Nie rozumiem lęków i oporów konserwatywnych katolików i katoliczek przed ratyfikacją Konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Nie rozumiem również lekceważenia dla ofiar przemocy jakie przejawiają "prawdziwi katolicy" i "prawdziwe katoliczki". Mam wrażenie, że w tej całej historii coś zgrzyta.
Analityk, w czasie wolnym przygotowuję audycję "Dość przemocy!" w Radio TOK FM
Najsilniejszy opór przed podpisaniem "Konwencji Rady Europy o zwalczaniu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" pojawił się ze strony ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, Konferencji Episkopatu Polski oraz organizacji katolickich skupiających rodziny katolickie. Główną osią sprzeciwu była obawa konserwatywnych katolików przed „promocją homoseksualizmu” oraz „wprowadzeniem nowej definicji płci, która utorowałaby drogę małżeństwom homoseksualnym”. Zarzuty krytyków konwencji więcej mówią o głęboko zakodowanym lęku przed mitycznym gejem chcącym adoptować dziecko niż o samej treści konwencji.
Z powodu oporu ministra Gowina wspieranego przez Kościół Katolicki rząd potrzebował prawie 9 miesięcy na podjęcie decyzji o podpisaniu Konwencji Rady Europy o zwalczaniu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Jednak nawet po podpisaniu konwencji rząd będzie musiał dostosować polskie prawo do zapisów Konwencji, a sejm będzie musiał przegłosować ratyfikację tej konwencji.
Ogromnym problemem dla ministra Gowina oraz dla konserwatywnych katolików są stwierdzenia zawarte w Konwencji, gdzie jest mowa o tym, że to kobiety i dziewczęta częściej padają ofiarą przemocy w związkach. Innym „kontrowersyjnym” stwierdzeniem jest uznanie faktu, że przemoc wobec kobiet ma charakter strukturalny i jest powszechną formą dyskryminacji kobiet w europejskich społeczeństwach. Na tym etapie dyskusji pojawiają się w głowach ludzi, wierzących w płciową symetrię w zjawisku przemocy, argumenty w stylu "kobiety też biją i gwałcą" lub "przemoc nie ma płci". Ma się to nijak do prawdy. Według statystyk Komendy Głównej Policji 95% sprawców przemocy domowej w Polsce to mężczyźni. 98,5% sprawców gwałtów, to mężczyźni (kobiety są skazywane zazwyczaj za współudział). Nawet gdy to mężczyzna jest ofiarą gwałtu, to prawie zawsze sprawcą gwałtu jest inny mężczyzna.
Krwawe żniwo lekceważenia przemocy wobec kobiet
Kolejnym elementem obrony dobrego samopoczucia biernych obserwatorów przemocy jest argument pod tytułem „przemoc wobec kobiet oraz przemoc domowa, to zjawiska marginalne”, które dotykają jedynie tzw. „rodzin patologicznych”. Jest kolejny stereotyp mający niewiele wspólnego z prawdą. Co roku w Polsce od 600 tysięcy do 1 miliona kobiet doświadcza przemocy fizycznej i/lub seksualnej. W ciągu całego życia co szósta kobieta w Polsce (15,6%) doświadczyła przynajmniej raz w życiu ze strony męża lub partnera przemocy fizycznej (15,1%) i/lub przemocy seksualnej (5,1%). Dodatkowo co piąta kobieta (20,5%), która posiada lub posiadała partnera padła ofiarą przemocy psychicznej z jego strony (1)
Czy gdyby co roku ofiarą napadów ulicznych lub rozbojów padało prawie milion osób, to czy również byłby to dla konserwatystów i konserwatystek „marginalny problem”?
Czy gdyby co szósty Polak lub Polka przynajmniej raz w życiu doświadczał brutalnej przemocy na ulicy, to czy działacze katoliccy również twierdziliby, że zagrożenie ze strony przestępców jest „marginalnym problemem dotykającym patologicznych dzielnic miast”?
Czy może działacze katoliccy doszliby do wniosku, że mamy powszechny problem z przestępczością i że powinniśmy jako społeczeństwo i państwo podjąć jakieś zdecydowane działania na celu zmniejszenia poziomu przemocy w społeczeństwie?
Co roku w Polsce ginie 150 kobiet w wyniku tzw. „nieporozumień rodzinnych” (eufemizm wymyślony przez policję po to, aby nie używać zwrotu "ofiary śmiertelne przemocy w rodzinie"). Agnieszka Jackowska sygnatariuszka listu przeciwko ratyfikowaniu Konwencji, została zapytana przez dziennikarza TOK FM czy nie przeraża ją to, że co roku ginie w Polsce 150 kobiet? Jackowska odpowiedziała spokojnie, że ludzie giną i będą ginąc, i my nie mamy na to żadnego wpływu. Natomiast wprowadzenie w życie Konwencji może zagrozić normalnym heteroseksualnym rodzinom w wyniku narzuconej przez "Europę" promocji homoseksualizmu. W dalszym ciągu rozmowy zapytała prowadzącego audycję, czy on kiedykolwiek widział jak mężczyzna bije kobietę.
Rzućmy jeszcze okiem na to na czym polega zazwyczaj przemoc fizyczna i seksualna, która spotyka kobiety w Polsce oraz w całej Europie:
Czy gdybyśmy w ten sam lekceważący sposób jak Pani Jackowska podchodzili do plagi przemocy ulicznej zabierającej co roku życie 150 przypadkowych osób, to czy jako społeczeństwo mielibyśmy powody do samozadowolenia?
Czy to, że nie byliśmy nigdy osobistymi świadkami widzieli przemocy na własne oczy, w jakikolwiek sposób podważa wiarygodność ofiar przemocy?
Paradoks fundamentalistki
Mimo tak ogromnej skali przemocy wobec kobiet, gdy ktoś odważy się skrytykować się tradycyjną męską rolę "prawdziwego twardziela" (tzn. mężczyzny, który potrafi przyłożyć zarówno na ulicy jak i w domu), to w internetowych dyskusjach pojawia się zawsze obrońca lub obrończyni męskiej niewinności ze stwierdzeniem w takim stylu:
Żeby było ciekawiej autorka tego jakże głębokiego komentarza, to zagorzała katoliczka, która na swoim profilu fejsbukowym ma grafikę ze zdaniem „co mam jeszcze zrobić, by zwrócić Twoją uwagę? Jezus”.
Paradoksalne jest to, że najgłośniej przeciwko wzmocnieniu ochrony kobiet i dzieci przed męską przemocą protestują biskupi, fundamentaliści katoliccy oraz gorliwe katoliczki, które przestrzegają dogmatów religijnych, ale gdzieś w swoim gorliwym katolicyzmie zagubiły empatię oraz skłonność do pomagania ofiarom przemocy.
Jeśli chcecie wiedzieć jakie narzędzia są zawarte w "Konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej", to biuro Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania przygotowało serię artykułów na ten temat, które można przeczytać tutaj: „16 Dni Przeciwko Przemocy wobec Kobiet - artykuły”.
Masz dość przemocy wobec kobiet?
Prześlij nam zdjęcie z Twoją wiadomością na profil akcji „Mamy dość!”
Opublikujemy je na naszej stronie w ramach międzynarodowej akcji 16 Dni Przeciwko Przemocy ze Względu na Płeć. Chcesz wesprzeć nasze działania?
Prześlij swoją darowiznę z dopiskiem "Mamy dość!" na konto:
Fundacja Feminoteka
ul. Mokotowska 29a
00-560 Warszawa
ING BSK S.A.
68 1050 1038 1000 0022 9768 3522
Pieniądze zebrane w ramach akcji „Mamy dość!” zostaną przeznaczone na dwa główne cele:
1. Stworzenie ogólnopolskiej sieć adwokatek i adwokatów pro publico bono, które będą udzielać wsparcia ofiarom przemocy domowej, zwłaszcza tym mieszkającym w małych miastach i na wsiach.
2. Pomaganie w organizowaniu i organizowanie grupy kobiet, które doświadczyły przemocy, by nie wstydziły się i nie bały mówić o swoim doświadczeniu.
(1) Dane statystyczne pochodzą z książki: Beata Gruszczyńska. Przemoc wobec kobiet w Polsce. Aspekty prawno kryminologiczne. Wydawnictwo Wolters Kluwer 2007
Uwzględniając losowy błąd pomiaru z badania prof. Beaty Gruszczyńskiej na próbie 2009 kobiet, to w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie przemocy fizycznej lub seksualnej doświadczyło 800 tysięcy kobiet +/- 200 tysięcy kobiet.