
Przywykliśmy, że miarą rozwoju kraju jest wielkość PKB na głowę mieszkańca. Ale jest wiele innych symptomów zdradzających niedorozwój bądź zasobność. Warto o nich wspomnieć, gdy toczymy dysputę o miejscu jakie na tej osi zajmuje Polska.
REKLAMA
Moje podróże, wcale nie egzotyczne, tylko turystyczne, takie jak odbywane przez wielu Polaków, nasunęły mi pewną prawidłowość. Otóż poziom rozwoju społeczno – gospodarczego kraju jest odwrotnie proporcjonalny do wysokości krawężnika, tj. im niższy krawężnik tym kraj bardziej rozwinięty. W Egipcie krawężniki są ponad oś kół samochodów, w Niemczech i Austrii są niziutkie i najazdowe, w strefach zamieszkania znikają całkiem zastępowane przez wklęsłą kształtkę dla spływu deszczówki. Chodnik od jezdni różni się tam nie wysokością lecz rodzajem materiału lub kolorem. Ku swemu zdumieniu stwierdziłem, że w Bułgarii główna ulica nadmorskiej miejscowości w ogóle nie ma chodników w naszym rozumieniu tego słowa. Co prawda jest przy jezdni pas po którym się chodzi ale, podobnie jak w Chorwacji, jego parametry (szerokość, wysokość) i sposób wykonania (czasem nie wykonania) zmieniają się przed każdą z posesji.
Szczytem wszystkiego był wykonany podjazd od budynku, którego łukowo wyprofilowane obrzeża sterczały kilkanaście centymetrów z każdej strony ponad chodnikową przestrzeń. W tej sytuacji przemieszczanie się niepełnosprawnego, wózków dziecięcych i rowerów jest niemożliwe. Pieszemu odpada co prawda uważanie na rowerzystów i rolkarzy (stałe zajęcie spacerowiczów w Sopocie) ale też towarzyszy konstatacja, że nie ma alternatywy jak się przemieszczać.
Wyjaśnienia podanych przykładów można szukać w kulturze technicznej danego kraju, jakości samorządu (o ile w ogóle takowy w danym kraju istnieje) lub prawie definiującym drogę i pas drogowy. Zdecydowanie lepiej jest jednak zauważyć, iż wysokość krawężnika w istocie zależy od jakości regulacji norm życia społecznego i gotowości ich poszanowania oraz skutecznego egzekwowania reguł obowiązujących użytkowników drogi – kierowców i pieszych. Wysoki krawężnik służy w istocie jednemu – uniemożliwić wjazd samochodów na przestrzeń chodnikową, często w krajach słabo rozwiniętych służącą zarobkowaniu lokatorów z budynku obok. Gdzie brak norm i obyczaju fizyczna bariera musi limitować ludzkie zachowania. W krajach, które zniosły krawężnik dla ułatwienia życia wszystkim: mieszkańcom osiedli, przyjezdnym, właścicielom samochodów, kierowcom wozów służb technicznych, ratunkowych lub zwykłego zaopatrzenia, problemów z poszanowaniem norm stanowionych i zwyczajowych nie ma. Chodnik wraz z jezdnią jest pasem zgodnej komunikacji kołowej i pieszej oraz częścią przestrzeni publicznej, wobec braku płotów, otwartej i demokratycznej.
Jak zatem jest u nas? Płoty litościwie pominę. W kształtowaniu przestrzeni chodnikowej jesteśmy gdzieś pomiędzy Bułgarią a Niemcami. Co prawda mój wóz coraz rzadziej przy parkowaniu przednim spojlerem szoruje o krawężnik, ale ten najwyższy, jaki widziałem w życiu (było to na początku lat 2000.), stanowił obrzeże drogi krajowej Namysłów – Końskie. Dzielni drogowcy tak kształtowali zakręt, że chodnik wypadł niemal pół metra nad jezdnią. Ponieważ tak wysokich krawężników nie ma, brakującą wysokość uzupełniła nadlewka z betonu - zatem krawężnik miał wysokość półtora krawężnika. Szczęśliwie dziś jest tam inaczej.
