- Niektórzy się śmieją, gdyż uważają, że to bardzo dziwne, iż kibic tak mocnej i sławnej u nas drużyny jak Corinthians, udziela wsparcia nieznanemu zespołowi, który dopiero po raz drugi w swojej historii awansował do Ekstraklasy. Cóż poradzić? Ja kocham Piasta! - mówi Marlon Couto Ribeiro, Brazylijczyk, który zakochał się w zespole z Gliwic.
"Jesteś tak dobry, jak głośno gwiżdżą na Ciebie kibice rywala" - usłyszał kiedyś jeden z piłkarzy. Komentować wydarzenia w futbolu też nie jest łatwo. A niech gwiżdżą!
26-letni Marlon Couto Ribeiro pochodzi z północnej części Brazylii. Od roku i czterech miesięcy mieszka w Polsce, gdzie pracuje jako lektor języka portugalskiego, hiszpańskiego i japońskiego w szkole językowej LEVEL w Gliwicach. Obok pasji nauki języków obcych, drugą miłością Marlona jest futbol. Od momentu przyjazdu do Polski, zakochał się w jednym z polskich klubów. Jakim? Piaście Gliwice! Jak to się stało, że Brazylijczyk, a więc obywatel „futbolowego kraju” zakochał się w polskim ligowcu? - Po zakończeniu jednego z brazylijskich gimnazjów, przeniosłem się do stolicy mojego kraju, żeby zdać egzamin do Federalnego Uniwersytetu Brasilii. Zdałem go bardzo dobrze, dzięki czemu przez pięć lat uczęszczałem na studia portugalsko-angielskiego tłumaczenia. Dzięki temu, w ostatnim roku swoich studiów, poznałem dwóch Polaków, którzy byli na wymianie studenckiej na Uniwersytecie Brasilii - mówi Marlon i szybko dodaje - Uczestniczyliśmy przez pół roku na te same lekcje przekładu tekstów. Oni świetnie mówili po portugalsku i angielsku. Lekcje bywały bardzo praktyczne, więc tłumaczyliśmy dokumenty w parach, a oni zawsze szeptali coś między sobą po polsku. Wtedy bardzo spodobał mi się wasz język - mówi. Postanowił się go nauczyć! Początki nie były łatwe, ale Marlon nie dawał za wygraną. - Znalazłem brazylijską wersję wydanego przez Uniwersytet Jagielloński podręcznika z języka polskiego dla obcokrajowców. Poświęcałem się samodzielnej nauce niełatwego, ale ciekawego języka polskiego przez dwa lata. Pewnego dnia zdecydowałem przylecieć do Polski, żeby pogłębiać swoją znajomość i bardziej rozwijać swoje umiejętności językowe. Za pomocą kolegów władających tak jak ja wymyślonym przez Polaka językiem Esperanto, poznałem pana Stanisława Mandraka z Gliwic, który jest obecnym prezesem Polskiego Związku Esperantystów i od niego wynajmuję także mieszkanie. Dzięki temu stałem się nowym członkiem jego rodziny - uśmiecha się gość z Brazylii.
Miłość do Piasta zaczęła się wraz z przybyciem do Gliwic - Zetknąłem się z zięciem pana Mandraka - Krzysztofem Śliwką. Dzięki temu, że jesteśmy praktycznie rówieśnikami, bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy. Krzysiek jest wielkim fanem piłki nożnej. Cieszył się, że teraz swoje obserwacje może wymieniać z obywatelem tak piłkarskiego kraju jak Brazylia. On, wraz z dwoma kuzynami, Piotrem i Darkiem, po raz pierwszy zaprosił mnie na mecz Piasta Gliwice w maju ubiegłego roku - wspomina Marlon. Pytany o to, jaki to był mecz, odpowiada nieco zmieszany - Nie przypominam sobie z kim Piast wtedy grał. To był maj zeszłego roku. Szczerze? Nigdy nie ma znaczenia z kim gra moja ukochana drużyna. Najważniejsze jest to, żeby Piast pokonał każdego przeciwnika. Pamiętam, że był to bardzo emocjonujący moment mojego życia. Po raz pierwszy mogłem korzystać w praktyce, z niedawno wyuczonego słownictwa dotyczącego piłki nożnej i kibicowania. Sama atmosfera na stadionie była bez dwóch zdań niesamowita i tak naprawdę czułem się jak w domu, mimo kulturalnych różnic w porównaniu z moją ojczyzną - wspomina tamten moment z wypiekami na twarzy 26-letni Brazylijczyk.
Tęsknota do brazylijskiego Corinthians, od którego dzieliły go teraz tysiące kilometrów spowodowała, że Marlon postanowił właśnie w Piaście ulokować swe futbolowe uczucia. - Było mi trudno śledzić swoją ulubioną drużynę w Brazylii – Corinthians, drugi najpopularniejszy klub w stanie Sao Paulo i w kraju, więc Piast Gliwice stał się jego odpowiednikiem podczas mojego pobytu w Polsce. W Brazylii praktycznie nikt nic nie wie na temat polskiej piłki. Nie pamiętam, abym kiedyś widział, że ktoś ogląda polską piłkę nożną w telewizji. Chyba tylko na południu Brazylii, gdzie mieszka wg. statystyk ponad 3 miliony ludzi polskiego pochodzenia. Tam rzeczywiście kibicują polskim drużynom Ekstraklasy”. Ostatnio w Brazylii zrobiło się głośno o polskim futbolu za sprawą pewnego polskiego napastnika... „Robert Lewandowski. To prawda, że osiągnął w moim kraju, w ostatnim czasie, dosyć duży skok popularności, a to za sprawą tego, że świetnie spisywał się w Bundeslidze, która ma wielu miłośników i zapaleńców w Brazylii - wyjaśnia.
Marlon jest zachwycony ostatnimi wynikami klubu z Gliwic, choć jak sam przyznaje, jego ulubiony klub czeka jeszcze sporo pracy, aby stać się naprawdę wiodącym zespołem w polskiej Ekstraklasie. - Uważam, że gliwiczanom brakuje lepszej interakcji na boisku, lepszego porozumienia się między poszczególnymi zawodnikami. Gra musi się opierać na sile zespołu, a nie indywidualnościach. Poza tym, zawsze mam wrażenie, że kiedy przeciwnik zdobywa bramkę, gra Piasta „siada”. Zniechęca ich to do ofensywnej gry. Tak być nie powinno! - oburza się przybysz z Brazylii. Mimo to, ma w barwach Piasta swojego ulubionego zawodnika. - Uwielbiam Rubena Jurado! I wcale nie z powodu tego, że on jest Hiszpanem i jego cechy mi się kojarzą z moim rodakami. Myślę, że on nie szczędzi wysiłku, i oddaje na boisku ostatnią kroplę potu, byleby tylko Piast wychodził z pojedynków zwycięsko - wyjaśnia.
M.in. właśnie z Rubenem Jurado wiąże się ciekawa historia, której Marlon doświadczył podczas pobytu w Polsce. - Pewnego dnia, będąc w Katowicach, wracałem na nogach z dworca PKP. Z daleka ujrzałem jakąś znaną mi twarz. To był Ruben Jurado, który wchodził do jednej z placówek bankowych. Potem zauważyłem, że jeszcze inni dwaj hiszpańscy gracze także mu towarzyszyli. Wszedłem za nimi i zwróciłem się do nich w znanym mi języku hiszpańskim. Oni widocznie byli zaskoczeni i chyba nawet się obawiali, skoro byli w banku i jakiś „dziwak” pojawia się znienacka, „nawijając” przy tym po hiszpańsku. Zdążyłem ich przeprosić za zaistniałą sytuację i wszystko wytłumaczyć, zanim postanowiliby mi uciec. Po całym zajściu, zaprosili mnie na... lody. Przez pół godziny rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się od dziecka. Miałem ze sobą kupiony w Brazylii dwa lata temu podręcznik z języka polskiego. Poprosiłem ich o autografy. To było naprawdę niesamowite spotkanie - mówi uradowany Marlon.
Marlon, w poprzednim sezonie, zobaczył na żywo prawie wszystkie mecze Piasta rozegrane w Gliwicach. Dlaczego nie wszystkie? - W Polsce oprócz miłości do Piasta, znalazłem także drugą miłość, która na co dzień mieszka w Białymstoku. Wyjeżdżałem do niej dwa, czy trzy razy w miesiącu i tegoroczne mecze bardzo często przypadały właśnie w dniach, kiedy nie było mnie w Gliwicach. Mimo to, udało mi się wziąć udział w czterech, czy pięciu meczach bieżącego roku - śmieje się Brazylijczyk.
W Brazylii, niektórzy z jego kolegów, nie do końca rozumieją jego miłość do Piasta - Niektórzy się śmieją, gdyż uważają, że to bardzo dziwne, iż kibic tak mocnej i sławnej u nas drużyny jak Corinthians, udziela wsparcia nieznanemu zespołowi, który dopiero po raz drugi w swojej historii awansował do Ekstraklasy. Cóż poradzić? Ja kocham Piasta! - kończy przybysz z Kraju Kawy i piłkarskiej potęgi.