Jeśli sumienie nie pozwala żołnierzowi zabijać wrogów – rezygnuje z zawodu i przestaje być żołnierzem. Jeśli sumienie nie pozwala adwokatowi bronić przestępców – przestaje być adwokatem. To proste. Wyobrażacie sobie, adwokata publicznie spowiadającego się z poczucia winy i krzyczącego sumienia?
Obejrzałam rozmowę Jolanty Pieńkowskiej z profesorem Chazanem. Obejrzałam i z trudem opanowałam odruch wymiotny.
Profesor Bogdan Chazan – ginekolog, autor fali szumu medialnego, moralizator, pseudo-lekarz, dla którego „sumienie” liczy się bardziej niż przysięga Hipokratesa. Ogólnopolską, bezpłatną promocję nazwiska zapewnił sobie odmową aborcji płodu z poważnymi wadami genetycznymi. Chazan zasłaniając się sumieniem i moralnością skazał na życie w beznadziei matkę i dziecko. Skazał ot tak.
Nie będę analizować pobudek Profesora. Pominę milczeniem etykę. Mam jednak kilka wątpliwości. Wątpliwości czysto mierzalnych i zawodowych.
Co ma sumienie do pracy?
W latach 2007-2009 przez Europę i Stany Zjednoczone przetoczyła się wielka dyskusja dotycząca praw do manifestowania przekonań religijnych w pracy. Pojawiły się pytania o publiczną modlitwę w biurach i fabrykach. O zakres dni wolnych z powodów świąt religijnych. Pytania o prawo do długości włosów, noszenia nakryć głowy i ubrań wskazujących na przynależność religijną.
Dyskusja miała związek ze sprawą sądową, rozstrzygniętą przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Trybunał uznał rację chrześcijanki Nadii Eweida, która wniosła sprawę przeciwko swojemu pracodawcy (British Airlines). Linie lotnicze zakazały Nadii (pracującej bezpośrednio z klientami przy odprawie) noszenia dużego krzyża na uniformie. Trybunał uznał, że doszło do naruszenia artykułu 9, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która chroni prawo jednostki do wolności wyznania i obejmuje wolność uzewnętrzniania przekonań religijnych.
W 2013 roku, w Stanach przeprowadzono badania ankietowe, z których wynika, że najczęstszą przyczyną poważnych konfliktów w pracy (takich, które uniemożliwiają pracę zespołową i wykonywanie obowiązków oraz prowadzą do zwolnienia obu stron) jest publiczne manifestowanie poglądów religijnych i próby „ewangelizacji” innowierców lub niewierzących przez Protestantów i Katolików (ponad 50% przypadków).
W USA dyskryminacja ze względu na przekonania religijne jest karana. Firmy starannie unikają mieszania kwestii światopoglądowych i zawodowych. Karze się, np. opowiadanie dowcipów dyskredytujących inne religie. Nie toleruje się również dyskusji o światopoglądzie, czy wyższości jednego systemu religijnego nad pozostałymi.
O ile w Stanach jednoznacznie nie miesza się religii i pracy, o tyle w Europie rozstrzygnięcia Trybunału Praw Człowieka są zależne od klimatu politycznego i niestety pozostają niejednoznaczne. Co prawda, Trybunał zasądził na korzyść Eweida, ale podkreślił też, że wyrok nie przesądza o możliwości noszenia wyraźnych symboli religijnych w pracy.
Dla kontrastu, ten sam Trybunał nie utrzymał roszczeń katolika - psychologa i mediatora par, zwolnionego z pracy za odmowę pomocy parom homoseksualnym oraz księgowej, która odmówiła obsługi spółek cywilnych należących do homoseksualistów. W obu przypadkach Trybunał uznał, że taka forma manifestowania przekonań religijnych narusza obowiązujące zasady i jest podstawą do zwolnienia z pracy.
W efekcie niejasnych orzeczeń Trybunału, obecności religii i przekonań światopoglądowych w pracy, w większości państw Europy zachodniej, regulują dobre obyczaje, kultura osobista i niepisana zasada, że są tematy, których ludzie z klasą po prostu nie podejmują.
Zasłanianie się wymogami religii i sumienia w pracy, w cywilizowanym świecie, oznacza skrajny brak profesjonalizmu. W pracy nie jesteśmy religijni. W pracy nie jesteśmy polityczni. W pracy starannie wykonujemy obowiązki zawarte w zakresach i profilach stanowisk. W pracy nikogo nie obchodzą nasze przekonania i rozterki moralne. Jeśli „sumienie” w pracy krzyczy za głośno – po prostu zmieniamy zawód.
Konformizm, kariera i żal za grzechy
Dzisiejsi strażnicy sumienia i moralności, obrońcy obecności Kościoła w państwie i instytucjach publicznych, często mają po sześćdziesiąt kilka lat. W czasach PRL-u kończyli studia, robili kariery i zarabiali pieniądze. Dzisiejsi moraliści to niegdysiejsi nauczyciele, lekarze, dyrektorzy szkół i prawnicy. Nie mam złudzeń i wiem, że kariery robione w tamtych czasach, oprócz talentu i pracowitości, wymagały czystego konformizmu i oportunizmu.
Nonkonformiści nie robili karier w PRL-u. Profesor Chazan (urodzony w 1944 roku), sam przyznaje, że radził sobie nieźle. W imię pracy i kariery dokonywał aborcji i jak sam przyznaje „Nie kontestował ówczesnego prawa”. W PRL-u umiał wygłuszyć swoje sumienie. W PRL-u sumienie nie przeszkadzało Profesorowi w karierze.
Profesorskie sumienie i żal za grzechy odezwało się w wolnej Polsce, 25 lat po upadku muru berlińskiego. W wolnej Polsce - Profesor w wieku emerytalnym, spełniony zawodowo i finansowo - może sobie pozwolić na głośny krzyk sumienia i kontestowanie obowiązującego prawa.
Jest w tym zachowaniu podwójna moralność, czysty cynizm i to, co tak często wartko niesie po falach sukcesu zawodowego – umiejętność dostosowania się do sytuacji i wykorzystywanie nadarzających się szans.
We władzy sumienia
Szum wokół ginekologa – Chazana ma jeszcze jeden wymiar. Otóż – czy pamiętacie ogólnopolską, brutalną, prawicową nagonkę na wybitnego socjologa profesora Baumana? Pamiętacie burdy, protesty kiboli i prawicowców podczas wręczania Honoris Causa we Wrocławiu (Uczelnia odroczyła uroczystość na czas nieokreślony)?
Profesorowi zarzuca się, że pracował dla SB. Nikt nie pamięta o jego naukowych osiągnięciach ani o tym, że wychował całe pokolenia humanistów. Nie chce się dostrzec, że Bauman to wielka klasa, intelektualista o światowym formacie.
On sam niczego nie tłumaczy, nie uprawia medialnych spowiedzi, nie bije się dramatycznie w pierś w poczuciu winy. Wyraźnie mówi, że żałuje. W odpowiedzi hordy smarkaczy urodzonych po 1989 roku dają sobie prawo do oceny i dyskredytowania Profesora.
Dlaczego to robią? No cóż, wygląda na to, że sumienie Prawdziwego Polaka też jest konformistą. Odzywa się tylko wtedy, kiedy jest mu wygodnie. To polskie zbiorowe sumienie odżegnuje od czci i wiary naukowca Baumana i staje po stronie ginekologa – Chazana. Polskie sumienie nie widzi w tym zgrzytu i schizofrenicznego rozdarcia. Nie widzi różnicy pomiędzy lekarzem łamiącym prawo i odmawiającym wykonania obowiązków zawodowych, a naukowcem, który nie miesza sumienia, religii i pracy.
Co więcej, socjolog - Bauman nie przywłaszcza sobie praw boskich, nie decyduje o prawie do życia i śmierci i nie wpada w ten paskudny, kaznodziejski ton właściwy nawróconym grzesznikom. Bauman ma klasę. Chazan się pogubił.
Jaki stąd wniosek?
W krajach z cywilizowanym rynkiem i kulturą pracy nie myli się katolickiego poczucia winy i krzyczącego sumienia z obowiązkami zawodowymi. Ludzie z klasą i pozycją zawodową nie uprawiają publicznych spowiedzi dla zwrócenia na siebie uwagi. Nie robią tego nie tylko z lęku przed śmiesznością i groteską. Dobrze wiedzą, że po kompromitacji odbudowanie nazwiska jest praktycznie niemożliwe.
W Polsce nie stawiamy granic kompromitacji osób publicznych. W zamian, Polaków ogarnia jakiś religijny amok, chocholi taniec, obłęd, w którym zatraca się nie tylko zdrowy rozsądek, ale również elementarne poczucie przyzwoitości.
I na koniec – sprawa Chazana bulwersuje i oburza nie tylko z powodu jawnej megalomanii jej bohatera. Sprawa Chazana stawia pytanie o wydolność państwa – urzędnik państwowy, opłacany z podatków łamie prawo i odmawia wykonania obowiązków zawodowych. Gdyby podobnego wykroczenia dopuścił się szeregowy pracownik, natychmiast straciłby pracę w trybie dyscyplinarnym. W państwach demokratycznych byłby zawodowo skończony i skompromitowany. W Polsce – nie tylko zachowuje przywileje – w nagrodę zostaje celebrytą.
(Wywiad Jolanty Pieńkowskiej z prof. Bogdanem Chazanem)
____________________________________
Do poczytania:
What American Workers Really Think About Religion: Tanenbaum’s 2013 Survey of
American Workers and Religion.
Kristen B. Frasch: Managing Religious Conflicts. Human Resource Executive 2008.
Jenny Thorp: Manifestation of religious beliefs in the workplace. Lexology 2013
Morton Fraser: European Court of Human Rights rules on religious discrimination in the workplace. Lexology 2013