Chocholi taniec wokół górnictwa pokazuje, co dzisiaj mają do zaoferowania Polsce Platforma i PiS. Z jednej strony strach i oszustwa, a z drugiej księżycowe obietnice.
Ryszard Petru - Ekonomista. Lider Partii Nowoczesna
Kiedy w latach 2007-2013 górnictwo, ze względu na wysokie ceny było rentowne, wszyscy się cieszyli. Politycy uwierzyli, że 7 lat tłustych będzie trwało wiecznie. Co gorsza tak samo zachowywały się zarządy spółek węglowych. Dwa lata temu Donald Tusk, bojąc się protestów nie sprywatyzował wtedy kopalń. A gdy nagle okazało się, że jednak czasami ceny spadają kopalnie przestały być rentowne. Trudno zresztą temu się dziwić skoro na Śląsku wydobywa się 700 ton rocznie na jednego górnika, podczas gdy w Bogdance 1600. A są kopalnie głębinowe na świecie, gdzie ten wskaźnik jest jeszcze wyższy. Dzieje się nie dlatego, że górnicy źle pracują. Przeciwnie, pracują bardzo ciężko i w złych warunkach. To efekt braku inwestycji, złego zarządzania i rozbudowanych przywilejów związków zawodowych. Zyski w całości idą na podwyżki, a nie nie na inwestycje. Żaden prywatny właściciel by sobie na to nie pozwolił.
Tusk wyjechał do Brukseli i zostawił ten gorący kartofel Ewie Kopacz. Premier Kopacz, żeby uspokoić nastroje w roku wyborczym podpisała porozumienie, które od początku było nie do zrealizowania, czyli nazywając rzecz po imieniu - było świadomym oszustwem. Jednak trzy miesiące przed wyborami zupa się wylała i kopalnie przestały mieć pieniądze na wypłaty. Teraz rząd mówi o „obiektywnych trudnościach”. Pomysłem na rozwiązanie problemu jest zmuszenie spółek państwowych do przejmowania kopalń, czyli dosypanie pieniędzy do nierentownego biznesu. Wczoraj cały zarząd Tauronu stracił pracę ponieważ nie chciał zainwestować w nierentowną kopalnię. Koszt tej decyzji zapłacimy wszyscy w cenach prądu. Co gorsze, kopalnie, aby mieć na wypłaty stosują dumping i powodują poważne kłopoty jedynej dobrze działającej Polskiej kopalni – Bogdanki.
Co natomiast dzisiaj mówi PiS? Że węgiel jest polskim dobrem narodowym i starczy go na 200 lat. Ciekawe to dobro, do którego dopłacamy miliardy (kolejny jest zaplanowany w przyszłorocznym budżecie). Nie ma żadnego pomysłu na naprawę sytuacji w górnictwie. Też będzie musiał dosypywać pieniędzy.
Unia Europejska już straciła cierpliwość. Nie zgodzi się więcej na żadną pomoc publiczną dla górnictwa. Brak prywatyzacji spowoduje, że kopalnie na Śląsku upadną w sposób niekontrolowany, bez żadnych programów osłonowych. Tylko nie stanie się to przed wyborami, zatem gorący kartofel przerzucamy na przyszłość.
Dzisiaj jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest prywatyzacja. Ze względu na zmniejszający się popyt na węgiel będą potrzebne ciągłe inwestycje. Tylko prywatny inwestor poradzi sobie z takim wyzwaniem. Eksperyment, który trwa od 25 lat z pozostawieniem górnictwa w rękach państwa za chwilę doprowadzi branżę do katastrofy.
Myślę, że węgla starczy nam na więcej niż 200 lat. Głównie dlatego, że jako paliwo będzie miał coraz mniejsze znaczenie. Jestem jednak pewien, że Polakom cierpliwości wystarczy na mniej niż miesiąc. I powiedzą dość lenistwu oraz księżycowym obietnicom.