Wiele rzeczy przyjmujemy takimi, jakimi są - nie zastanawiając się nad tym, dlaczego są one właśnie takie? Jedną z takich "oczywistych oczywistości" jest to, że nowy rok obchodzimy właśnie dzisiaj (w dniu, w którym piszę ten wpis) - to znaczy 1. stycznia. Ale właściwie - dlaczego? Niektórzy z Państwa już to wiedzą i tym składam niniejszym wyłącznie noworoczne życzenia, i zachęcam, żeby tego wpisu nie czytali, bo niczego rewelacyjnego się tu nie dowiedzą, więc szkoda czasu. Szczególnie serdecznie (z Nowym Rokiem) pozdrawiam zwłaszcza tych wszystkich, którzy zawsze WIEDZĄ LEPIEJ i sami wprawdzie nic nie napiszą, ale złośliwy komentarz dołożą :-) . Też niech lepiej nie czytają. Ale jeśli ktoś nie wie, dlaczego Nowy Rok obchodzimy właśnie pierwszego stycznia, a chciałby się dowiedzieć - to serdecznie zapraszam :-)
Ryszard Tadeusiewicz. Biocybernetyk z AGH. Zajmuje się naukowym badaniem pogranicza biologii i techniki z pożytkiem dla obydwu.
Mamy w tych dniach wyjątkowo dużo wolnego czasu poprzez "sklejenie" w kalendarzu dwóch weekendów, Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jeśli ktoś z Państwa chciałby w tym wolnym czasie nie tylko świętować i wypoczywać, ale także dowiedzieć się czegoś ciekawego w sposób lekki, łatwy i przyjemny (ja mam nadzieję, że przyjemny, a Państwo sami zdecydujcie :-) ) - to służę Państwu kolejną garścią naukowych ciekawostek. Liczę przy tym na Wasz dobry nastrój po Sylwestrowej zabawie. Niech spowoduje on życzliwe potraktowanie tego tekstu!
Ale jeśli ktoś ma po Sylwestrze zły nastrój, na przykład boli go głowa (nie wiadomo dlaczego :-) …) to też może mieć pożytek z tego wpisu. Mianowicie gdy szef zapyta w pracy:
- Co Pan taki sfatygowany po tym Nowym Roku?
to można będzie powiedzieć:
- To wszystko przez tego Tadeusiewicza! Tak namieszał w swoim blogu, że aż mnie głowa rozbolała!
Pozostawmy jednak na boku żarty oraz porzućmy wspomnienia sylwestrowej zabawy. Zastanówmy się za to wspólnie – dlaczego Nowy Rok przypada właśnie 1. stycznia?
Zacznijmy od uświadomienia sobie, czym właściwie jest rok?
Wszyscy wiedzą, że jest on skutkiem obiegu Ziemi wokół Słońca. Okres tego obiegu wynosi około 365 dni i w takim właśnie rytmie zmieniają się pory roku. Słowo „około” w poprzednim zdaniu wynika z tego, że odmierzając długość roku dokładnie równą 365 dni powodujemy, że pomiędzy czasem kalendarzowym a czasem astronomicznym (zależnym od dającego się precyzyjnie ustalić położenia Ziemi na wokółsłonecznej orbicie) powstaje różnica, która z roku na rok się powiększa. Żeby ją zniwelować wprowadzono dość skomplikowane reguły ustalania tak zwanych lat przestępnych. Napiszę o tym jednak dopiero w 2016 roku, bo to jest najbliższy termin, kiedy znowu w kalendarzu pojawi się 29 luty. No chyba że wcześniej nastąpi koniec świata albo koniec tego blogu, przy czym wyrażam osobistą nadzieję, że koniec świata jest bardziej prawdopodobny :-)
Pozostawmy jednak na uboczu datę 29.02.2016 i skupmy się na dacie dzisiejszej: 01.01.2014. Mamy Nowy Rok. Ale właściwie - dlaczego właśnie dziś?
Astronomowie potrafią określić dokładnie długość roku, ale nie są w stanie wskazać, kiedy ten rok się zaczyna i kiedy się kończy. Orbita Ziemi wokół Słońca nie ma żadnego obiektywnie wyróżnionego punktu, którego minięcie upoważniało by nas do powiedzenia: oto skończył się poprzedni rok i zaczyna się rok następny. Dlatego koniec starego i początek nowego roku następuje w momencie, który ludzie przyjęli na zasadzie umowy.
W większości krajów świata ta umowa zakłada, że ostatnią chwilą starego roku jest północ 31. grudnia, a pierwszą chwilą nowego roku jest pierwsza sekunda rozpoczynająca dzień 1. stycznia.
Ale warto pamiętać, że z tą umową nie wszyscy się zgadzają! Wyznawcy prawosławia witają Nowy Rok 14. stycznia, bo posługują się kalendarzem juliańskim, a nie (używanym powszechnie) gregoriańskim. Hindusi wybrali datę 26 października jako swoje święto Nowego Roku, zwane Divali. Chiński Nowy Rok zależny jest od faz księżyca i przypada na różne daty między końcem stycznia a końcem lutego. W tym roku przypadnie on 31 stycznia i zacznie się wtedy Rok Konia (poprzedni był Rok Węża, a następny będzie Rok Owcy). Żydowski Nowy Rok także jest ruchomy (przypada na różne daty w naszym kalendarzu) bo jest obchodzony w pierwszym dniu miesiąca tiszri (wrzesień/październik). Nawiasem mówiąc żydowski nowy rok zaczął się już 4 września 2013 roku (wg. naszego kalendarza). Według kalendarza żydowskiego zakończył się wtedy rok 5773 i rozpoczął się rok 5774 rok, który w ich kalendarzu jest rokiem przestępnym i ma 13 miesięcy (są w nim dwa miesiące adar – adar riszon i adar szeni).
Ciekawostki na temat tego, jak i kiedy różne narody świętują Nowy Rok można by mnożyć, ale ja tu poprzestanę na tych kilku przytoczonych wyżej przykładach zmierzając wyłącznie do tego, żeby upewnić Państwa, że lokalizacja Nowego Roku dniu 1. stycznia jest sprawą umowy.
No dobrze, ale kto, z kim i kiedy się tak umówił?
Otóż wybór tej daty wiąże się z osobą Juliusza Cezara.
Cezar nie tylko był wielkim wodzem (podbił na pół wieku przed narodzeniem Chrystusa większą część współczesnej Unii Europejskiej!), nie tylko pisał wspaniałą prozą utwory literackie, które zachwycają do dziś (ja sam z przyjemnością czytuję czasem jego Commentarii de bello Gallico w oryginale bo kończyłem Liceum z programem obejmującym dokładną naukę łaciny), ale także był mężem stanu i prawodawcą. Mając świadomość tego, jak ważną rolę w zarządzaniu ogromnym imperium odgrywa precyzyjna rachuba czasu zreformował on kalendarz, wprowadzając (miedzy innymi) wspomniane wyżej lata przestępne. Korzystał przy tym z pomocy eksperta (jak byśmy to dziś nazwali), aleksandryjskiego astronoma Sosygenesa. Dzięki porządnemu oparciu organizacji wprowadzonego kalendarza (nazywanego do dziś juliańskim od imienia Cezara) na kryteriach astronomicznych przetrwał on w większości krajów Europy aż do 1582 roku, kiedy zastąpił go doskonalszy kalendarz gregoriański, wprowadzony przez papieża Grzegorza XIII.
Wprowadzając swój kalendarz Cezar zadecydował, że początek roku będzie przypadał na dzień 1 stycznia. Było to dokładnie w roku DCCVIII według rzymskiej rachuby czasu, nakazującej numerować lata ab urbe condita (czyli od daty założenia miasta Rzym). Według naszej rachuby czasu był to rok 46 przed naszą erą.
Nakazując odmierzać kolejne lata od 1 stycznia Cezar odwołał się do faktu, że tradycyjnie (od 153 roku p.n.e.) w tym właśnie dniu władzę nad Rzymem i całym imperium obejmowali dwaj kolejni konsulowie. Kadencja konsulów (przez większość czasu trwania Imperium Rzymskiego było ich dwóch) trwała dokładnie rok i nie wolno było jej przedłużać, więc każdego kolejnego 1 stycznia władzę nad Rzymskim Imperium przejmowali nowi ludzie. Było więc dosyć naturalne, by moment obejmowania władzy przez nową ekipę związać z nowym rokiem – i tak to zostało do dnia dzisiejszego.
Na koniec dodam jeszcze jedną ciekawostkę związaną z faktem, że dzisiaj świętowany Nowy Rok ma swoje korzenie w starożytnym Rzymie. Otóż symbolem władzy konsula obejmującego władzę właśnie 1. stycznia były fasces – pęki rózg z zatkniętych w nich toporem. Symbol ten odnaleźć można (rzeźbiony lub malowany) na wielu zabytkach starożytnego Rzymu, ale także w symbolice współczesnej, na przykład w herbie Francji. Gdy konsul gdzieś się udawał w związku ze sprawowaniem swej władzy, 12 liktorów niosło przed nim i za nim fasces na znak, że konsul może każdego obywatela kazać wychłostać albo nawet ściąć (toporem).
Sądzę, że wielu przedstawicieli naszej współczesnej władzy chciało by takie fasces mieć stale pod ręką i od czasu do czasu używać! Natomiast ja chciałbym, żeby te ich marzenia pozostały nie spełnione, w odróżnieniu od Waszych marzeń noworocznych, których spełnienia najserdeczniej życzę!