W przeszłości UE często traktowała Polskę jak kraj, który musi się jeszcze wiele nauczyć, by dotrzeć na Zachód. Od roku jednak sprawy mają się inaczej.
"W Polsce spodziewaliśmy się inwazji na jakiś tydzień przed tym, jak do niej doszło" napisała mi dziś rano na WhatsAppie moja znajoma. "Nie znaliśmy dokładnej daty, ale wiedzieliśmy, że to kwestia czasu, kiedy Rosjanie zaatakują Ukrainę", powiedziała - i dodała nieco złośliwie: "Wszyscy to wiedzieli, z wyjątkiem Was, Niemców, dla Was to było wydarzenie mniejszej rangi". To pokazuje dokładnie naszą niemiecką perspektywę.
Podobnie jak moja znajoma wielu Polaków ma teraz – w rocznicę inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę – poczucie moralnej wyższości, ponieważ my Niemcy zawsze ignorowaliśmy ostrzeżenia Polaków o tym, jak niebezpieczna jest Rosja. Ja również napisałem wtedy artykuł dla "Deutsche Wirtschafts Nachrichten" (DWN), niemieckiego siostrzanego wydawnictwa "Pulsu Biznesu" (PB) ze szwedzkiej Grupy Bonnier, w którym założyłem, że "to wszystko nie jest takie dramatyczne". Nigdy nie myliłem się bardziej niż niespełna rok temu.
A teraz Polacy nie tylko mają poczucie, że racja zawsze była po ich stronie, ale nagle pokazują nową pewność siebie, którą można odczuć nie tylko w prywatnej rozmowie, ale i w biurach rządowych. Czekałem cztery tygodnie na umówione spotkanie, aby przedstawić się polskiemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu z nadzieją na wywiad. Polski szef rządu udziela wywiadów tylko naprawdę dużym mediom i bardzo zwraca uwagę na zasięg potencjalnej publikacji. Tutaj praca odbywa się w sposób bardzo profesjonalny i racjonalny, bez miejsca na emocje. Teraz z powodu wojny na Ukrainie Polska nagle widzi siebie jako nowe centrum polityczne w Europie, a Niemcy i Francja muszą za nim podążać. Kiedyś było na odwrót. Dziś Polacy pozbyli się kompleksu „młodszego biedniejszego brata” w UE i powoli zaczyna dostrzegać to także sam Zachód:
"Wojna Rosji z Ukrainą zmieniła międzynarodową rolę Polski" - informuje na przykład portal niemieckiego nadawcy publicznego Erstes Deutsches Fernsehen (ARD). "Długo krytykowana jako przypadek problemowy w UE, Warszawa widzi siebie jako nowe centrum Europy" - podkreśla publikacja. "Joe Biden przemawia w Warszawie i jest fetowany" - skomentował dziennik "Die Welt" wizytę prezydenta USA w stolicy Polski w ostatnim tygodniu lutego. "Wizyta na wschodniej flance NATO pokazuje też, że prezydent USA dostrzega zmieniony układ sił w UE: nad Paryżem i Berlinem po prostu przeleciał w drodze do Polski". "W przeszłości kraje Europy Środkowo-Wschodniej były w UE traktowane jak niewdzięczne dzieci" - pisze Zeit Online - "Teraz prowadzą za sobą Francję i Niemcy" - zauważa portal.
Ale nie wszyscy eksperci widzą to w ten sposób:
„Tak, to prawda, Polska odgrywa obecnie kluczową rolę w Europie”, mówi mi prof. Robert Grzeszczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert od prawa UE i polskiego prawa konstytucyjnego, członek Komitetu Nauk Prawnych PAN. „Ale ta pozycja zapewne za jakiś czas zmieni się, bo powstała z powodu wybuchu wojny na Ukrainie i ze względu na geograficzne położenie Polski. Ta centralna pozycja i znaczenie nie wynika z racjonalnej polityki naszego rządu. Wręcz przeciwnie, cały czas mamy konflikty z UE, które się pogłębiają. Rząd nie prowadzi konstruktywnej polityki zagranicznej. W związku z tym, jak sądzę, niestety jest to tylko sytuacja przejściowa”, podsumowuje.