
Oczywiście, jako samochód jest przedmiotem, nie da się temu zaprzeczyć. Jednak przez pewną grupę osób modele produkowane przez BMW uważane są za coś więcej aniżeli środek transportu zapewniający dotarcie z jednego punktu do drugiego. Modele, które mają to coś nienamacalnego, co powoduje, że dla niektórych z nich stają się praktycznie członkiem rodziny. Czy tak jest w rzeczywistości, czy to tylko magia znaczka i ludowa legenda?
REKLAMA
Wsiadamy trochę pod górę, przekraczając szeroki próg, aby chwilę potem nisko usiąść. Wnętrze wita nas czarną podsufitką i bardzo przyjemną w dotyku tapicerką. Fotele, tak kierowcy, jak i pasażera są regulowane elektrycznie w pełnym zakresie wraz z odcinkiem lędźwiowym. Regulowane jest również podparcie ud. Zajęcie w fotelach wygodnej pozycji – bez względu na posturę – nie stanowi najmniejszego problemu. Siedzimy jakby w kokonie, miło otuleni z błogim poczuciem wygody i bezpieczeństwa. Całość dopełnia ładne, dekoracyjne podświetlenie kabiny. Przy całym tym obrazie trochę nielogiczne wydaje się zachowanie lusterek. Jeżeli zamkniemy 320d z kluczyka, złożą się, a jak za pośrednictwem dostępu bezkluczykowego, to już nie. Może nie dotarłem do „zaszytych” gdzieś w odmętach menu ich ustawień.
Z przodu do dyspozycji mamy gniazdo USB, ładowarkę indukcyjną telefonu oraz niezbyt głęboki schowek w podłokietniku z gniazdem USB. Przed pasażerem znalazło się miejsce na nie za duży schowek, zabrakło niestety miejsca na schowek na okulary. Trzystrefowa klimatyzacja działa sprawnie i dobrze radzi sobie z utrzymaniem właściwej temperatury w kabinie. Jeżeli jednak pasażer ma inne preferencje od kierowcy, to o ile zmiana przez niego żądanej temperatury jest błyskawiczna (za pośrednictwem przycisków na konsoli centralnej), to już żeby powrócić do synchronizacji temperatur musimy się trochę naklikać. Musimy wejść w ustawienia klimatyzacji – na głównym wyświetlaczu – i zaznaczyć „synchronizuj”. Pasażerowie tylnej kanapy mają możliwość samodzielnego ustawienia temperatury klimatyzacji. Do dyspozycji mają również gniazdo 12V, dwa gniazda USB, kieszenie w przednich fotelach, jak również podłokietnik z miejscem na dwa napoje.
Sprzęt grający powoduje, że do naszych uszu docierają miłe dźwięki. Procesor w zasadzie pozwala na odtwarzanie miksów bez słyszalnych przerw między utworami. Ciekawą funkcją jest możliwość wyboru albumu, którego chcemy słuchać, klikając w jego okładkę. W moim przypadku zgubił gdzieś dwie płyty, ale może miałem pecha. Trochę to dziwne, ale parametry dźwięku pozwalają na ustawienie tylko tonów wysokich i niskich. Cóż, widać nie można mieć wszystkiego. Sprzęt odpala się z taką głośnością z jaką grał gdy gasiliśmy silnik. Dobrze jest o tym pamiętać, szczególnie jak wracając do domu wieczorem lubisz słuchać głośno muzyki, żeby niezbyt drastycznie „obudzić” się rano, tuż po zapaleniu silnika.
Na wyświetlaczu przed kierowcą możemy skonfigurować wyświetlane informacje. Niestety, wybór nie jest oszałamiający. Możemy ustawić, aby wyświetlała nam się nawigacja, plan podróży lub ... nic. Oczywiście, w każdym z ustawień będą wyświetlane podstawowe informacje jak przykładowo prędkość oraz ilość paliwa.
BMW 320d możemy poruszać się w jednym z trzech trybów: Eco Pro, Comfort lub Sport. Comfort to standardowy tryb jazdy – zawsze na im odpalamy silnik – w którym BMW nastawione jest na żeglowanie (efekt, jak przy manualnej skrzyni biegów wrzucimy na luz lub naciśniemy sprzęgło), jednak czas reakcji na pedał gazu jest odpowiednio szybki. W trybie Sport automatycznie dezaktywowany zostaje system start-stop (po zatrzymaniu nie będzie gaszony silnik), silnik wkręca się na wyższe obroty, a efekt żeglowania znika. Napęd zapewnia właściwą dynamikę i to praktycznie bez względu, czy ruszamy spod świateł, czy przyspieszamy na autostradzie. To miłe uczucie, kiedy dysponuje się wystarczającym momentem i zapasem mocy, aby sprawnie i bezpiecznie podróżować. W połączeniu z dobrze zestrojonym zawieszeniem otrzymujemy egzemplarz, który – pomimo braku nadmiernej ilości „kagańców” elektronicznych – pewnie i przewidywalnie się prowadzi i to bez względu na warunki atmosferyczne. Egzemplarz, w którym wiesz, że to ty prowadzisz, a nie robi tego za ciebie elektronika (oczywiście, że częściowo robi, ale wykonuje to na tyle subtelnie, że praktycznie nie zdajesz sobie sprawy z jej ingerencji).
BMW wierzy w umiejętności swoich klientów i pozwala im decydować jak prowadzić samochód. Testowany model został wyposażony w dwa systemy wspomagające ułomność prowadzącego: przed kolizją czołową oraz asystenta utrzymania auta w osi jezdni, który może działać w trybie aktywnym (będzie odbijał nas od linii) lub pasywnym (będzie tylko informował o przekroczeniu linii). Zapamięta również nasz wybór i jak chcemy aby działał w trybie pasywnym, tak właśnie będzie to cały czas robił. Poruszając się po mieście jego działanie jest praktycznie niezauważalne. I tak dokładnie jest, ponieważ aktywuje się powyżej 70 km/h, do tej prędkości musimy radzić sobie bez niego.
Pomimo że BMW 320d nie jest przeładowane systemami i technologiami (niejednokrotnie) mającymi w założeniu wspomagać kierowcę, a niejednokrotnie pod względem komunikatów i interwencji w prowadzenie pojazdu, tylko go rozpraszają, nie zabrakło w nim ciekawych i wartych uwagi rozwiązań. Warto wspomnieć o automatycznie otwieranym i zamykanym bagażniku, podświetlanych klamkach (jeżeli otwieramy go po zmroku), czy też funkcji Follow me home (pozostawia włączone światła mijania po zgaszeniu silnika) z ustawianą długością świecenia. O ile powyższe udogodnienia były warte uwagi, to możliwość ustawienia ogrzewania foteli, które będzie automatycznie aktywowało się poniżej ustalonej przez nas temperatury na zewnątrz jak również możliwość ustawienia automatycznego przewietrzenia (wentylacji) kabiny są wprost rewelacyjnymi rozwiązaniami. Rozwiązaniami, za które chętnie uścisnąłbym rękę osobie (lub osobom), która je zaprojektowała, wymyśliła i przekonała księgowego żeby nie skasował ich z listy.
Spalanie paliwa w trakcie testu nigdy nie jest miarodajne i zawsze większe niż obiecuje producent. Tak samo jest i tym razem. Zgodnie z deklaracją producenta BMW 320d powinno spalić (w cyklu mieszanym) 5,6 l/100 km, tymczasem w trakcie testu potrzebowało 7,4 l/100 km
BMW wyceniło 320d xDrive na 179 300 PLN (model M Sport na 204 600 PLN). Po uzupełnieniu wyposażenia testowanego egzemplarza m.in. o pakiety Business Class (dopłata 9 375 PLN), First Class (2 930 PLN), ConnectedDrive Plus (11 666 PLN) oraz zwiększony bak paliwa (761 PLN), automatycznie otwierany bagażnik (2 193 PLN), asystenta świateł drogowych (716 PLN), czy też reflektory LED o rozszerzonym zakresie (4 432 PLN) jego cena osiągnęła 246 799 PLN.
Głównym zarzutem skierowanym do producentów samochodów jest to, że obecnie produkują samochody bez „duszy”. Bez tego czegoś, co nie powodowało, że traktowane były jako przedmioty do poruszania się między punktami. Na szczęście można jeszcze na rynku znaleźć wyjątki od tej reguły. Wyjątki takie jak testowane BMW 320d, które mają to coś nienamacalnego. Coś, co powoduje, że tuż po wyjściu z jego kabiny, chcesz zaraz do niej wrócić, aby dalej kontynuować jazdę. To coś, co jest w stanie sprowokować człowieka do poruszania się bez celu, a tylko dla samej przyjemności jazdy. Nie jest to jeden element, a suma wielu. Czy „przemówi” on do wszystkich? Na pewno nie, ale ci którzy go doświadczą nie będą chcieli o nim zapomnieć.
Dziękuję firmie M-Cars – Autoryzowanemu Dealerowi BMW – z Krakowa za użyczenie samochodu do testu.
