W zeszłym tygodniu Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało zaostrzenie kar za znęcanie się nad zwierzętami. Według ministerialnego projektu, sprawcy może grozić kara finansowa do 100 tys. zł lub kara więzienia do 5 lat. Projekt ten jest na pewno krokiem w dobrą stronę, jednakże, moim zdaniem, samo zwiększenie kar nie rozwiąże problemu. Jeśli już ustawodawca uznał, to za priorytet, to ja oczekiwałbym, że zaraz w drugim kroku doprowadzi do tego, że kary, które przewiduje będą nieuchronne.
Patrząc na praktykę organów ścigania i sądownictwa, dzisiaj nie mamy problemu z wysokością kar - dzisiaj największe oburzenie i niezrozumienie w społeczeństwie budzi fakt, że sprawcy bestialskich czynów wobec zwierząt najczęściej tej kary unikają. To na tym polu oczekiwałbym efektywnych działań, które sprawią, że policja, prokuratura czy sądy będą bardziej wrażliwe na sytuację zwierząt i będą stosowały obowiązujące prawo.
Właśnie to bezpośrednio wpłynie na społeczeństwo, które co prawda jest coraz bardziej świadome faktu, że zwierzęta są w Polsce chronione i że za przemoc nad nimi grożą kary ale z drugiej strony ma też świadomość, że z wymierzaniem tych kar bywa różnie. Kary, w które nikt nie wierzy nie mogą być skuteczne.
Problem widzę też w naszym systemie edukacji, który powinien funkcjonować w taki sposób, aby od najmłodszych lat uwrażliwiać dzieci na sytuację zwierząt, uświadamiać je w zakresie ich ochrony i praw. Nie tylko dzieci powinny być edukowane. Dorośli też powinni zwracać większą uwagę chociażby na język, jakim operują rozmawiając o zwierzętach. A rozmawiać powinni więcej – więcej rozmów, więcej dyskusji oznacza mniej przestępstw. To cały czas nie działa tak, jak powinno. Są oczywiście pojedyncze inicjatywy nauczycieli, dyrektorów, czy organizacji pozarządowych, jednak one nie rozwiązują kwestii braku edukacji systemowej. Oczekiwałbym, że Ministerstwo zaproponuje jakieś konkretne rozwiązania także w tym zakresie.
Mam też nadzieję, że rządzący wezmą również pod uwagę postulaty, które proponuje Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt. Wiem, że w Sejmie został złożony m.in. projekt, który ma na celu rozwiązanie kwestii tresury dzikich zwierząt w cyrkach – musimy przecież pamiętać, że znęcanie się nad zwierzętami nie dotyczy jedynie domowych czy bezdomnych psów i kotów. Kompleksowo powinniśmy rozwiązać te wszystkie sprawy tak, żeby wprowadzić jeszcze wyższe standardy ich ochrony w naszym kraju.
Ogólnie rzecz biorąc, proponowane przez aktualny rząd zmiany są, moim zdaniem, konsekwencją wieloletniej polityki ulepszania naszej legislacji. Odbyliśmy cały szereg dyskusji na temat Ustawy o ochronie zwierząt. W swoim pierwszym punkcie mówi ona, że zwierzę nie jest rzeczą, nie jest przedmiotem ale podmiotem, który należy traktować z szacunkiem. Na takiej filozofii powinniśmy opierać wszystkie nasze dalsze działania.
PiS udoskonala ten kierunek, sposób myślenia o zwierzętach, który wiele lat temu przyjął nasz ówczesny ustawodawca. Ja się z tego kierunku bardzo cieszę i - tak jak wcześniej wspomniałem - mam nadzieję, że te zmiany, które PiS proponuje będą konsekwentnie wdrażane w życie. Że zarówno policja, prokuratura jak i sądy będą po prostu stosowały obowiązujące w Polsce prawo, a nie „chowały głowę w piasek” – jak to często ma miejsce obecnie.
Tak na marginesie, „chowanie głowy w piasek” to szerszy problem, który nie dotyczy tylko i wyłącznie praw zwierząt. Mamy problem z mową nienawiści i wieloma innymi kwestiami, gdzie brak konsekwencji w reagowaniu na łamanie prawa tworzy patologię i przyzwolenie na niechciane działania.