Dewizą lekarzy jest: "po pierwsze, nie szkodzić". Mają więc dewizę, która nadaje się dla wszystkich. W polityce takiej dewizy niestety nie ma. I tylko to wystarczy, by stwierdzić, że jako społeczeństwo mamy problem ze świadomym przepracowaniem ostatnich kilkudziesięciu lat relacji polsko-żydowskich.
Czego się z ostatniej lekcji o naszych stosunkach dowiadujemy? Tego, że badania o przeszłości należy prowadzić zgodnie z aktualnymi oczekiwaniami, bo ryzykuję tym, czy kiedykolwiek przeprowadzę następne? Może tego, że jak zakwestionuję jedną prawdę inną, obecnie nieprawomyślną, to wyląduję w miejscu, gdzie nie będzie mi się podobać? Tak sobie myślę, że oto mamy dobry czas, by przypominać o zdrowych zasadach współżycia społecznego. Że wolność słowa, dyskusji i badań powinna być w XXI wieku oczywistością, a nie gestem odwagi. Że o państwie trzeba myśleć jako o dobru wspólnym, nas wszystkich, nie wybranej grupy. Że obcy nie są gorsi tylko dlatego, że są trochę inni, niż my.
Cierpienia Holokaustu muszą być badane z pełną otwartością, bez wstydu i dyskryminacji. Zarówno te postawy i czyny, które były heroiczne i piękne, jak i te, które były ohydne i bestialskie. Te pierwsze zyskają na prawdziwej wartości nie wtedy, gdy powie to jedna czy druga gadająca głowa w TV. Ich wartość wzrośnie wtedy, gdy będą rzetelnie zestawione z tymi położonymi na drugiej szali. To wtedy okaże się, czego było więcej i jakiej skali jest różnica. Podkręcanie przypadków heroizmu i odwagi, a celowe pomijanie przypadków wstydliwych, pomniejsza tylko dumę z tego, co było w naszej historii chwalebne i wspaniałe, bo niepotrzebnie zafałszowuje cały obraz. Co więcej, może motywować adwersarzy do tego, by oportunistycznie zafałszowywać ten obraz jeszcze bardziej.
Maglowana obecnie w mediach nowela ustawy o IPN okazała się kontrproduktywna, przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. Tylu brzydkich i niepotrzebnych sformułowań o Polsce i Polakach, ile mamy teraz, nie było jeszcze nigdy, nawet w dobie internetu. To dość, by się zastanowić, czy ta ustawa jest w ogóle potrzebna. Czy ten środek zastosowany przeciw chorobie leczy i pomaga, czy jątrzy i szkodzi, bo nagłaśnia i wykoślawia problem. Czy antysemityzm, normalnie schowany gdzieś w dziurze, nie wystawia coraz bardziej na słońce swej krzywej gęby. Gęby, która zbyt często była tolerowana i którą sami sobie dorabiamy.
Teraz jest dobry czas, by popracować nad uśmiechem, czyli pokazać, że zawsze znajdą się tacy ludzie, którzy potrafią zachowywać się godnie i szlachetnie w nawet najbardziej nieszlachetnych czasach. Edukacja, uczciwość i konsekwencja, a także przykłady heroicznych postaw konkretnych osób i ich historie, to najlepsze sposoby na budowę systemów wartości. A także prawdziwej, niemalowanej wielkości dumnego narodu, który potrafi wyciągać wnioski ze swojej przeszłości. Narodu, który chce i potrafi skutecznie walczyć z nieprawdziwymi stereotypami i rozliczać się ze szkodliwymi uprzedzeniami. Tak naprawdę, nie tylko na pokaz.