Chińska rasistowska polityka w Tybecie
W związku z pierwszym dniem wiosny Students for a Free Tibet Poland protestowało przeciwko chińskiej okupacji w Tybecie. Pretekstem był także Międzynarodowy Dzień Walki z Rasizmem. Temat Tybetu kojarzony jest z niszczeniem tybetańskiej kultury i łamaniem praw człowieka, naszymi działaniami chcemy także zwrócić uwagę na aspekty polityki Chin związane z dyskryminacją rasową mniejszości, które wobec obowiązujących definicji z narodowych stały się etnicznymi.
Działamy w solidarności z narodem tybetańskim w walce o jego wolność i niepodległość.
Dyskryminacja na tle rasowym dotyka Tybetańczyków w takich obszarach życia jak edukacja, zatrudnienie, opieka zdrowotna czy wreszcie reprezentacja polityczna. Poniżej przedstawiamy kilka faktów na ten temat. Ktoś zapewne zapyta, co nas Polaków obchodzi jakiś Tybet. Uprzedzając odpowiemy, że jakichś tam Polaków obchodzi. Tak jak jakichś tam Francuzów, Amerykanów i innych obchodził na przykład stan wojenny w Polsce. A temu, kto oglądał zdjęcia z tybetańskiej stolicy Lhasy czy innych miejsc – gdzie np. dochodzi do antychińskich protestów, nic innego jak stan wojenny nie przyjdzie do głowy.
Zaczynając jak w zepsutej rybie „od głowy” : chociaż chińskie regulacje dotyczące rzekomej autonomii na terenach tybetańskich wymagają aby na stanowiskach rządowych znajdowali się Tybetańczycy, jednak fatyczna władza – spoczywająca w rękach Sekretarzy Komunistycznej Partii Chin (KPCh) pozostaje w rękach Hanów – począwszy od 1951 r. ani jeden nie był Tybetańczykiem.
Język mniejszości
W 2012 r. eksperci ONZ, w tym m.in. Specjalny Sprawozdawca ds. Współczesnych form rasizmu podnieśli kwestię ograniczania dostępu do nauki języka tybetańskiego na terenach Tybetańskich. W wielu szkołach w Tybecie, język tybetański przestaje być językiem wykładowym, traktowany jest jako język dodatkowy. Na tym tle w 2012 r. w tybetańskim regionie Amdo wybuchły masowe protesty uczniów i nauczycieli sprzeciwiających się planom zastąpienia tybetańskiego chińskim jako głównego języka nauczania. Podobnie jak w przypadku innych „inwestycji”, którymi chwalą się Chiny, podawane informacje o milionach juanów przeznaczanych na „rozwój” Tybetu mogą być mylące, ponieważ dotyczą głównie miast i miasteczek, zamieszkałych obecnie w znacznej części przez imigrantów, kiedy 80% Tybetańczyków mieszka na terenach powiedzielibyśmy wiejskich, pasterskich, gdzie najbliższa szkoła, za którą dodatkowo trzeba zapłacić, znajduje się za górami, za lasami.... Niezależnie od dostępności edukacji liczy się jeszcze jej cel. A ten został zarysowany w 1994 r. przez ówczesnego Przewodniczącego Partii w Tybetańskim Regionie Autonomicznym, Czena Kuiyuana: „Sukcesów naszej oświaty nie mierzy się liczbą dyplomów absolwentów uniwersytetów, liceów i gimnazjów. (...) Ostatecznie liczy się tylko to, czy nasi uczniowie sprzeciwiają się czy też nadstawiają ucha podszeptom kliki Dalaja [partyjne określenie diaspory tybetańskiej w Indiach], czy są lojalni wobec wielkiej macierzy i wielkiej sprawy socjalizmu, czy też mają je za nic.”
Niedyskryminujące pociski
W styczniu 2012 r. chińska policja co najmniej trzykrotnie ostrzeliwała tłumy protestujących Tybetańczyków w prowincji Syczuan, w wyniku czego zginęły co najmniej cztery osoby a wiele zostało rannych. Warto dodać, że Tybetańczycy byli nieuzbrojeni. Według Komitetu ds. Eliminacji Dyskryminacji Rasowej ONZ, chińskie władze użyły nieproporcjonalnej siły do tłumienia „etnicznie tybetańskich” protestów w 2008 r. stosując także szeroko zakrojone prześladowana Tybetańczyków choćby podejrzewanych o udział w protestach.
Żywi Buddowie Komunistycznej Partii Chin
Brzmi oksymoronicznie ale w Państwie Środka wszystko jest możliwe, i wcale nie chodzi o partyjnych aparatczyków, ale wytyczne odnośnie tybetańskiej religii. W 2007 r. chiński rząd przyjął „regulacje dotyczące odradzania się żywych buddów w Buddyzmie Tybetańskim”, które sprowadzają się do tego, że wszystkie „nominacje” w buddyjskiej hierarchii muszą uzyskać partyjne „błogosławieństwo”. Polityka ta bezpośrednio wymierzona jest w serce tybetańskiej religii – postać dalajlamy i chęć przejęcia kontroli nad wskazaniem następcy. W centralną dla wierzeń Tybetańczyków postać Dalajlamy wymierzona jest kampania „reedukacji patriotycznej” przeprowadzana w większości tybetańskich klasztorów, w trakcie której mnichów i mniszki zmusza się do wyrzeczenia duchowego przywódcy. Kampania podawana jest jako jeden z „punktów zapalnych” fali tybetańskich samospaleń. Wszyscy Tybetańczycy których głos podczas protestu został usłyszany, lub zostawili testament, wzywali do powrotu Dalajlamy do Tybetu.
Zatrudnienie
Coraz częściej w Tybecie można zobaczyć ogłoszenia pracy „tylko dla Hanów”, Tybetańczykom nie oferuje się nawet najgorszych prac, a jeśli już to po niższych stawkach. Według internetowego badania przeprowadzonego przez International Campaign for Tibet, dyskryminacja miejscowej ludności zdominowanej przez chińczyków ma miejsce w Tybecie, Mongolii Południowej („Wewnętrznej”) oraz Turkiestanie Wschodnim zamieszkałym przez Ujgurów, ale najbardziej widoczna jest w tybetańskiej stolicy Lhasie, gdzie niemal każde ogłoszenie o pracę zawiera zastrzeżenie „Xian Hanzu” (tylko dla Hanów) lub po prostu „Hanzu”, jakby narodowość była tak oczywistą kompetencją obok doświadczenia lub prawa jazdy.
Paszporty
Mniej więcej rok temu tybetańscy mieszkańcy tak zwanego Autonomicznego Regionu Tybetu zostali objęci nowymi jawnie dyskryminującymi regulacjami anty-podróżnymi. Mniej więcej od marca zeszłego roku zwykłym Tybetańczykom chińskie władze nie wydają paszportów. Urzędnicy otrzymują je w związku z oficjalnymi wizytami i muszą oddać po powrocie. Coś nam przypomina ta sytuacja? Podczas gdy zgodnie z chińskimi przepisami paszporty wydawane są w 15 dni, Tybetańczycy przechodzą wieloetapową procedurę weryfikacji. Dodatkowo władze wykorzystują wprowadzenie nowych elektronicznych paszportów aby ograniczyć podróżowanie Tybetańczyków, karząc je zwrócić i nie wydając nowych. Jednym z powodów było masowe uczestnictwo mieszkańców Dachu Świata w buddyjskiej ceremonii Kalaczakry, odprawianej pod przewodnictwem Dalajlamy w Indiach na początku ubiegłego roku. Takie same ograniczenia dotyczą Tybetańczyków spoza „Regionu Autonomicznego”, chcących np. odwiedzić lhaskie świątynie poddawani są upokarzającym formalnościom, kiedy turyści z Chin wjeżdżają bez problemu, a ci z Zachodu z pewnymi trudnościami, ale wykupionym permitem.
Partia Komunistyczna nie tylko reguluje czy Tybetańczyk może gdzieś wyjechać, ale także gdzie i kiedy nie będzie mieszkał. Wyróżniona ostatnio przez Departament Stanu USA nagrodą za odwagę, pisząca po chińsku blogerka Tsering Oser podczas ostatniego zjazdu Partii została „poproszona” o opuszczenie Pekinu. Kiedy zastosowała się do „rady” i pojechała odwiedzić rodzinę w Tybecie, po drodze co chwilę była zatrzymywana i kontrolowana przez policję. „Samolotami, pociągami, autobusami i motocyklami – tysiące Chińczyków napływają do Tybetu, Tybetańczycy w tym samym czasie stali się wyrzutkami na własnej ziemi, kontrolowani na każdym kroku” - pisał w New York Times Wang Lixiong, chiński pisarz a prywatnie mąż Oser. Nie trzeba chyba dodawać, że Oser nie otrzymała możliwości odebrania prestiżowej nagrody w Waszyngtonie.
Apartheid w chińskim sosie
W wyniku tych dyskryminacyjnych działań, Tybetańczycy wpadli w błędne koło: dyskryminacja prowadzi do niskiego poziomu wykształcenia i życia na marginesie, co jedynie wzmacnia istniejące uprzedzenia i stereotyp Tybetańczyka jako dzikiego barbarzyńcy w oczach przeciętnego Chińczyka.
Dyskryminacja rasowa Tybetańczyków ma swoje źródło w chińskiej okupacji Tybetu, braku poszanowania prawa Tybetańczyków do samostanowienia i ślepoty społeczności międzynarodowej. Przypomina współczesny apartheid, z tą różnicą, że nikt nie będzie w proteście rozdzierał szat. Wszystkie strony zdają sobie z tego sprawę, z tym że jedna w nierównej walce broni wolności i podstawowych praw, druga udaje zdziwienie z „braku wdzięczności” dla okupanta za wszelkie dobrodziejstwa nowoczesności, a trzecia robi biznes pod hasłem ratowania się z kryzysu.
Piotr Cykowski
Students for a Free Tibet Poland