Moje wpisy na tym blogu koncentrują się głównie wokół techniki (bo tym się zawodowo zajmuję), wokół postaci ciekawych inżynierów (bo uważam, że są wciąż za mało znani) oraz wokół roli, jaką we współczesnym świecie odgrywa technosfera - zbiorowość urządzeń technicznych otaczających nas zewsząd i służących nam przy każdej okazji. Sądzę, że popularyzacja wiedzy na ten temat jest potrzebna i pożyteczna, a syntetyczne wpisy na blogu mogą tu zdziałać więcej dobrego niż opasłe i bardzo mądre księgi - bo przy wywołanej przez email, portale internetowe i powszechnie używane smsy modzie na krótkie i łatwe do szybkiego przeczytania wiadomości - właśnie w takiej postaci można dotrzeć z wiedzą do tych, którzy jej potrzebują, chociaż nie zawsze zdają sobie z tego sprawę... Moje wpisy na tym blogu oczywiście żadnego z poruszanych zagadnień nie wyjaśnią do końca ani nie wyczerpią w sposób definitywny. Są one jak żelazna racja żywności w szalupie albo jak samochodowa apteczka na wycieczce. Taki zestaw-minimum może pomóc w nagłej potrzebie, ale nie da się przy jego pomocy nasycić ani wyleczyć. Dlatego korzystając z moich wpisów wiedzcie Państwo o tym, że po prawdziwą wiedzę trzeba sięgnąć gdzie indziej. I o jednym z takich źródeł rzetelnej wiedzy technicznej chcę dzisiaj opowiedzieć.
Ryszard Tadeusiewicz. Biocybernetyk z AGH. Zajmuje się naukowym badaniem pogranicza biologii i techniki z pożytkiem dla obydwu.
Od blisko 150 lat nieprzerwanie wychodzi w Polsce "Przegląd Techniczny". Pierwszy numer tego miesięcznika (obecnie - dwutygodnika) ukazał się w styczniu 1866 r. Niewiele czasopism - nie tylko w Polsce, ale i na świecie - może poszczycić się tak długim stażem! Jeśli dodatkowo uświadomimy sobie, jak wiele się w tym czasie w Polsce wydarzyło: dwie wojny światowe, odzyskanie wolności po 123 latach niewoli, pogrążenie na pół wieku w odmętach realnego socjalizmu, odzyskanie pełnej suwerenności, przystąpienie do Unii Europejskiej itd. - to nieprzerwane trwanie tej "gazety inżynierskiej" jest jednak prawdziwym ewenementem. Zapewne kluczem do tej trwałości był i jest fakt, że "Przegląd Techniczny" nigdy nie angażował się w politykę, lecz stojąc na stanowisku, że rozwój technologii jest niezależny od tego, w jakim ustroju następuje - relacjonował stale swoim czytelnikom, co nowego i ważnego dzieje się aktualnie w technice, jakie powstają nowości oraz ku czemu technika zmierza - w Polsce, w Europie i na świecie.
Czytałem Przegląd Techniczny jeszcze na studiach, potem towarzyszył mi on, gdy dyplom świeżo upieczonego inżyniera zamieniałem na kolejne stopnie naukowe, a także wtedy, gdy z inżyniera papierowego, legitymującego się tylko dyplomem i wiedzą ze studiów, przekształcałem się w prawdziwego twórcę techniki, legitymującego się konkretnymi projektami wykonywanymi dla przemysłu i gospodarki. "Przegląd Techniczny" towarzyszył mi w inżynierskich sukcesach (pisano w nim niekiedy o moich osiągnięciach), częściej jednak pomagał odzyskać równowagę ducha i pozbierać myśli po niepowodzeniach, bo tych ostatnich w działalności inżynierskiej zawsze nie brakuje. Pracując na uczelni miałem mniej do czynienia z typowym inżynierskim mozołem, trochę satyrycznie ale jednak sympatycznie przedstawionym w znanej piosence zespołu Kult.
Można dzisiaj z tego pokpiwać, można wskazywać, że heroiczna niekiedy praca polskich inżynierów w kraju i na całym świecie, nie przynosiła takich efektów ekonomicznych, jak powinna - ale nikt nie zaprzeczy, że z technicznego punktu widzenia na tych setkach budów i na innych zagranicznych kontraktach polscy inżynierowie wykazywali się profesjonalizmem najwyższej próby. Byłem dumny, że jestem jednym z nich - i właśnie dlatego systematycznie czytałem "Przegląd Techniczny".
Zostawmy jednak w spokoju przeszłość i skupmy uwagę na dniu dzisiejszym. Jaki jest "Przegląd Techniczny" dziś - i dlaczego warto go czytać?
Zacznę może od tego, czym PT na pewno nie jest. Otóż na pewno nie jest jednym z tych licznych periodyków, w których bardzo wyrafinowana plastycznie i poligraficznie forma ukrywa dość błahą i mało wartościową treść. W "Przeglądzie Technicznym" forma graficzna jest uboga, by nie powiedzieć siermiężna, zgrzebna. Wydawany jest na nie najlepszym papierze, nie zawiera kolorowych wielkoformatowych zdjęć, nie epatuje nadmiarem grafiki. Niejedna codzienna gazeta ma bardziej elegancki wygląd. PT wydawany jest bowiem przez Naczelną Organizację Techniczną, federację profesjonalnych stowarzyszeń inżynierów i techników polskich, która nadmiernie bogata nie jest i na luksusowe wydawnictwo pozwolić sobie nie może.
Ale ta surowa forma jest z nawiązką wynagradzana przez ciekawą i bardzo aktualna treść. Zaglądając do najnowszego (w momencie pisania tego wpisu) numeru PT znajdujemy w nim w odpowiednich działach informacje na temat gospodarki, samorządu, społeczności inżynierskiej w Polsce, nauki, innowacji i zdrowia, przy czym zawsze są to informacje konkretne, zwarte, aktualne i pełne treści. Ozdobą każdego numeru są stałe pozycje, mające charakter bardzo ciekawych felietonów:
- Co pan na to, inżynierze?
- Filozofia pojęć technicznych
- Giełda wynalazków i projektów
- Parlament 500 milionów
- Wątpię, więc jestem
i wiele innych.
Nie podejmuję się streścić tu Państwu całego numeru, bo jest on - jak zawsze - bardzo bogaty i bardzo ciekawy. Ale jeśli u kogoś z Państwa moje wpisy na tym blogu rozbudziły apetyt na wiedzę o technice - to namawiam do czytania "Przeglądu Technicznego". Z pewnością już po pierwszym numerze zgodzicie się Państwo ze mną, że zdecydowanie warto!