Zabawne zdjęcie u góry, którym zachęcam do przeczytania tego wpisu, przedstawia ważkę, która przegryzła liść i zagląda przez stworzony przez siebie otwór na drugą stronę. Dla przyrodnika ta interpretacja obrazka jest całkowicie wystarczająca.

REKLAMA
Jednak mnie to zdjęcie nasuwa skojarzenie z sytuacją naukowca, który swoimi badaniami zdołał otworzyć okno w zasłonie pomiędzy znanym i nieznanym. Od wieków taka jest rola nauki. To, co badacz wie na podstawie studiowania literatury i publikacji innych naukowców - wyznacza pewien obszar znanego. Tu nic już do odkrycia nie ma, bo wszystko zbadano, ustalono, często także zastosowano w praktyce. Jest to obszar nasycony jasnością posiadanej już wiedzy, której można nauczać studentów, ale nie można jej eksplorować naukowo.
Ale obszar znanego zawsze się kończy. Poczynając od pewnego momentu dociera się do miejsca, w którym zaczyna się ciemność nieznanego.
logo
I tu zaczyna się przygoda naukowa, o której opowiadam w filmie, który nakręcono w Bydgoszczy po nadaniu mi w tamtejszym Uniwersytecie Techniczno-Przyrodniczym doktoratu honoris causa. Film ten można obejrzeć korzystając z tego linku. Myślę, że warto posłuchać, jak się otwiera te drzwi do ciemności i jaką radość dają pierwsze promienie światła, które udaje się tam wpuścić!
logo
Chciałbym poruszyć jeszcze jeden wątek.
Zwykle badania naukowe, dzięki którym dokonujemy różnych odkryć, oparte są na trafnych założeniach. Ale czasem - paradoksalnie! - błędne założenia prowadzą do najcenniejszych odkryć. Pisałem o tym w 2017 na łamach Gazety Krakowskiej. Poniżej przytaczam odbitkę tego mojego felietonu.
logo
Gdyby ten tekst był mało czytelny - to można skorzystać z tego linku by dostać się do lepszej odbitki.
Doprawdy warto poświęcić się pracy naukowej, bo tylko ona pozwala w dzisiejszych pozbawionych romantyzmu czasach - poczuć na twarzy powiew tego wiatru, który wydymał żagle karaweli Kolumba...
logo