Chodnik w egipskiej Hurghadzie
Chodnik w egipskiej Hurghadzie fot. Ryszard Wilczyński

Przywykliśmy, że miarą rozwoju kraju jest wielkość PKB na głowę mieszkańca. Ale jest wiele innych symptomów zdradzających niedorozwój bądź zasobność. Warto o nich wspomnieć, gdy toczymy dysputę o miejscu jakie na tej osi zajmuje Polska.

REKLAMA
logo
Leobersdorf, Dolna Austria Fot. Ryszard Wilczyński
Moje podróże, wcale nie egzotyczne, tylko turystyczne, takie jak odbywane przez wielu Polaków, nasunęły mi pewną prawidłowość. Otóż poziom rozwoju społeczno – gospodarczego kraju jest odwrotnie proporcjonalny do wysokości krawężnika, tj. im niższy krawężnik tym kraj bardziej rozwinięty. W Egipcie krawężniki są ponad oś kół samochodów, w Niemczech i Austrii są niziutkie i najazdowe, w strefach zamieszkania znikają całkiem zastępowane przez wklęsłą kształtkę dla spływu deszczówki. Chodnik od jezdni różni się tam nie wysokością lecz rodzajem materiału lub kolorem. Ku swemu zdumieniu stwierdziłem, że w Bułgarii główna ulica nadmorskiej miejscowości w ogóle nie ma chodników w naszym rozumieniu tego słowa. Co prawda jest przy jezdni pas po którym się chodzi ale, podobnie jak w Chorwacji, jego parametry (szerokość, wysokość) i sposób wykonania (czasem nie wykonania) zmieniają się przed każdą z posesji.
logo
Ulica w austriackim Leobersdorf fot. Ryszard Wilczyński
Szczytem wszystkiego był wykonany podjazd od budynku, którego łukowo wyprofilowane obrzeża sterczały kilkanaście centymetrów z każdej strony ponad chodnikową przestrzeń. W tej sytuacji przemieszczanie się niepełnosprawnego, wózków dziecięcych i rowerów jest niemożliwe. Pieszemu odpada co prawda uważanie na rowerzystów i rolkarzy (stałe zajęcie spacerowiczów w Sopocie) ale też towarzyszy konstatacja, że nie ma alternatywy jak się przemieszczać.
Wyjaśnienia podanych przykładów można szukać w kulturze technicznej danego kraju, jakości samorządu (o ile w ogóle takowy w danym kraju istnieje) lub prawie definiującym drogę i pas drogowy. Zdecydowanie lepiej jest jednak zauważyć, iż wysokość krawężnika w istocie zależy od jakości regulacji norm życia społecznego i gotowości ich poszanowania oraz skutecznego egzekwowania reguł obowiązujących użytkowników drogi – kierowców i pieszych. Wysoki krawężnik służy w istocie jednemu – uniemożliwić wjazd samochodów na przestrzeń chodnikową, często w krajach słabo rozwiniętych służącą zarobkowaniu lokatorów z budynku obok. Gdzie brak norm i obyczaju fizyczna bariera musi limitować ludzkie zachowania. W krajach, które zniosły krawężnik dla ułatwienia życia wszystkim: mieszkańcom osiedli, przyjezdnym, właścicielom samochodów, kierowcom wozów służb technicznych, ratunkowych lub zwykłego zaopatrzenia, problemów z poszanowaniem norm stanowionych i zwyczajowych nie ma. Chodnik wraz z jezdnią jest pasem zgodnej komunikacji kołowej i pieszej oraz częścią przestrzeni publicznej, wobec braku płotów, otwartej i demokratycznej.
Jak zatem jest u nas? Płoty litościwie pominę. W kształtowaniu przestrzeni chodnikowej jesteśmy gdzieś pomiędzy Bułgarią a Niemcami. Co prawda mój wóz coraz rzadziej przy parkowaniu przednim spojlerem szoruje o krawężnik, ale ten najwyższy, jaki widziałem w życiu (było to na początku lat 2000.), stanowił obrzeże drogi krajowej Namysłów – Końskie. Dzielni drogowcy tak kształtowali zakręt, że chodnik wypadł niemal pół metra nad jezdnią. Ponieważ tak wysokich krawężników nie ma, brakującą wysokość uzupełniła nadlewka z betonu - zatem krawężnik miał wysokość półtora krawężnika. Szczęśliwie dziś jest tam inaczej.