
Moje wpisy na tym blogu koncentrują się głównie wokół techniki (bo tym się zawodowo zajmuję), wokół postaci ciekawych inżynierów (bo uważam, że są wciąż za mało znani) oraz wokół roli, jaką we współczesnym świecie odgrywa technosfera - zbiorowość urządzeń technicznych otaczających nas zewsząd i służących nam przy każdej okazji. Sądzę, że popularyzacja wiedzy na ten temat jest potrzebna i pożyteczna, a syntetyczne wpisy na blogu mogą tu zdziałać więcej dobrego niż opasłe i bardzo mądre księgi - bo przy wywołanej przez email, portale internetowe i powszechnie używane smsy modzie na krótkie i łatwe do szybkiego przeczytania wiadomości - właśnie w takiej postaci można dotrzeć z wiedzą do tych, którzy jej potrzebują, chociaż nie zawsze zdają sobie z tego sprawę... Moje wpisy na tym blogu oczywiście żadnego z poruszanych zagadnień nie wyjaśnią do końca ani nie wyczerpią w sposób definitywny. Są one jak żelazna racja żywności w szalupie albo jak samochodowa apteczka na wycieczce. Taki zestaw-minimum może pomóc w nagłej potrzebie, ale nie da się przy jego pomocy nasycić ani wyleczyć. Dlatego korzystając z moich wpisów wiedzcie Państwo o tym, że po prawdziwą wiedzę trzeba sięgnąć gdzie indziej. I o jednym z takich źródeł rzetelnej wiedzy technicznej chcę dzisiaj opowiedzieć.
Można dzisiaj z tego pokpiwać, można wskazywać, że heroiczna niekiedy praca polskich inżynierów w kraju i na całym świecie, nie przynosiła takich efektów ekonomicznych, jak powinna - ale nikt nie zaprzeczy, że z technicznego punktu widzenia na tych setkach budów i na innych zagranicznych kontraktach polscy inżynierowie wykazywali się profesjonalizmem najwyższej próby. Byłem dumny, że jestem jednym z nich - i właśnie dlatego systematycznie czytałem "Przegląd Techniczny".
- Filozofia pojęć technicznych
- Giełda wynalazków i projektów
- Parlament 500 milionów
- Wątpię, więc jestem
