Gdy pierwszy raz podjechałam pod Dom Poprawczy w Falenicy ogarnął mnie smutek i lęk
wspomnień. Mur na całej długości okalał skręcony drut kolczasty. Trochę przypominał ten widok obóz koncentracyjny.
Dzwonek dzyyyn dzyyyn powoli otworzyła się brama. Strażnik wprowadził mnie do środka i tu od razu zdziwienie. Zielone trawniki, z jednej strony ładne boisko, z drugiej majacząca w trawie figurka Maryi.
Miałam wrażenie jakbym odwiedziła Ojca Mateusza na plebani, a nie Dom poprawczy. W
sekretariacie czekał na mnie Pan Irek i Pani Joanna. Nie ma w życiu przypadkowych spotkań pomyślałam. Energia ,,swojaków,, wisiała w powietrzu.Poproszono mnie do gabinetu, gdzie zasiedliśmy przy okrągłym stole prawie, jak rycerze króla Artura. Z uwagą słuchałam potrzeb tego miejsca, ale przede wszystkim interesowały mnie One, dziewczęta z Falenicy.
17 zagubionych dusz. Każda z osobna, każda ze swoją historią i swoim piekłem. Konkluzja spotkania była tylko i wyłącznie jedna. W 99 % przypadków trafiają tu niekochane dzieci, ofiary patologicznych domów, czy bezdusznych mężczyzn. One spragnione normalnych, zdrowych relacji z bliskimi za dobre słowo, trochę uwagi, czy okazane zainteresowanie są w stanie zrobić wszystko iniestety kończą w takim miejscu jak to. Odizolowane, samotne i przekreślone. „Pamiętajcie, żebyzawsze mówić prawdę, ludzie to docenią” - mawia Pan Irek kierownik internatu w poprawczaku.
Dziewczyny od 18 roku życia przy dobrym zachowaniu mogą wychodzić do pracy i z rady Pana Irka korzystając stają w prawdzie prosząc o prace. I wtedy słyszą - ,,Nie chcemy mieć nic wspólnego z patologią! - wrzasnęła Kierowniczka spożywczego” albo „Nie ! Dziękujemy! Wracaj do poprawczaka!”. Rzadko kto poznając prawdę obdarza je zaufaniem, daje pracę i możliwość wejścia na nową, właściwą drogę w ich życiu.
Czy warto zatem mówić prawdę ? - zadała to pytanie jedna z nich w trakcie naszego spotkania. Czy opłaca się być dobrym? - zapytała inna ... Trudno odpowiedzieć na takie pytania bo w ich przypadku prawda poniosła porażkę. Jednak moja historia pokazała, że idąc w zgodzie ze sobą, potykając się czasem, wpadając w sidła, ale pielęgnując dobre wartości, zawsze można wyjść na prostą. Nie każdy to potrafi, nie każdy znajduje na to siłę, zwłaszcza gdy kroczy bardzo wyboistą drogą. Dlatego gdy poznałam dziewczęta z Falenicy postanowiłam, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby nieco oświetlić drogę tym, którym tej siły brak. Dzięki czystej intencji, płynącej prosto z serca udowodnię,że kręta droga Wilczycy finalnie prowadzi do szczęścia.