"Nieraz ciężko jest pogodzić różne pasje, bo będąc w Ujściu Wisły uświadamiam sobie, że przecież patrzę tylko na foki, a nad moją głową mógł przelecieć nie jeden bardzo rzadki gatunek ptaków" - mówi Dawid Kilon, biolog, przyrodnik, rysownik, człowiek, który ma na koncie rekordowe obserwacje fok na polskim wybrzeżu.

REKLAMA
Biolog, ornitolog, przyrodnik, rysownik, dużo tych umiejętności.
Dlatego miałem niemały dylemat, w którą stronę pójść, wybierając szkołę, plastyczna, czy może iść w kierunku nauk przyrodniczych. Wybrałem to drugie, nie rezygnując z rysowania i obecnie moja praca polega na łączeniu przyjemnego z pożytecznym.
Jak to się zaczęło? Ta twoja przygoda z przyrodą. Przez rodziców, z własnej nieprzymuszonej woli, a może jeszcze coś innego?
Wzorów było kilka. Zacznę od koleżanki, która pomagała ratować wszystkie potrzebujące pomocy ptaki z osiedla, po rodzinne wyjazdy poza miasto, gdzie człowiek spotykał się z dziką naturą. Poza tym wygrałem też kilka wejściówek do ogrodu zoologicznego, gdzie znalazłem ciekawe okazy piór i od tego się zaczęło. Dlatego, jakby ktoś mnie zapytał się co było pierwsze ptak, czy pióro to odpowiem – pióro. Następnie w gimnazjum natrafiłem na prawdziwego mentora, Pana Wiesława, który organizował zajęcia dla młodzieży w mojej rodzinnej Bydgoszczy. Spotykaliśmy się co piątek na zajęciach dotyczących rozpoznawania ptaków, a w każdą sobotę jeździliśmy w teren. To był prawdziwy kurs ornitologii. Dzięki niemu poznałem dopiero sekrety naszej polskiej przyrody, a przede wszystkim ptaków.
Pasja pierwsza awifauna. Co takiego jest w tym uskrzydlonym świecie, co przyciąga i uzależnia?
Ptaki mają coś magicznego w sobie. Wolność, której człowiek może im tylko pozazdrościć. Mają skrzydła, które nie znają prawie żadnych ograniczeń. Ptaki możesz spotkać niemal wszędzie i nigdy nie możesz być pewien, co, gdzie i kiedy. Idealnie pasuje do tego sentencja znajomego ornitologa z Wysp Owczych : You never know!
Które z ptasich obserwacji były Twoim zdaniem najciekawsze, wyjątkowe, i wcześniej nie notowane lub rzadko w Polsce?
Zdecydowanie najważniejszą obserwacją w życiu było dla mnie wypatrzenie mewy karaibskiej, która przyleciała do Ujścia Wisły z Ameryki, kiedy byłem wolontariuszem Grupy Badawczej Ptaków Wodnych Kuling i pilnowałem jedynej kolonii rybitwy czubatej w Polsce, przed zadeptaniem przez turystów. Niestety nie miałem wtedy aparatu fotograficznego i pierwszą dokumentacją tego gatunku był mój rysunek.
Często jesteś widywany nad Wisłą, szczególnie w jej ujściu, gdzie działałeś też w szeregach kilku organizacji, również w barwach Błękitnego Patrolu WWF. Dlaczego właśnie tam?
Jest to unikatowe miejsce w Polsce i Europie. Pracuje tam jako edukator dla GBPW KULING, i mam możliwość pokazywania turystom, jakim skarbem dysponujemy w Polsce. Obserwujemy wspólnie z odwiedzającymi foki, które chętnie wybierają to miejsce na odpoczynek. Radość ludzi jest dla mnie wielką nagrodą, a jak jeszcze opuszczają to miejsce z materiałami Błękitnego Patrolu WWF i są bardziej świadomi, to radość jest jeszcze większa! Nieraz ciężko jest pogodzić różne pasje, bo będąc w Ujściu Wisły uświadamiam sobie, że przecież patrzę tylko na foki, a nad moją głową mógł przelecieć nie jeden bardzo rzadki gatunek ptaków.
logo
Do ciebie należą pierwsze rekordowe obserwacje fok na polskim brzegu.
Tak, niemal co roku mam to szczęście obserwować rekordowe liczby. Żartuję, że foki wiedzą kiedy jestem w rezerwacie i wtedy chętniej się pokazują. W zeszłym roku były to 134 osobniki, ale jak się na jesieni okazało, podczas rejsu na ptaki Szymona Bzomy – potrafi być ich jeszcze więcej.
Widziałeś też morświna?
Od niego zaczęła się moja przygoda ze ssakami morskimi. Na zachodnim wybrzeżu, w miejscowości Kopań znalazłem, jednego niestety już martwego osobnika w 2007 roku. Byłem wtedy wolontariuszem obozu ornitologicznego Akcji Bałtyckiej. Była to też moje pierwsze spotkanie ze Stacją Morską z Helu. Kilka lat później przyłączałem się do Błękitnego Patrolu WWF, i miałem okazję odwiedzić morświnarium w Danii, dopływając na miejsce na pokładzie Pogorii. Kolejne morświny widziałem również w Morzu Czarnym oraz na Wyspach Owczych. Ich obserwacja w naturze to zawsze jest niesamowite przeżycie. Chciałbym, żeby znów były liczne u polskich brzegów. Wierzę, że ten moment nastąpi i u nas! Każdy może pomóc w ochronie tych krewniaków delfina już teraz, podpisując apel w ochronie morświna.
Ryś, wilk, niedźwiedź, również pojawiają się na twoich rysunkach. Co takiego jest w dużych drapieżnikach?
Tak, były również obiektem moich rysunkowych inspiracji. Sięgając po pastele, którymi najczęściej maluję miałem nadzieję, że będą one działać niczym zaczarowany ołówek i będzie mi dane spotkać, te gatunki w naturze. Podziwiam w wilku i rysiu doskonały instynkt łowiecki i precyzję. Chociaż wilki są bardziej wytrwałe, a rysie z racji fizycznych ograniczeń, muszą starannie zaplanować polowanie.
Dziś kierujesz obozami ornitologicznymi, ale też prowadzisz edukację przyrodniczą. Czego Polacy wciąż nie wiedzą o przyrodzie? Czego powinni się nauczyć?
Edukacją przyrodniczą zajmuję się od 12 lat i muszę powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat zauważyłem wzrost zainteresowania przyrodą. Dzieje się tak wśród osób dorosłych i co najbardziej mnie cieszy również wśród dzieci i młodzieży, która niekoniecznie chce spędzać każdą wolną chwilę przed komputerem. Zawsze największym zaskoczeniem dla ludzi jest gdy pokazuęe im zdjęcia, które wykonałem pod ich domem, albo kilka kilometrów od miasta. Nie kryją zdziwienia, że można u nas zobaczyć jeszcze takie przyrodnicze perełki i to tak blisko! Czego powinni się nauczyć? Poszanowania dla przyrody. Niestety coraz częściej mamy też do czynienia z dewastacją i przekształceniem siedlisk, między innymi poprzez niszczenie dolin rzek. Jeśli tego nie powstrzymamy, ci, którzy pojawią się po nas będą mogli jedynie poczytać o rosnących lasach łęgowych, czy lęgowych mewach siwych. Mam jednak nadzieję, że ten zły scenariusz nie sprawdzi się.
Działasz nie tylko w Polsce. Grecja, Wyspy Owcze…
Tak, staram się podróżować i zdobywać doświadczenie. Poza obrączkowaniem ptaków , między innymi w Grecji na małej wyspie Antikithira, czy też obrączkowanie nawałników burzowych na Wyspach Owczych, wolny czas wiosną i jesienią poświęcam obserwowaniu migracji ptaków. Szczególnym miejscem jest Mierzeja Wiślana, gdzie wspólnie ze znajomymi ze SOPW Drapolicza liczymy wędrujące ptaki szponiaste.
logo
Na Wyspach Owczych. Dawid Kilon
Rozpoczyna się wiosna, najlepszy czas do obserwacji świata przyrody. Co radzisz wszystkim chętnym do rozpoczęcia przygody z przyrodą?
Takie osoby wybrały Idealny moment. Nie trzeba nawet wyjeżdżać poza miasto, nieraz wystarczy stanąć nad rzeką, ab by zachwycić się fenomenem ptasich wędrówek. Ciągle przelatujące i odzywające się skowronki, szybujące myszołowy, lecące w kluczach żurawie i gęsi. Wystarczy tylko spojrzeć w niebo.
Plany na przyszłość, wyjazdy w teren, gatunki do zobaczenia?
Jest ich wiele. W najbliższym czasie podróż do Delty Dunaju, gdzie będziemy chcieli zaobserwować pelikany i wiele innych gatunków ptaków, które rzadko zalatują do Polski. Potem przyjdzie pora na Islandię i mam nadzieję, że tam zrealizuję swoje marzenia i wypatrzę nie jednego walenia. Mam też nadzieję, że przekażę przyrodniczą pasję jak największej liczbie osób, i swoją pracą przyczynię się do ochrony przyrody, nie tylko tej w Polsce, ale i w różnych zakątkach świata.
Dziękuję za rozmowę.
Dawid Kilon, absolwent biologii i ochrony środowiska, orintolog i przyrodnik, prowadzi bloga Rysunekprzyrodniczy.