
Moja uczelnia, Akademia Górniczo-Hutnicza kształci inżynierów ponad stu różnych specjalności. Kształci także kadry naukowe – rokrocznie bronionych jest tu kilkadziesiąt doktoratów. Oferuje również wiedzę ludziom starszym w ramach funkcjonującego od prawie ćwierć wieku Technicznego Uniwersytetu Otwartego (w każdą sobotę oferowane są trzy wykłady popularnonaukowe odbywające się w Auli uczelni). A od dzisiaj AGH oferuje dodatkowo wiedzę techniczną dla dzieci, co widać na sfotografowanej niżej głównej stronie internetowej mojej uczelni.
REKLAMA
Jak Państwo zapewne zauważyliście – lubię popularyzować wiedzę. Znam się trochę na technice, więc najczęściej piszę coś popularnonaukowego na temat osiągnięć i odkryć nauk technicznych, ale jak się czegoś ciekawego dowiem na temat osiągnięć innych nauk – to także chętnie się tym dzielę. Książki, artykuły i odczyty popularne są z zasady przeznaczone dla wszystkich, ale prawda jest taka, że do tych „wszystkich” nie bardzo można zaliczyć dzieci. Nawet najbardziej przystępny wykład dzieci szybko znudzi, więc trzeba szukać innego kluczyka do dziecięcej główki. Wydaje mi się, że go znalazłem.
Gdy moja córka była mała to stale opowiadałem jej bajki. Musiałem ustawicznie wymyślać nowe, bo Asia w odróżnieniu ode mnie ma świetną pamięć i każda próba wykorzystania już wcześniej użytych wątków czy motywów była kwitowana dobitnym: „To już było!”. No więc trzeba było wymyślać stale coś nowego, często zresztą na zadany temat:
No więc na pewnym etapie wpadłem na pomysł, żeby opowiadać bajki edukacyjne, które wprowadzą moje dziecko w świat nauki. Szybko stwierdziłem, że różne popularnonaukowe opowiastki o przyrodzie - o kwiatkach, owadach, zwierzątkach, ale także o gwiazdach, planetach, kometach itp. były (i są) łatwo dostępne. Wystarczyło kupić albo wypożyczyć książke i już było co czytać i oglądać. Natomiast mimo tego, że dzisiejsze dzieci częściej obcują z tworami techniki niż z cudami Przyrody – nie znajdowałem książek, których można by było użyć do tego, żeby mojemu dziecku tę całą „technosferę” uprzystępnić.
No więc sam zacząłem wymyślać bajki, w których właśnie Asia była główną bohaterką objaśniającą zasady działania różnych tworów techniki, a pretekstem do tej bajkowej edukacji był nasz ciekawy świata jamnik. Oto oboje bohaterów tych opowiastek:
Bajeczki te najpierw opowiadałem córce, potem niektóre z nich spisałem i dość regularnie je publikowałem w takim pisemku dla dzieci, które wydawała przez pewien czas redakcja krakowskiego „Przekroju” (nie mylić z tym, co obecnie pod tą nazwą jest publikowane!). Pisemko to wydawane było pod nazwą „Króliczek” (nie mylić z Playboyem...) i pisywali w nim krakowscy poeci, pisarze, naukowcy, a ilustrowali najlepsi krakowscy graficy. Ale pisemko to padło, podobnie jak wiele innych ambitnych ale nie wspieranych kapitałowo przedsięwzięć, a moja córka wyrosła i jest obecnie lekarzem w jednej z krakowskich klinik. Jednak sam pomysł popularyzacji techniki dla dzieci nie umarł i obecnie moja macierzysta uczelnia postanowiła niektóre z tych bajeczek udostępnić w internecie na stronie AGH JUNIOR. Obecnie na tej stronie jest dostępnych osiem takich opowiadanek:
Są one pisane w sposób bardzo popularny i (chcę w to wierzyć) – ciekawy. Poniżej maleńka próbka tego, co Wasze dzieci zobaczą na ekranie jeśli wybiorą którąś z tych moich bajeczek:
Zapraszam!
