Przypomniała mi się anegdota: “Przychodzi pacjent do lekarza. Panie doktorze jestem nałogowym złodziejem. Lekarz przepisuje mu leki i mówi – “Proszę brać przez kilka tygodni. A gdyby nie pomogły – przyniesie mi Pan telewizor LED, 52 cale?”
Tylko proszę sprawdzić, czy pracownik będzie kradł i oszukiwał!
Tak, mniej więcej, brzmi prośba, którą najczęściej słyszę od pracodawców tuż przed rekrutacją. Sprawdzanie uczciwości pracownika jest (dla szefów) często ważniejsze niż wykształcenie, kompetencje i osobowość.
I choć wiem, że brzmi to groteskowo – istnieją narzędzia “testowania” pracowniczej uczciwości, a ich trafność jest dość wysoka. Można ze sporym prawdopodobieństwem opisać stosunek kandydata do kwestii związanych z kradzieżą, prawdomównością i zachowaniami etycznymi w pracy.
Przyznam się Wam, że nie mam specjalnego problemu z tak specyficznymi oczekiwaniami pracodawców. Skoro jednym z kryteriów naboru ma być uczciwość – to można ją sprawdzić i opisać.
Zastanawiam się jednak nad inną kwestią: jak to możliwe, że poziom przekonania o braku uczciwości rodaków jest tak wysoki, że staje się problemem w zarządzaniu i prowadzeniu biznesu?
Z etyką na bakier
Kiedy w 1990 roku Kościół przy aprobacie rządu wprowadzał religię do szkół, koronnym argumentem „za” było propagowanie wartości katolickich. I tak - mówimy o uczciwości (Nie kradnij), prawdomówności (Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu), okazywaniu szacunku przełożonych wobec podwładnych i na odwrót (Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego).
Tymczasem, po prawie 25 latach powszechnej i (w praktyce) obowiązkowej edukacji religijnej, stosunek Polaków do pracy, obowiązków zawodowych i pracodawców zostawia sporo kwestii do przemyśleń.
Papiery aplikacyjne i CV Polaków są usiane kłamstwami. Kłamiemy o wykształceniu, poziomach znajomości języków obcych, ukrywamy okresy zatrudnienia, zmieniamy zakresy obowiązków. Rzadko kto myśli o tym, że świadome przekłamania w CV już na starcie dyskwalifikują kandydata.
Właściciele firm opowiadają historie o kradzieżach dokonywanych przez pracowników. Ginie praktycznie wszystko - od ryz papieru, przez drogie alkohole aż po papier toaletowy.
Prawdziwym testem zachowań etycznych jest okres tuż przed odejściem z pracy. Sfrustrowani pracownicy różnych szczebli zamiast pracować, tracą czas i energię na pisanie scenariuszy krwawej zemsty na byłych szefach i pracodawcach. Tymczasem, dokopywanie pracodawcy nie wymaga specjalnej kreatywności. Można po prostu zniknąć z dnia na dzień na urlopie lub fikcyjnym zwolnieniu lekarskim.
Jeden z pracodawców opowiadał mi o pracowniku, który tuż przed odejściem wyczyścił zawartość twardego dysku służbowego komputera. Na dysku przechowywano treści umów handlowych i planów rozwoju firmy.
Kaliber nieetycznych przewin ze strony pracodawców...
.... rośnie wprost proporcjonalnie do sprawowanej władzy. Dyskryminacja ze względu na płeć (niższa płaca kobiet). Dyskryminacja ze względu na wiek (unikanie zatrudniania osób po 50-tym roku życia). Nieuczciwe zaniżanie płac - najjaskrawiej widoczne w ofertach darmowych praktyk i programów staży absolwenckich za najniższe możliwe stawki.
Powszechność kontaktu z wartościami katolickimi w szkołach nijak nie przekłada się na ich codzienne stosowanie. Powszechność zachowań nieetycznych i rozmaitych przejawów nieuczciwości w pracy jest tak powszechna, że niemal przestaliśmy je dostrzegać.
Co więcej, przymus i moralny terror narzucany przez Kościół prowadzi do nowych patologii. Lekarzom, prawnikom, nauczycielom i urzędnikom praca coraz częściej kojarzy się z biciem pokłonów miejscowemu proboszczowi i Kurii. Podpisywanie kościelnych lojalek jest coraz częściej przepustką do awansów i karier.
Zwolennicy zawodowej lojalności wobec Kościoła nie brzydzą się ani hipokryzją, ani relatywizmem etycznym dokumentów typu „Klauzula sumienia”. Takiego wybiórczego postrzegania tego, co jest dobre i złe, szlachetne i podłe uczy przecież sam Kościół.
Z jednej strony zażarcie broni postaci o wątpliwej moralności i etyce (Chazan, Wesołowski – duchowny, oskarżony o pedofilię i gwałty na dzieciach - ten, którego Kościół ukrył przed prawem świeckim aż w Watykanie) i z pasją kontroluje pracę lekarzy, urzędników państwowych, nauczycieli, dziennikarzy. Z drugiej strony – milczy jak zaklęty i udaje, że nie wie o np. łapówkarstwie i nepotyzmie w środowisku lekarskim.
Z badań przeprowadzonych w 2013 roku przez Komisję Europejską wynika, że do najpoważniejszych wykroczeń korupcyjnych w Polsce dochodzi właśnie w służbie zdrowia (Raport – Study on Corruption in the Healthcare Sector).
Raport opisuje cztery najszerzej otwarte furtki korupcyjne. Przejawem pierwszej jest konieczność dodatkowego płacenia lekarzom za przyspieszenie terminu badań diagnostycznych. Druga to opłacanie prywatnych konsultacji, które zapewniają dostęp do najlepszych szpitali w kraju. Trzeci obszar wykroczeń to nepotyzm. Raport zwraca uwagę, że w Polsce dochodzi do „dziedziczenia” stanowisk w szpitalach i na uczelniach medycznych. Lekarze nie tylko ułatwiają dzieciom i rodzinie wchodzenie w zawód, równie chętnie cedują na bliskich stanowiska i zakresy obowiązków. Osobna grupa lekarskich przewin etycznych to konflikty interesów.- zamiast dbać o dobro pacjenta, bronią intratnych kontraktów z korporacjami farmaceutycznymi.
Dlaczego wobec skrajnych przejawów braku lekarskiej etyki pracy, Kościół o nich milczy? Dlaczego z taką zaciekłością broni lekarza, który ewidentnie dopuścił się złamania przepisów prawa pracy? Dlaczego milczy o zachowaniach nieetycznych i hołubi podpisywaczy lojalek?
Przejrzyste zasady
W krajach z rozwiniętą gospodarką i jasnymi, etycznymi zasadami, rynek nie dopuszcza Kościoła do zarządzania. Firmy nie łączą religii z aktywnością zawodową. Wprowadzają za to odpowiednie systemy procedur i normy jakościowe. Dobrym przykładem jest ISO SA 8000 (Social Accountability 8000). Oparta na idei społecznej odpowiedzialności biznesu reguluje nie tylko obowiązki i zasady etyczne pracodawców wobec pracowników, również zachowania zgodne z etyką pracy, stosunku do pracy i obowiązków. Norma powstała w oparciu o standardy obejmujące prawa człowieka i prawa pracownicze, takie jak: Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ONZ, Konwencja Narodów Zjednoczonych, Konwencja Praw Dziecka i Konwencja Międzynarodowej Organizacji Pracy.
W Polsce, pomimo bezrobocia i brutalnego kapitalizmu nie ceni się pracy. Dylematy zawodowej etyki i zachowań lojalnych nie spędzają nam snu z powiek. A nawet jeśli – to wzorem znanego Profesora robimy z prywatnych rozterek medialny cyrk lub (jak lekarze) składamy na Jasnej Górze kamienne klauzule. Takie puste gesty, które nijak nie przeszkadzają w zarabianiu kasy.
Najtrudniejsza jest dla mnie myśl, że w takiej atmosferze relatywizmu etycznego Kościół i szkoła, wychowuje kolejne pokolenia bez szacunku dla pracy, pracodawców i współpracowników.
A rozwiązanie jest proste – bezwzględnie usunąć religię ze szkół. W to miejsce wprowadzić zajęcia z szeroko pojętej etyki, ze szczególnym naciskiem na etykę pracy i współżycia społecznego.
Na zakończenie
Znajomy manager wysokiego, korporacyjnego szczebla ze zgrozą w oczach zadał mi pytanie: „Kto normalny każe testować ludzką uczciwość? Skąd biorą się takie pomysły?” No właśnie, Drodzy Czytelnicy, – Skąd biorą się takie pomysły?