Ostatnio głośno się stało za sprawą poprawki złożonej przez przewodniczącego klubu PiS dającej 20 milionów złotych na szkołę o. Rydzyka. Chciałem poczekać z komentarzem w tej sprawie parę dni, aby opadły emocje. Wydaje się jednak, że należy podsumować fakty.
Po pierwsze nie ma żadnej wątpliwości, że wszystkie media o. Rydzyka w czasie ostatniej kampanii wyborczej wspierały PiS. W tych wyborach wszelkie pozory zostały porzucone na rzecz jawnego, a nawet ostentacyjnego wspierania przez największą katolicką rozgłośnię oraz inne media o. Rydzyka jednego ugrupowania.
Dane przygotowane przez KRRiT wskazują np., że w Telewizji Trwam na 16 godzin i 15 minut o wyborach 16 godzin to było bezpośrednie wsparcie PiS. Jest również faktem, że w wyborach nie tylko PiS prezentował poglądy, które nie są sprzeczne z nauką Kościoła. Inną partią, którą w całości wspierała nauczanie Kościoła było np. PSL. Tak więc zaangażowanie mediów o. Rydzyka nie było obroną nauczania Kościoła, ale jawnym zaangażowaniem politycznym ze strony części jednego zakonu Kościoła Katolickiego.
Obiektywnie również takie zaangażowanie jest sprzeczne z prezentowaną przez przynajmniej pięciu ostatnich papieży i Sobór zasadą nieangażowania się duchowieństwa w bezpośrednią walkę polityczną. Zasada ta oczywiście nie wszędzie była przestrzegana, ale nie oznacza to że nie obowiązuje. W Katechizmie Kościoła Katolickiego w pkt. 2245 jasno jest wskazane, że Kościół nie jest wspólnotą polityczną i że "szanuje i popiera polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli".
Nie można "szanować i popierać wolności obywateli" i jednocześnie wzywać do głosowania na określoną partię polityczną w mediach, których przydomkiem jest "katolicki". Takie bowiem działanie jest jednoznacznym zaprzeczeniem szanowania i popierania wolności świeckich ludzi do popierania wybranych przez nich ugrupowań.
Oczywiście księża jako obywatele mają prawo do swoich własnych przekonań, ale używanie do popierania określonych ludzi lub ugrupowań, mediów katolickich jest jawnym pozbawianiem osób, które mają inne zdanie niż zarządzający tymi mediami duchowni, prawa do wolności politycznej. Sam to wiem najlepiej zważywszy na fakt, że wszystkie oficjalne media katolickie, które liczyły się w moim okręgu wyborczym popierały jawnie mojego konkurenta.
Duchowni, którzy dopuszczają się do jawnego wspierania określonych ugrupowań przez media katolickie (lub jeszcze gorzej z ambony) pozbawiają katolików świeckich części należnej im wolności. A mówiąc językiem teologii grzeszą. Nie mówię tutaj o takich wskazaniach, które wzywają do udziału w głosowaniu lub do popierania tych, którzy w swoich czynach nie działają sprzeczny z nauczaniem Kościoła. To mieści się w ramach mandatu nauczania biskupów.
Mówię o takim działaniu, które jest wspieraniem określonego ugrupowania lub osoby ze względu na własne przekonania polityczne. Oczywiście ten grzech ma często poważne skutki, gdyż osoby świeckie, które nie zgadzają się z poglądami duchownych mogą poczuć to naruszenie swojej wolności jako zgorszenie i oddalić się od Kościoła.
Po drugie grzech ludzi Kościoła o którym mówiłem wyżej jest już zbrodnią wobec Kościoła jeżeli jest popełniany za pieniądze. Tzn. gdy popieraniu określonego ugrupowania towarzyszy oczekiwanie zapłaty za to poparcie. Oznacza to bowiem, że naruszenie wolności wiernych świeckich, którzy mają inny pogląd niż duchowni, ma motywację wynikającą nie z emocji politycznych (które jakoś zawsze można łatwiej przebaczyć), ale jest podyktowane interesem ekonomicznym. Takie działanie jest już czystym złem, gdyż wymienia głos Kościoła na pieniądze od Państwa.
Po trzecie bardzo mało wiarygodne wydają się zapewnienia o. Rydzyka, że o pieniądze te nie zabiegał (ale chętnie je przyjmie). Wiemy z mediów, że ok. tygodnia temu doszło do spotkania o. Rydzyka z Jarosławem Kaczyńskim. Wiemy również, że kilka dni temu jeden z najbardziej zaufanych ludzi JK - przewodniczący klubu PiS złożył poprawkę o przeznaczeniu 20 mln na szkołę o. Rydzyka.
Wyobrazić sobie, żeby Pan Terlecki złożył wniosek w takiej sprawie bez porozumienia z Jarosławem Kaczyńskim niepodobna. I wyobrazić sobie, aby taka sprawa nie była przedmiotem rozmów o. Rydzyka z inicjatorem wniosku panem Kaczyńskim, która odbyła się parę dni temu również niepodobna. Tak więc cała ta sprawa wygląda tak jak powiedziałem w tytule.