Czy zakazaną przez Chiny tybetańską flagę narodową (za jej wywieszenie w Tybecie można zostać postrzelonym lub trafić do więzienia) można legalnie posiadać w Europie? W Danii trwa właśnie ciekawy proces, który pokaże jak daleko sięga chiński strach w Europie i gdzie leży swoboda wypowiedzi.
Działamy w solidarności z narodem tybetańskim w walce o jego wolność i niepodległość.
15 czerwca 2012 roku duńska policja zakazała Thomasowi Homerowi Goetz przebywającemu w miejskim parku poruszania się przez ponad godzinę wyłącznie dla tego, że miał ze sobą flagę Tybetu. Dodatkowo w czasie tego dziwnego zatrzymania policjanci zmusili go, aby położył flagę na ziemi...
Tego samego dnia policja aresztowała Lunę Pedersen, wiceszefową duńskiego oddziału Students for a Free Tibet – po tym jak stała przy słynnej kopenhaskiej małej syrence. Uwzięli się? Policja oskarżyła ją o posiadanie narkotyków aby mieć pretekst do przeprowadzenia rewizji osobistej. Gdyby Luna była w Tybecie, trafiłaby do więzienia i była torturowana za posiadanie nielegalnej flagi Tybetu i ulotek wzywających do wolności Tybetu. W podobny sposób aresztowane zostały cztery inne osoby, które stały z flagą Tybetu przed duńskim parlamentem.
We wtorek sąd w Kopenhadze uznał, że działania policji w sprawie Thomasa były bezpodstawne, natomiast Luna i inne osoby mogły zostać legalnie czasowo aresztowane. Szczegóły uzasadnienia nie są na razie znane, ale można podejrzewać, że posiadanie tybetańskiej flagi narodowej w dniu 15 czerwca 2012 roku zagrażało poważnym interesom duńskiego państwa.
Co się dokładnie wydarzyło 15 czerwca 2012 roku? Tego dnia w Zamku Rosenborg, niedaleko parku gdzie aresztowany był Thomas, oraz w kopenhaskim porcie niedaleko słynnej syrenki przebywał składający państwową wizytę, ówczesny Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Hu Jintao, (odpowiedzialny za krwawe stłumienie protestów w Lhasie i wprowadzenie stanu wojennego w Tybecie pod koniec lat 80-tych, oskarżony ostatnio przez hiszpański sąd o zbrodnie ludobójstwa w Tybecie i ścigany nakazem aresztowania).
Dokumenty z duńskiego MSZu uzyskane przez duńską organizację działającą na rzecz praw człowieka w Tybecie pokazują, w jaki sposób Ambasada Chińskiej Republiki Ludowej wywierała wpływ na duńskie władze w celu uznania tybetańskich aktywistów i aktywistek za „niebezpiecznych”. W czasie wizyty chińskie służby odgrywały aktywną rolę we wskazywaniu osób z tybetańskimi flagami, które powinny zostać „unieruchomione”.
Duński Komitet Wsparcia dla Tybetu zapowiedział odwołanie się od wyroku sądów uznających legalność działań policji mających na celu usunięcie z pola widzenia chińskiego przywódcy kłującego w oczy symbolu tybetańskiej walki o wolność z chińską okupacją i ograniczania możliwości pokojowego protestu.
Warto przypomnieć, że osiem lat wcześniej podczas wizyty Hu Jintao w Polsce doszło do podobnych wydarzeń – plakaty nawołujące do dialogu chińskich władz z Jego Świątobliwością Dalajlamą umieszczone na trasie przejazdu z lotniska zostały w nocy zamalowane przez „nieznanych sprawców” szarą farbą. Osoby z tybetańskimi flagami „witające” Hu przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie zostały poturbowane przez chińskich funkcjonariuszy.
Trzy lata temu podczas wizyty chińskiego Premiera Wen Jiabo w Budapeszcie, węgierska policja zatrzymywała osoby z tybetańskimi flagami znajdujące się w pobliżu trasy chińskiego gościa. Co ciekawsze, urząd emigracyjny nakazał tego samego dnia stawić się w celu „weryfikacji dokumentów” wszystkim zamieszkującym Węgry Tybetańczykom... (Działania te jako ograniczające wolność wypowiedzi i dyskryminujące potępił węgierski Ombudsman – rzecznik praw obywatelskich).
Niestety, choć w 2012 r. powszechna była wiedza o zbrodniach Hu Jintao w Tybecie, nie był jeszcze znany wyrok hiszpańskiego sądu. Zatem można zadać przewrotne pytanie: kogo należało powinien wtedy aresztować?
A także - co się będzie działo, gdy w ramach „strategicznego partnerstwa” Polskę odwiedzi obecny Prezydent Xi Jinping? Jak zachowa się policja w Polsce i czyje będzie wykonywać rozkazy?