Przedstawiam człowieka, który w historii zapisał najczarniejsze - ale też najbardziej jasne karty. To Wernher von Braun - genialny konstruktor rakiet. Tych złych i tych dobrych.

REKLAMA
Niestety zaczął od rakiet morderczych: był głównym konstruktorem rakiet V2 którymi Niemcy ostrzeliwali w czasie II Wojny Światowej Londyn i inne miasta (Antwerpię, Paryż, Brukselę, Maastricht). Od rakiet V2 zginęło ponad 12 tys. ludzi, głównie cywilów.
Co więcej, na skutek niewolniczej pracy przy ich produkcji w podziemnych sztolniach obozu koncentracyjnego Mittelbau-Dora zmarło z wycieńczenia około 20 tys. więźniów. Von Braun był pośrednio winny ich śmierci, zwłaszcza że do pracy nad tą straszliwą bronią nikt go nie zmuszał – sam się zapisał do partii hitlerowskiej (w 1937 roku) i wstąpił do SS, organizacji uznanej w 1947 roku za zbrodniczą przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze.
Jednak w odróżnieniu od większości członków SS – Von Braun nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swoje czyny, bo został w dniu 12 maja 1945 roku przejęty przez Amerykanów w ramach operacji „Paperclip” i przewieziony do Fortu Bliss w Teksasie, gdzie niezwłocznie zaczął tworzyć amerykańskie rakiety balistyczne Redstone.
Swoją klasę jako konstruktor rakiet Von Braun pokazał w momencie, gdy po wystrzeleniu przez ZSRR w 1957 roku dwóch pierwszych sztucznych satelitów (Sputnik 1 i 2) Amerykanie chcieli koniecznie wysłać na orbitę swojego satelitę – i im się to fatalnie nie udawało. Mimo posiadania dobrych rakiet zbudowanych przez Von Brauna - do wystrzelenia pierwszego amerykańskiego satelity próbowano użyć „czysto amerykańskiej” rakiety Vanguard. Tak zarządził prezydent Dwight Eisenhower, który chciał odciąć program eksploracji Kosmosu od jego wojskowych korzeni. Być może prezydent nie chciał też eksponować faktu, że amerykańskie rakiety budują byli hitlerowscy oficerowie?
Pierwsza próba z rakietą Vanguard w dniu 6.12.1957 roku zakończyła się kompromitacją. Rakieta, która miała osiągnąć Kosmos wzniosła się na wysokość 1 m nad wyrzutnię, po czym spadła i eksplodowała. Druga próba w dniu 26.01.1958 także skończyła się niepowodzeniem. W tej sytuacji Von Braun „dostał zielone światło”. Jego rakieta Juno w dniu 31.01.1958 wyniosła na orbitę pierwszego satelitę amerykańskiego, nazwanego (już po starcie, który przeprowadzono w tajemnicy) Explorer 1.
Wystrzeleniem Explorera Von Braun dowiódł swego geniuszu podwójnie. Po pierwsze tym, że zrobił za pierwszym razem skutecznie to, co Amerykanom się wielokrotnie nie udawało (w sumie z 12 startów rakiet Vanguard 8 skończyło się niepowodzeniem). Ale po drugie nie uległ pokusie okazania swojej wyższości i we wszystkich wywiadach podkreślał, że niepowodzenia rakiet Vanguard były spowodowane tym, że stosowano tam bardzo nowoczesną i zaawansowaną technikę, podczas gdy jego rakieta była bardzo prymitywna – i dlatego skuteczna.
Gdy Ameryka stanęła przed kolejnym wyzwaniem związanym z deklaracją prezydenta Kennedy’ego z 25.05.1961 roku, że Amerykanie wylądują na Księżycu przed upływem dekady – nie próbowano szukać innych rozwiązań, tylko od razu zlecono zbudowanie odpowiedniej rakiety Wernerowi Von Braunowi.
Ten ponownie błysnął inżynierskim mistrzostwem. Zbudowana przez niego rakieta Saturn V o wysokości 111 m i masie 3 tys. ton nie zawiodła: obsłużyła trzynaście startów statków kosmicznych Apollo w tym sześciu połączonych z lądowaniem na Księżycu. Był to do chwili obecnej największy tryumf kosmicznych lotów załogowych i zdecydowanie to właśnie Von Braun był ojcem tego sukcesu.
Ale to nie zmienia faktu, że jego działania w czasie wojny do chwalebnych zdecydowanie nie należą.
Był to więc z pewnością człowiek, który zapisał zarówno bardzo czarne, jak bardzo jasne karty w historii ludzkości.
I przez to jest ciekawy!