W zeszły piątek 7.8.2020 przypadała rocznica zakończenia (z sukcesem!) niezwykłego eksperymentu, w którym dowiedziono pewnej tezy w wybitnie nietypowy sposób. Dowodzoną tezą było twierdzenie, że mieszkańcy Polinezji – wysp rozsianych na ogromnym obszarze Pacyfiku – przybyli z Ameryki Południowej. Wcześniej panowało przekonanie, że wyspy te zasiedlili mieszkańcy Azji, natomiast w 1947 roku antropolog norweski, Thor Heyerdahl przedstawił teorię, że dokonali tego Inkowie zamieszkujący niegdyś wybrzeże Peru. Teoria ta opierała się na legendach, które przetrwały wśród ludów Polinezji, a także na analizie lingwistycznej ich języków, wykazujących podobieństwo do języków prekolumbijskiej Ameryki.
Ryszard Tadeusiewicz. Biocybernetyk z AGH. Zajmuje się naukowym badaniem pogranicza biologii i techniki z pożytkiem dla obydwu.
Teoria Heyerdahla spotkała się z krytyką, w której głównym argumentem było twierdzenie, że Inkowie nie mieli statków zdolnych do pokonania ogromnych dystansów na oceanie. Heyerdahl zbudował więc tratwę z pni drzew balsa powiązanych konopnymi linami.
Wybrał konstrukcję dokładnie taką samą, jakich używali Inkowie!
W dniu 28 kwietnia 1947 roku Heyerdahl wraz z pięcioma towarzyszami wyruszył tą tratwą z portu Callao w Peru w podróż przez ocean. Wyruszał z portu wojennego, w którym potomkowie Inków używali już wyłącznie stalowych okrętów (widocznych w głębi tego zdjęcia)
Wytworni peruwiańscy oficerowie marynarki widząc Norwegów wyruszających aby zmierzyć się z największym oceanem na tratwie - pukali się wymownie w czoło. A jednak Heyerdahl wyruszył!
Na oceanie śmiałkowie dokonywali niezwykłych czynów, między innymi łowili gołymi rękami rekiny!
Łapali je za ogony i wciągali na tratwę, a potem unikali kłapiącej paszczy dopóki rekin żył i rzucał się po pokładzie. Czasem rekin wpadał z powrotem do wody, ale zwykle trafiał na patelnię. Zbierali także ryby latające, które nocą spadały na tratwę i ssali ich mięso, żeby zaspokoić pragnienie. W efekcie zapasy żywności i wody, które uczestnicy wprawy zabrali na tratwę, zostały zużyte tylko w połowie.
Po 101 dniach podróży i po przebyciu 6980 km - w dniu 7.8.1947 (niedawno była rocznica!) tratwa dotarła do jednej z wysp Polinezji należącej do archipelagu Tuammotu (konkretnie do niebezpiecznej rafy Raroia, gdzie wyprawa o mało nie skończyła się tragedią). Trasę tej epickiej wyprawy przedstawia ta mapa:
W ten sposób – z narażeniem życia! – Heyerdahl dowiódł swojej teorii. Oponentów jednak nie przekonał. Twierdzili oni, że z faktu, iż tratwa przepłynęła z Ameryki do Oceanii w XX wieku nie wynika, że coś takiego miało miejsce w X wieku, kiedy nastąpiła kolonizacja wysp Polinezji. Tratwa została przewieziona do Oslo i sam ją tam oglądałem w specjalnym pawilonie wystawowym.
Ale oficjalna nauka teorii Heyerdahla nie zaakceptowała.
Tymczasem teorię tę potwierdziły niedawno badania genetyczne. Prof. Alexander Ioannidis z Uniwersytetu Stanforda przebadał genomy 807 ludzi pochodzących z 17 populacji wyspiarskich na Oceanie Spokojnym, oraz z 15 grup indiańskich z Ameryki Południowej. Okazało się, że genomy te są zgodne w takim stopniu, że absolutnie pewne jest, że między tymi populacjami dochodziło do kontaktów!
Zauważcie Państwo, jak zmienił się sposób uprawiania nauki:
W 1947 roku Heyerdahl musiał stawić czoła największemu z oceanów i narazić życie, żeby udowodnić tezę naukową w którą gorąco wierzył. A i tak świata naukowego nie przekonał!
W 2020 roku Ioannidis usiadł sobie wygodnie przy analizatorze genów i zdobył dowód, który jest niezaprzeczalny. Myślę, że to jest piękny przykład postępu, jaki dokonał się w nauce!
O wyprawie można też przeczytać w moim felietonie, opublikowanym w Gazecie Krakowskiej, do którego tekstu prowadzi ten link. Zapraszam do tego i do innych cotygodniowych moich felietonów w Gazecie Krakowskiej. Można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy!