Głównym celem "wspólnego przesłania do narodów Polski i Rosji" nie jest wcale pojednanie pomiędzy tymi narodami, tylko wzmocnienie roli obydwu kościołów w życiu społecznym i politycznym obydwu krajów.
Analityk, w czasie wolnym przygotowuję audycję "Dość przemocy!" w Radio TOK FM
W miniony piątek Cyryl I – Patriarcha Moskwy i całej Rusi oraz abp. Józef Michalik – przewodniczący polskiego Episkopatu podpisali przesłanie skierowane do Polaków i Rosjan. Na Zamku Królewskim gdzie podpisano ten dokument abp. Michalik stwierdził, że „kościół katolicki i prawosławny są w dzisiejszym świecie naturalnymi i jedynymi sojusznikami. Wraz z katolikami możemy bronić wartości chrześcijańskich. Z punktu widzenia tradycji religijnej nie mogą być uznane za normy kpiny ze świętości, aborcja, homoseksualizm, eutanazja i inne rodzaje zachowań, aktywnie bronione dzisiaj z pozycji praw człowieka”.
Obszar, na którym mają współpracować polski kościół katolicki oraz cerkiew prawosławna został dokładnie zakreślony. Tym obszarem ma być walka przeciwko zagrożeniom nadciągającym ze strony zgniłego Zachodu, który próbuje zarazić naród polski oraz naród rosyjski groźnymi ideami takimi jak kpiny z kościoła, zgoda na aborcję w niektórych przypadkach, akceptacja osób homoseksualnych lub zgoda na przerwanie cierpień osób chronicznie chorych. Chrześcijaństwo w umysłach hierarchów obydwu wyznań jest otoczone Złem, które promowane jest jako prawa człowieka.
Najwięcej miejsca w swoim przesłaniu abp. Michalik i Cyryl I poświęcili wcale nie pięknym deklaracjom o „pojednaniu naszych bratnich narodów” lecz kwestiom ideologicznym, politycznym i obyczajowym. Wspólny interes obydwu kościołów, które bronią się z pozycji fundamentalistycznych został jasno określony w wielu deklaracjach zawartych w tym dokumencie. Przyjrzyjmy się co spędza sen z powiek naszym hierarchom.
Sekularyzacja, seks i śmierć
Martwią się oni „postępującą sekularyzacją”, która pozbawia narody „podstawowych wartości moralnych”. A co zagraża tym wartości moralnym? Zagraża im „promocja”: „Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne”.
Hierarchowie wiedzą przecież lepiej, że kobieta będąca ofiarą gwałtu lub kazirodztwa musi urodzić dziecko swojego oprawcy. W końcu życie jest świętością (chyba, że jest to życie kobiety w ciąży lub żołnierza). Homoseksualizm jest według nich czystym złem z drobnym wyjątkiem kiedy np. biskup Paetz molestuje seksualnie swoich podwładnych. Wtedy jakoś ogień potępienia nie jest zbytnio rozpalony wśród polskich hierarchów. W końcu Paetz nie chciał stworzyć „związku osób jednej płci”, który konkurowałby z małżeństwem. Tolerancja abp. Michalika obejmuje również księdza z Tylawy, którego publicznie Michalik bronił przed „nagonką”. Ksiądz został skazany za molestowanie seksualne dziewczynek, ale to jakoś nie zmieniło opinii przewodniczącego polskiego Episkopatu. Można sobie zadać pytanie dlaczego hierarchowie tak chętnie dostrzegają mityczne „Zło” w tym, że dwoje dorosłych ludzi tworzy szczęśliwy związek i chciałoby go zalegalizować, kiedy w tym samym czasie hierarchowie kościelni bronią przestępców seksualnych przed odpowiedzialnością karną. Ile warta jest obrona tych „tradycyjnych wartości” w wykonaniu Józefa Michalika? Szczególnie groteskowa jest obrona przez Michalika „młodzieży, którą pragniemy uchronić przed demoralizacją oraz wychować w duchu Ewangelii”. Czy do tej młodzieży zaliczają się ofiary księdza z Tylawy oraz biskupa Paetza?
Równocześnie hierarchowie potępiają „konsumpcjonistyczny styl życia”. Potępia go Cyryl I, który przyjmuje od rosyjskich władz takie drobne prezenty jak apartament w Moskwie lub luksusowy zegarek marki Breguet wart 30 tysięcy euro. O tym jak Moskiewski Sąd Miejski przyznał równowartość 2 mln złotych odszkodowania Cyrylowi I za zanieczyszczenie książek kurzem przez sąsiada wykonującego remont pisała Gazeta Wyborcza. Mieszkanie Cyryla I o powierzchni 145 metrów znajduje się w luksusowym "Domu na Nabiereżnej" zbudowanym przez Stalina dla jego najbliższych współpracowników. O znanym ze skromności stylu życia naszych hierarchów nie warto nawet wspominać.
Potępienie przywódców obydwu kościołów dla „aborcji i eutanazji” (nie definiują oni oczywiście co rozumieją pod tymi pojęciami) jest głębokie, ponieważ porównują je do terroryzmu i konfliktów zbrojnych, które są „ciężkimi grzechami przeciwko życiu i hańbą współczesnej cywilizacji”. Zatrzymajmy się na chwilę nad tą konstrukcją retoryczną. Po pierwsze ten populistyczny zabieg retoryczny jest głęboko obraźliwy dla krewnych i ofiar wojen i zamachów terrorystycznych. Po drugie kolejny raz spotykamy się z hipokryzją hierarchów. W czasie gdy abp. Michalik i Cyryl I pracowali nad tym dokumentem w Syrii zginęły tysiące ofiar cywilnych oraz tysiące kobiet było ofiarami gwałtów wojennych. Kiedy ostatnio Cyryl I lub abp. Michalik zaapelowali do Władymira Putina, by przestał dostarczać broń i wspierać na arenie międzynarodowej Assada? Dlaczego nie skorzystali z okazji wspólnego spotkania i nie zaapelowali do wspólnoty międzynarodowej, aby podjęła działania ratujące życie i zdrowie ofiar wojny w Syrii? Może dlatego, że dla tych hierarchów wojna i ludobójstwo są tylko retorycznymi kijami, które służą do okładania osób nie podzielających ich światopoglądu.
Obrońcy rodziny
We wspólnym przesłaniu znalazło się oczywiście miejsce dla stwierdzenia „rodzina wymaga obrony”. Oczywiście nie każda rodzina tylko „rodzina jako stały związek kobiety i mężczyzny”. Tak więc samotni rodzice lub inne związki są z troski hierarchów wykluczone. W praktyce ta „troska o rodzinę” wyraża się w stanowisku polskiego episkopatu, który sprzeciwia się konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Według biskupów ta konwencja służy „promocji homoseksualizmu i transseksualizmu”. Oczywiście biskupi katoliccy w Polsce nie zajmują się takimi bzdurami jak przemoc wobec kobiet, w końcu „rodzina wymaga obrony”, a czasami nawet ofiar. Wystarczy wspomnieć protest Episkopatu przeciwko nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 2010 roku, gdzie zakazano stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci. Zdaniem biskupów rodzice mają prawo do wychowywania dzieci po swojemu. Nawet jeśli wychowywanie jest równoznaczne z biciem. Może byłoby lepiej, by hierarchowie przestali w ten sposób „bronić rodziny”.
Po co komu demokracja, wolność słowa lub prawa człowieka?
Na zakończenie warto wspomnieć czego nie ma we wspólnym wystąpieniu. Nie ma w tym dokumencie ani słowa o demokracji, biedzie, pracy, prawach człowieka lub o wolności słowa. W końcu demokratura Putina doskonale sobie radzi bez demokracji, wolności słowa i praw człowieka. Wolność słowa i demokratyczne przestrzeganie praw człowieka są dziś potrzebne członkiniom zespołu Pussy Riot, które za obrazę Putina i Cyryla I zostały skazane na 2 lata łagru. Oczywiście w imię obrony wiary przed „kpinami”. Wolności słowa Cyryla I nic nie zagraża, bo nie ma on nic kontrowersyjnego do powiedzenia Putinowi.
Z drugiej strony umysły polskich hierarchów nie zaprzątają sobie uwagi takimi bzdurami jak nierówności społeczne, bieda lub bezrobocie, które są efektem ubocznym modelów kapitalizmu działających w Polsce i w Rosji. W końcu są ważniejsze interesy niż interesy osób wykluczonych.
Jeśli są nam potrzebne „historyczne akty pojednania”, to wolałbym, aby kościół katolicki podejmował takie próby nie w stosunku do całkowicie dyspozycyjnego wobec Putina patriarchy Moskwy, tylko wobec przewodniczącego gminy żydowskiej w Polsce. Dialog pomiędzy katolikami a wyznawcami judaizmu jest o wiele bardziej potrzebny niż fundamentalistyczne umowy o wspólnym zwalczaniu praw człowieka w Polsce i w Rosji. O tym, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w kwestii pojednania się z wyznawcami judaizmu świadczy, to że co roku na obchody rocznicy zamordowania żydowskich mieszkańców Jedwabnego nie przychodzi ani abp. Michalik, ani żaden inny hierarcha kościelny.