Dziś rano w Polsacie spotkałem naszego maratońskiego bohatera z Zurichu, srebrnego medalistę Yareda Shegumo. Jarek, bo tak go od dawna nazywamy, czekał na swoje wejście na antenę telewizyjną, ja zaś do Radia PIN. To niesamowite, jak ten 31-letni chłopak tryska dobrą energią i przeżywa radość ze zdobycia europejskiego trofeum. Już myśli o kolejnym sezonie, już planuje osiąganie kwalifikacji olimpijskiej na Rio 2016... i już, podobnie jak reszta wracających triumfalnie ze Szwajcarii kolegów umawia się na kolejne spotkania w mediach.
Robert Korzeniowski - Polski lekkoatleta, chodziarz, wielokrotny mistrz olimpijski, świata i Europy, uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich sportowców w historii
Potem przyjdą szkoły i zakłady pracy, bo taka jest naturalna kolej rzeczy. Na szczęście przy naszym Jarku, jak zauważyłem, już stanęli ludzie, którzy pomogą mu zmierzyć się z falą sukcesu i wrócić do sportowej, medalodajnej rzeczywistości. Cieszmy się jak najpełniej wszystkimi sukcesami Polaków, jakie w wymiarze Europejskim nie miały sobie równych od 48 lat.
To jednak powinien też być czas na budowanie silniejszej pozycji zużytej już trochę w konkurencji z innymi dyscyplinami Królowej Sportu. Trzeba bowiem też mieć świadomość, że za chwilę ruszy siatkarski mundial w Polsce, od września piłkarze nożni zagrają o Euro 2016, a od listopada rozpocznie się nowy rozdział zimowej epopei w wydaniu narciarzy.
Europejski czempionat pokazał, że mamy w lekkoatletyce fantastycznych bohaterów reprezentujących już pokolenie ludzi urodzonych i wychowanych w Wolnej Polsce po 89 roku lub blisko tej historycznej daty. Bez kompleksów jako Europejczycy nie muszący identyfikować się ze Wschodem czy Zachodem potrafią i chcą mierzyć tak wysoko, jak sięgają ich marzenia.
Zapewne też przy okazji tych mistrzostw wielu młodych ludzi urodzonych już w latach 2000 zamarzyło, by ruszyć śladem Kuciapskiego, Jóźwik, Urbanka, Fiodorow czy Batmana Wojciechowskiego. Wymieniam tu tych najmłodszych medalistów, którzy są najbliżsi pokoleniowo młodzieży 10+. Tylko że jakbym się nie rozejrzał wokół siebie, to chyba my pokolenie dziś stopniowo przejmujące za kierowanie klubami i strukturami sportu, chyba nie przygotowaliśmy dla nich żadnej sensownej oferty.
Jak zapisać się do sekcji lekkoatletycznej? Czy masowe bieganie to też lekka atletyka? Czy warto organizować crossy tam, gdzie nie ma stadionów z bieżnią? A może rzeczywiście warto budować tanie bieżnie i zapraszać do uprawiania klubowej lekkiej atletyki całe dzielnice i gminy?
Politykom najwyższego szczebla zabrakło wyobraźni w przed 2012 rokiem, bo pompując państwowe pieniądze w Stadion Narodowy nie zapewniliśmy sobie szansy na rozegranie w przyszłości pełnowymiarowych zawodów lekkoatletycznych. Cieszę się, że 23.08 zobaczymy na nim mimo wszystko naszych mistrzów i najszybszego człowieka świata Useina Bolta, ale sam supermistrz sprintu nasz stadion (który określił jako ,,piłkarski") zaliczył do jednej kategorii ciekawostek promocyjnych z bieżnią na plaży Copacabana.
Halowe Mistrzostwa Świata w Sopocie pokazały, że lekkoatletyka w pełnym, mistrzowskim wymiarze może porywać i przyciągać tłumy. Warto zatem mierząc wysoko w kolejne medale i rekordy na arenach światowych rozejrzeć się wokół siebie i poszukać przestrzeni dla lekkoatletyki na co dzień. Dla tych biegaczy niedzielnych 30 i 40+, którzy raczej już tylko pozostaną aktywnymi sportowo kibicami, ale przede wszystkim dla dzieci 10+ .Dla tych najmłodszych bohaterowie z Zurychu 2014 mogą być tak ważni jak dla dwunastoletniego mnie stali się Malinowski i Kozakiewicz z Moskwy 1980. Wkrótce potem znalazłem mój klub... i już jakoś dalej to poszło.