić bez przerabiania mnie w lalkę. Nauczyłam się kochać swoje ciało, cieszyć się swobodą i cielesnością. Czułam się tak samo bezpieczna i poszanowana półnaga i ubrana po szyję w futra Diora. A w trakcie sesji znajdowałam zainteresowanie ekipy rozmową o neuropsychologii, którą chciałam wkrótce podjąć.
Bo bycie modelką fashion, wbrew temu co myślą niektórzy panowie nie jest o byciu obiektem seksualnym. Aktorstwo nie jest o byciu obiektem seksualnym. Praca w roli sekretarki czy kelnerki nie jest o byciu młodą dziewczyną, która nic nie będzie miała przeciwko seksistowskim komentarzom. Te czasy się skończyły. O istnieniu zawodu hostessy nie wspomnę.
Po paru latach mieszkania na walizkach, wyrosła pod skrzydłami najlepszej agencji i w pracy z najgłośniejszymi projektantami na Świecie zamieszkałam z powrotem w Polsce...i znów zderzyłam się ze wspomnieniem z dzieciństwa… w masie komentarzy o rozmiarze mojej miseczki, i innych atrybutach “kobiecości” (także z ust kobiet, i “na wizji”, w dyskusji telewizyjnej!) Czytałam je z niedowierzaniem. Przekonałam się jak silnie zakorzeniony i akceptowany jest seksizm w szołbiznesie. W XXI wieku! Wyobraziłam sobie z jaką presją mierzą się dzisiejsze nastoletnie, wrażliwe i budujące swoje poczucie wartości dziewczyny.. Otoczone treściami i obrazami z plotkarskich magazynów i telewizji, nasyconymi szkodliwymi dla nich wzorcami, zapatrzone w kreacje masowych idoli...
Chciałam je jakoś wesprzeć w poczuciu dumy ze swojej sylwetki, niezależnie od rozmiaru biustu. Nie myśląc o nieprzyjemnych uwagach porywałam się na posty prowokujące „bezwstydnymi” zdjęciami w bikini, wyrażając „lubienie” moich małych piersi. W odpowiedzi otrzymywałam wiadomości od dziewczyn, które nimi ośmielone po raz pierwszy odważyły się wyjść z domu bez “push upu”. Pod moją kampanią bielizny pojawił się komentarz “Ciebie wybrali? Z takim biustem?”. Odpowiedziałam tylko “A jednak :)”. Potem okazało się, że czytała go też moja siostra i długo później wspominała jakie wrażenie zrobiła na niej moja pewność Siebie. Jej też się udzieliła. Wtedy zrozumiałam jaką mamy moc. Kolejnym krokiem milowym dla mnie było wystąpienie w Tańcu z Gwiazdami, przy okazji którego przypomniały o sobie moje kompleksy z powodu sylwetki pajęczaka;D I znowu wzmocniły mnie tysiące prywatnych wiadomości..
W międzyczasie swoje żniwa zebrał ruch #metoo, zmieniając nasz krajobraz raz na zawsze, a kobiety na protestach w całej Polsce udowodniły siłę w obronie swoich praw. Zwolniony został dziennikarz odpowiedzialny za oburzający wywiad z aktorką w filmie “365 dni”...
Dokładnie rok temu wystąpiłam na okładce jednego z ostatnich numerów polskiego Playboya razem z hasłem FEMINISTKA. W środku trudno było szukać zdjęć jakie możemy pamiętać ze „starych czasów” tego medium. Wszystkie były artystyczne, zmysłowe, traktujące modelkę PODMIOTOWO. Dla mnie był to ważny statement. Moja podróż od poczucia wykluczenia jako niezgodnej z "modelem kobiety" dziewczynki do świadomej feministki doczekała się szczęśliwego zakończenia. Jednocześnie cały świat nieodwracalnie się zmienił. Bastion upadł. Wbrew i pod nosem tych, którzy upierają się przy jego wspomnieniu. Po stronie tej “deklaratywnie konserwatywnej”, podkreślającej wartości takie jak rodzina i czystość szczególnie silnie..
Na koniec, odpowiadając na pozostawiony na moim instagramie komentarz, dziwiący się, że modelka porywa się na felieton polityczny (dziękuję każdemu z 10 tys. czytelników w ciągu pierwszego dnia po publikacji!! ) oraz pani Godek, na pytanie "Kim jest Anja Rubik", że zabiera głos w debacie publicznej… To, że występujemy w sesjach i filmach, nie ogranicza naszych kompetencji, zainteresowań i ambicji do jednego obszaru, ani nie pozwala nas umniejszać. Niech was nie zwiodą nasze "ładne buzie" – wczoraj dwie z nas wygrały z 7 parami w pościgu Azja Express – z ciężkimi plecakami na plecach!