
Szukając w Internecie wiadomości na dowolny potrzebny nam temat niezawodnie natykamy się w pierwszej kolejności na odnośniki do haseł zawartych w Wikipedii. Na początku budzi to zachwyt - oto jest niewyczerpane źródło wiadomości o wszystkim! Potem jednak raz i drugi zauważamy, że nie wszystkie hasła w tej wirtualnej encyklopedii są opracowane równie starannie. Orientujemy się, że obok informacji pewnych i niezawodnych zdarzają się informacje niekompletne i niedokładne. Początkowy zachwyt zamienia się wtedy we wzgardę. Po pewnym czasie przekonujemy się jednak, że inne źródła też bywają zawodne, że w internetowym worku trudno odróżnić ziarno od plew - i wtedy wracamy do Wikipedii. Oczywiście nie po to, żeby przyjmować bezkrytycznie wszystko co w niej znajdziemy, ale żeby w tym komputerowym "pomieszaniu dobrego i złego" mieć jakiś w miarę pewny punkt odniesienia...
