Jakiś czas temu Polskę obiegło ogłoszenie od pracodawcy oferującego absolwentom bezpłatne praktyki. W odpowiedzi młodzi skrzyknęli się w sieci i rozpętali ogólnopolski opór wobec dopłacania do staży. Czym wobec tego są praktyki w Polsce – wyjątkową szansą na zdobycie doświadczenia czy współczesną formą niewolnictwa?
Doświadczenie zawodowe zyskało na znaczeniu w ostatnich kilkunastu latach. Tuż po tym, kiedy na początku XXI wieku pojawiły się pierwsze symptomy Digital Economy. Pracodawcy powiązani z najnowszymi technologiami poszukiwali (i nadal to robią) nowego typu pracownika.
Ten nowy pracownik miał nie bać się pracy z maszynami, znać podstawy programowania, swobodnie poruszać się w sieci, znać kilka języków obcych, być osobą mobilną i dobrze znosić zmiany.
Szybko jednak okazało się, że wymagania pracodawców są bardzo trudne do spełnienia. Dlaczego? Otóż – do początku XXI wieku systemy edukacyjne świata zachodniego nastawiały się przede wszystkim na zapewnienie wykształcenia ogólnego. Długo wierzono, że ta wszechstronność absolwentów zapewni im elastyczność i łatwe przystosowanie się do rynku pracy.
To jak wielki był to błąd zrozumiano stosunkowo niedawno, po Wielkim Krachu Bankowym z 2008 roku. Od tamtej pory bezrobocie wśród młodych stale rośnie. Rynek pracy kurczy się w zastraszającym tempie. Dostępne oferty pracy wymagają kompetencji i umiejętności, których młodzi nie mają. Rynek na darmo szukający dobrych pracowników znalazł sposoby na drobiazgową weryfikację umiejętności kandydatów. Pojawiły się „śmieciówki” i kontrakty terminowe.
Demontaż starego porządku rozpoczął się na dobre
Stany i Europa zachodnia od lat skrupulatnie śledzą zjawiska na rynku pracy i z uwagą słuchają porad i komentarzy specjalistów. Kiedy po roku 2008 pierwszy raz pojawiły się sygnały o różnicach pomiędzy wykształceniem a potrzebami rynku (tzw. skills gap), Komisja Europejska we współpracy z przedstawicielami świata biznesu skatalogowała tzw. „employability skills” – kompetencje zatrudnieniowe. Dzięki temu uczelnie mają praktyczny przewodnik, czego i w jakim zakresie uczyć, a młodzi – co należy umieć, by łatwiej znajdować pracę.
W efekcie uczelnie starej Europy ukonkretniły programy nauczania, a specjalizacje magisterskie zbliżyły do potrzeb rynku.
Podam Wam przykład - na jednej ze znanych zachodnich uczelni maturzysta zainteresowany „biznesem” może wybrać licencjat z programem - od finansów międzynarodowych, statystyki, rachunkowości poprzez prawo handlowe aż po profilowane zajęcia z psychologii (Organizational Behavior). W całym cyklu nauczania jest dużo, dużo matematyki prowadzonej nie, jako sucha teoria, ale jako uczenie kompetencji myślenia analitycznego i wyszukiwania związków przyczynowo-skutkowych.
Prawdziwe perełki specjalizacyjne można znaleźć na etapie Master’s. Taka na przykład specjalizacja (w ramach studiów biznesowych) z ochrony własności intelektualnej w sieci albo międzynarodowej polityki monetarnej lub z zakresu niekonwencjonalnych form płatności.
Dodajmy jeszcze, że zajęcia są prowadzone, w co najmniej dwóch językach obcych (najczęściej po angielsku i hiszpańsku) i mamy w miarę pełny obraz niezwykłości oferty.
Pokażcie mi, Drodzy Czytelnicy, jedną polską uczelnię, która pracuje w ten sposób?
Gdzie jest pies pogrzebany?
Polski kłopot z praktykami to mieszanka niesolidnych programów nauczania uniwersyteckiego z lekkomyślnym studenckim podejściem do wykształcenia ewidentną nieuczciwością i zwykłym naciąganiem pracodawców, którzy proponują bezpłatne praktyki.
Powiedzmy to wreszcie głośno i wyraźne – współczesny rynek pracy nie potrzebuje ogólnie wykształconych humanistów. Jaki jest wobec powyższego sens studiowania pedagogiki skoro ponad 7 tysięcy nauczycieli właśnie straciło pracę? Skąd pomysł, żeby studiować turystykę i rekreację skoro poziom bezrobocia wśród absolwentów wynosi ponad 28%?
Co młodzi biorą pod uwagę wybierając studia? Łatwość uzyskania dyplomu? Poziom przyjemności studiowania, czy to żeby mieć „papierek”?
Wracając do praktyk
Ich zadaniem jest wyrównanie poziomu kompetencji zatrudnieniowych, tak by absolwent po ukończeniu mógł znaleźć pracę. To w teorii. A w praktyce? Czy firmy, w których odbywaliście praktyki traktowały Was poważnie? Czy mieliście program praktyk? Czy podano Wam mapy kompetencji, które zdobędziecie podczas pracy? Jakich konkretnych umiejętności nauczył Was tymczasowy pracodawca?
Na stronie Global Education & Skills Forum (odbędzie się 15-17 marca 2014 w Dubaju) znalazłam taką opinię:
„Mamy światowy kryzys edukacji. (...) Miliony młodych nie mają pracy. Wiele trzeba zmienić i wiele potencjału się marnuje – kompetencje, nauczanie, finansowanie, nowe technologie, wyrównywanie szans dla [kobiet] dziewcząt i grup wykluczonych.”
To jest chyba istota problemu – marnowanie potencjału edukacji i młodych. Dodajmy jeszcze, że system edukacji wyższej w Polsce działa źle. Z niezrozumiałego powodu gloryfikuje nauki humanistyczne, przygotowuje do nieistniejącego rynku pracy i co najgorsze – ani myśli się zmienić.
Ponieważ mamy nadpodaż humanistów i ponieważ mamy więcej chętnych do pracy niż samej pracy mamy też patologie. Patologie – czyli na przykład oferowanie bezpłatnych praktyk.
Studia w Polsce nie są darmowe. Płacą za nie (często z ogromnym wysiłkiem) rodzice i sami studenci. Dodatkowo polski system edukacyjny nie dość, że nie przygotowuje do pracy, to jeszcze rozciąga w nieskończoność zdobywanie uprawnień w najatrakcyjniejszych zawodach (w zakresie prawa, medycyny, niektórych specjalizacji ekonomicznych).
Wobec powyższego – dlaczego absolwenci mają dopłacać do zdobywania doświadczenia? Obowiązkiem szkół powinno być takie przygotowanie, aby absolwent mógł wejść na rynek pracy, jako pełnoprawny gracz. Na przykład z nieco niższą pensją na starcie i na niższym stanowisku, ale nigdy za darmo.
W świecie na oferowanie bezpłatnych praktyk pozwalają sobie firmy i instytucje z tak silną pozycją i prestiżem, że samo odbycie u nich staży otwiera wiele drzwi. Bezpłatne praktyki można znaleźć w ONZ, Banku Światowym lub w Międzynarodowym Trybunale Karnym.
Wszyscy inni – z reguły płacą. W różnych formach – ale płacą. Jeśli nie – są zwykłymi naciągaczami.
Młodość czy doświadczenie? Raport podsumowujący III edycję badań BKL z 2012 roku. Pod redakcją Jarosława Górniaka. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości i Uniwersytet Jagielloński 2012.