Po przeczytaniu Pana wpisu, rozumiem już Pańskie kryteria oceny branży lotniczej: świetnymi liniami są te, które stać na jednoczesne wydawanie milionów złotych na reklamy i na darmową kanapkę i które padają z długami po kilku miesiącach. Ma Pan rację – LOT taki nie jest.
Prezes PLL LOT. Ekonomista, menadżer, państwowiec i pasjonat lotnictwa, muzyki i Aikido. Do tego frankofil nawet jeśli czasami bywa to trudne.
Nie zwykłem polemizować za pośrednictwem blogów. Pana komentarz nie jest jednak wpisem anonimowego „hejtera” ale wpisem rozpoznawanego z różnych przygód lotniczych Europosła. Osobiście oczekiwałem więc nieco szerszej perspektywy i bardziej odpowiedzialnego spojrzenia na sytuację. A co dostałem? Zestaw standardowych, populistycznych zarzutów osoby, która zna się na lotnictwie bo “przecież dużo latam”.
Co do naszej oferty, to wprowadzenie płatnych posiłków nie jest kwestią oszczędności, ale wypracowania zysków dla firmy przy jednoczesnej poprawie standardu. Bardzo chcielibyśmy oferować wszystkim pasażerom dobry, darmowy catering – tyle, że ani nas na to nie stać, ani co ważniejsze, nie jest to dzisiaj kryterium wyboru linii lotniczej. No i znając Pana logikę, wezwałby mnie Pan do niefinansowania z Pana podatków darmowych posiłków na pokładach samolotów (LOT już otrzymał w grudniu pomoc publiczną), bo przecież za te pieniądze można zbudować szpitale i żłobki….
Ponieważ nie chciałbym, żeby musiał się Pan za nas “wstydzić” spróbuję wyjaśnić Panu brak związku pomiędzy reklamą a kanapkami: żeby nie musiał Pan płacić więcej za bilet ani też oczywiście do nas dokładać, szukamy możliwości zarabiania pieniędzy na usługach dodatkowych. W oparciu o badania rynku przygotowane przez TNS Polska wprowadziliśmy odpłatne kanapki i napoje w klasie ekonomicznej i to bez zawahania napiszę: w bardzo umiarkowanych cenach. Nie wiem dlaczego nie doczytał Pan cennika, ale w sprawie naszej nowej oferty cenowej wypisuje Pan wierutne bzdury. Nieprawdą jest, że ceny zaczynają się od 15 zł. Są znacznie niższe niż na lotniskach, czy w innych liniach prowadzących sprzedaż pokładową: cena kanapek to 10 zł, sałatek i wrapów 12 zł. Kawa Starbucks kosztuje 8 zł, piwo 5 zł, a wino 10 zł. Reklama ma służyć temu żebyśmy mieli coraz więcej pasażerów i przy okazji sprzedali więcej kanapek. Stąd zatem jednoczesne ukazanie się reklamy i zmiany na pokładzie. Tak się zachowują firmy które walczą o klientów. Przyznam, że ciekawy jestem czy Pan jako kandydat na posła zrezygnował z plakatów i reklam i za zaoszczędzone pieniądze rozdawał wyborcom kanapki i kawę?
Ponieważ coś co dla mnie jest oczywistością nią dla Pana wcale nie było, spieszę wyjaśnić cenę biletu. Koszty Pana przelotu do Lwowa na pokładzie naszego samolotu wyniosły 1 582 zł. Zapłacił Pan 1500 zł, zatem dołożyliśmy do biletu Pana Posła 82 zł. Przykro nam, ale tym bardziej nie wystarczyłoby nam pieniędzy na darmową kanapkę w klasie ekonomicznej. Na Pana bilet złożyli się inni pasażerowie, którzy kupili bilet w droższej taryfie. Proszę mieć świadomość, że średnia cena biletu na trasie Warszawa-Lwów-Warszawa to 1632 zł. Skoro samolot – jak Pan napisał – był pełny, to znaczy, że podróżni akceptują te ceny.
Tak naprawdę nie powinienem się jednak dziwić, że nie przeszkadza Panu kiedy ktoś inny płaci za Pana przelot. Jest Pan autorem wpisu w naTemat.pl o tym, że szkoda Panu OLT. Zupełnie prywatnie napiszę Panu, że nie rozumiem jak człowiek który szczyci się lewicową wrażliwością nie ma problemu z tym, że sporo ludzi musiało stracić oszczędności, a sporo dostawców nigdy nie dostać płatności za wykonane usługi, żeby Pan mógł sobie polatać po kraju w cenie przejazdu taksówką po Warszawie…. Jest Pan bardzo niezadowolony że nie “pogonili LOTu”, zupełnie nie zagłębiając się skąd mieli pieniądze na wielomilionowe dofinansowywanie tej lotniczej przygody która jak Pan napisał “żarła”….. Oczywiście, po przeczytaniu Pana wpisu, rozumiem już Pańskie kryteria oceny branży lotniczej: świetnymi liniami są te które stać na jednoczesne wydawanie milionów złotych na reklamy i na darmową kanapkę i które padają z długami po kilku miesiącach. No rzeczywiście, LOT taki nie jest.
To że LOT korzysta z pomocy publicznej jest wiedzą powszechną – Pan o tym też przypomina. I mnie i mojemu zespołowi jest z tym faktem bardzo niekomfortowo. Tyle tylko, że Pan też pracuje za publiczne pieniądze. Tak się składa, że też jestem podatnikiem tego państwa, podobnie jak 1800 pracowników LOT-u. Ponieważ piętnuje Pan nas za korzystanie z pieniędzy państwowych, to teraz ja mam z kolei do Pana kilka pytań. Nie dotyczą one problemu kanapek ale tego co Pan zrobił, żebyśmy z tej pomocy nie musieli korzystać? Skoro pracuje Pan również za nasze podatki, to wolno nam tego od Pana oczekiwać.
Co zrobił Pan na arenie Parlamentu Europejskiego w kwestii obniżenia opłat za emisję CO2, które są ogromnym obciążeniem dla linii lotniczych w Europie? (tylko dla LOTu to w 2013 roku to 40 milionów złotych, a będzie więcej). Takich opłat nie ma na żadnym innym kontynencie, co sprawia, że przewoźnicy z Azji i Ameryki, odmawiając tych opłat są nieporównywalnie bardziej konkurencyjni. Wpływa to przede wszystkim na cenę biletu. Chętnie z tych pieniędzy sfinansowałbym naszym pasażerom bezpłatną kanapkę.
Co zrobił Pan w kwestii obniżenia kosztów nawigacji na terenie Państw europejskich. To ogromne pieniądze – w przypadku LOT-u jest to łącznie 20 % naszego budżetu. Europa to jedyny tak mały obszar który ma po jednej agencji nawigacyjnej na kraj, ze świetnie opłacanymi kontrolerami, którzy co chwila strajkują. Od lat mówi się o ich połączeniu żeby zmniejszyć koszty. Kilka procent obniżki tych kosztów to natychmiast dziesiątki milionów złotych oszczędności. Chętnie z tych pieniędzy sfinansowałbym naszym pasażerom bezpłatną kanapkę.
Co zrobił Pan w kwestii systematycznego dofinansowywania tzw. linii nisko-kosztowych we wszystkich portach regionalnych w Polsce i w Europie. W Polsce kwoty te wyliczone są na blisko 500 milionów złotych. Nie przeszkadza Panu, że to ukryta forma pomocy publicznej i fakt, że bez tych dopłat też z pieniędzy podatników, wielu z nich nie byłoby w stanie konkurować na przykład z LOTem?
Wymienione przeze mnie obszary to ułamek trudności z jakimi boryka się każda tradycyjna linia i proszę mi wierzyć, mógłbym je mnożyć. Mam nadzieję, że z równą determinacją jak krytyką LOTu zajmie się Pan od dzisiaj pomocą nam jak i całej branży – a już szczególnie w Europarlamencie.
Co do osobistej mojej książki o lotnictwie – cieszę się, że jest Panu znany ten tytuł. Napisałem ją kiedy nie pracowałem w PLL LOT, z myślą o ludziach którzy zanim ocenią jakieś działania, to chcą chociaż trochę więcej dowiedzieć się o branży którą krytykują albo chwalą. A ponieważ mam świetny zespół i wiem co się dzieje na pokładach, polecam Panu jej lekturę – jest tam rozdział o cateringu lotniczym, jego złożoności i kosztach. Gorąco polecam. Najlepiej przed następnym wpisem – tak żeby nie było wstydu.