"Znajdujemy się w tak krytycznym, bezprecedensowym momencie: kryzysu bioróżnorodności, wymierania gatunków, chwiania się ekosystemów. Nie możemy dłużej udawać, że polowania dla trofeów mogą być nadal legalne, a tym bardziej że jest jakaś „pula” dzikich zwierząt. które możemy zabijać dla rozrywki i trofeum" - mówi Iga Głażewska z organizacji Humane Society International/Europe. HSI opublikowało niedawno raport poświęcony importowi trofeów łowieckich do Unii Europejskiej.
Niemal 15 tysięcy martwych zwierząt sprowadzonych do krajów Unii Europejskiej w postaci trofeów łowieckich w okresie 2014-2018. To dużo czy mało?
Iga Głażewska: To ogromnie dużo. Szczególnie, jeśli zakładamy, że te prawie 15 tysięcy, to nawet nie jest pełna liczba wszystkich trofeów przywiezionych do Unii Europejskiej w ciągu objętego naszym najnowszym raportem okresu 5 lat. Wspomniane opracowanie powstało na podstawie analizy danych CITES - Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem. Obejmuje jedynie ssaki i jedynie te wymienione w CITES. Skala procederu jest więc jeszcze większa.
Jedno wiemy na pewno. Unia Europejska jest drugim po Stanach Zjednoczonych największym importerem trofeów łowieckich. Jeżeli chodzi o pewne gatunki UE zajmuje niechlubne pierwsze miejsce, jak np. w przypadku trofeów z geparda. W badanym przez nas okresie przywieziono do Unii prawie 300 trofeów z tych zwierząt. A przecież gepard jest gatunkiem narażonym na wysokie ryzyko wyginięcia na wolności.
Na jakie gatunki najczęściej polują europejscy myśliwi?
Najbardziej popularna jest zebra górska Hartmanna, przywieziono ponad 3 tysiące trofeów tego rodzaju. W pierwszej dziesiątce zwierząt, na których trofea najchętniej polują europejscy myśliwi, znajdują się również pawian niedźwiedzi, niedźwiedzie - niedźwiedź czarny i niedźwiedź brunatny, słoń afrykański, duże koty – lew i lampart, hipopotam nilowy, karakal stepowy oraz antylopa – kob moczarowy. Poza nimi mamy cały szereg gatunków, w tym te narażone, jak niedźwiedź polarny czy mors, krytycznie zagrożonego nosorożca czarnego czy wymarłego na wolności oryksa szablorogiego.
Które kraje są w europejskiej czołówce?
Jeżeli chodzi o liderów, to zdecydowanie najwięcej trofeów spośród krajów członkowskich importowały Niemcy, Hiszpania i Dania. Te trzy kraje odpowiadają łącznie za 52% wszystkich importowanych trofeów. Poza nimi w czołówce mamy Austrię, Szwecję, Francję, Polskę, Węgry, Czechy, Słowację.
Wymieniasz Polskę. Jak wypada w tym zestawieniu?
Jak wspomniałam Polska znajduje się w pierwszej dziesiątce krajów UE, które importują najwięcej trofeów. W latach 2014–2018 Polska importowała 744 trofea myśliwskie pochodzące z 36 gatunków ssaków wymienionych na liście CITES. W pewnych kategoriach niestety znajduje się na wstydliwym podium. Tak jest w przypadku importu trofeów z lwów. Podczas, gdy lew jest drugim najpopularniejszym gatunkiem, którego trofea importuje się do kraju, prawie wszystkie przywożone do Polski trofea z lwów (96%) pochodzą od zwierząt hodowanych w zagrodach. O tym, że polscy myśliwi cenią sobie polowania w zamkniętych hodowlach, świadczy również popularność trofeów z koba moczarowego - ponad 75% wszystkich trofeów koba pochodzi od zwierząt hodowanych w niewoli. Najczęściej importowane są do Polski trofea z niedźwiedzia brunatnego, a znakomita większość z nich pochodzi z Rosji. Poza tym, dominują gatunki afrykańskie - wspomniany już lew i kob, pawian niedźwiedzi, zebra górska Hartmanna, lampart,, karakal, gepard i kotawiec.
Ile musi zapłacić polski myśliwy za polowanie?
Polowania dla trofeów są drogą „rozrywką”. Szacuje się, że wyjazd na polowanie do Afryki kosztuje średnio 30 000 złotych. Cena zależy również od tego, jakiego rodzaju polowaniem, i na jaki gatunek, myśliwy jest zainteresowany. I tak upolowanie na lwa na zamkniętym wybiegu jest znacznie tańsze niż jego odstrzał w warunkach naturalnych.
Wspominacie o tym, że popularne stały się polowania na lwy w zamkniętych wybiegach. Dlaczego?
Przede wszystkim, ze względu na wspomnianą już cenę, choć znaczenie ma również to, że polowanie na lwy na zamkniętym wybiegu, nie wymaga właściwie żadnych umiejętności łowieckich, doświadczenia. Rezultat – zabicie lwa i pozyskanie trofeum – jest właściwie pewny. Tanio, szybko – niekiedy w ciągu półtorej godziny, przy niewielkim nakładzie energii można „zdobyć” trofeum, mieć złudne wrażenie, że posmakowało się Afryki i dokonało czegoś imponującego. Lwy hodowane dla trofeów, przez całe życie są eksploatowane i używane do osiągania zysku. Najpierw jako kocięta, używane jako rekwizyty, z którymi mogą się fotografować turyści. Potem jako młode koty – są wciąż wykorzystywane dalej „do pracy” z turystami, którzy „wyprowadzają je na spacery’”. Dzieje się tak do czasu wypuszczenia ich na wybieg, gdzie są zabijne dla trofeum. Lwy nie mają możliwości ucieczki, są zamknięte na wybiegach. Bywa, że podaje im się narkotyki lub wabi się je jedzeniem, żeby było jeszcze łatwiej je zabić.
Po zabiciu kości lwów są najczęściej eksportowane i wykorzystywane głównie na potrzeby nielegalnego handlu kośćmi tygrysów. Kości lwów sprzedaje się jako tygrysie. W handlu kości leży również jedna z odpowiedzi na pytanie o popularność polowań zagrodowych. Nie bez przyzwolenia władz RPA, które czerpią z tego korzyści, ten okrutny biznes rozrósł się tam do obecnych rozmiarów. To ponad 300 ośrodków, w których żyje w niewoli około 10-12 tysięcy lwów, kilka razy więcej niż na wolności. Tysiące szkieletów lwów zabitych w zagrodach w RPA, sprzedaje się do krajów Azji Południowo-Wschodniej, głównie Laosu i Wietnamu, gdzie uzupełniają czarny rynek kości tygrysów, nakręcając na nie popyt, a co za tym idzie i kłusownictwo.
Co szczególnie niepokoi w statystykach dotyczących importu trofeów? Przywozi się ich więcej do UE?
Jednym z bardziej niepokojących trendów jest faktycznie znaczny wzrost liczby importowanych trofeów, który odnotowaliśmy w badanym czasie, lata 2014-2018. Wzrost wynosi ogółem prawie 40%.
Jednak tym, co powinno nas wystarczająco niepokoić, jest sam proceder polowania dla trofeów. Znajdujemy się w tak krytycznym, bezprecedensowym momencie: kryzysu bioróżnorodności, wymierania gatunków, chwiania się ekosystemów. Nie możemy dłużej udawać, że polowania dla trofeów mogą być nadal legalne, a tym bardziej że jest jakaś „pula” dzikich zwierząt. które możemy zabijać dla rozrywki i trofeum. Każde dzikie zwierzę jest niezwykle wartościowe, tak w wymiarze indywidualnym, jak i środowiskowym.
Często trafiam na argument, że takie polowania dla trofeów mają korzystny wpływ na ochronę przyrody i pomagają lokalnej społeczności. Jak jest Waszym zdaniem?
Badania naukowe, twarde dane którymi dysponujemy, fakty – wszystko przeczy temu jakoby polowania dla trofeów faktycznie finansowały ochronę gatunków czy wspierały lokalne społeczności. To rozpowszechniany przez myśliwych mit. Branża poświęca bardzo wiele zasobów, żeby budować takie fałszywe przekonanie. Liczby nie kłamią. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi w 2017 r przez Economists at Large w ośmiu krajach Afrykańskich, gdzie polowania dla trofeów są najpopularniejsze, branża polowań na trofea przynosi co najwyżej 0,03% produktu krajowego brutto (PKB) i odpowiada za maksymalnie 0,76% wszystkich miejsc pracy w turystyce. Polowania dla trofeów nie są też motywowane troską o zwierzęta czy przyrodę. Badania pokazują, że są główną przyczyną spadków populacji lwa i lamparta, i znacząco przyczyniają się do wymierania słoni. Nieporównywalnie większym wsparciem dla ochrony gatunków, także finansowym, jest utrzymywanie dzikich zwierząt przy życiu. Podczas gdy koszt jednego polowania może wynieść nawet kilkaset tysięcy dolarów, a bardzo niewielka część tych pieniędzy, o ile w ogóle, trafia na rzecz ochrony tego gatunku, zachowywanie poszczególnych osobników przy życiu jest o wiele bardziej „opłacalne”. Podczas, gdy myśliwy może zapłacić 40 tysięcy dolarów za zastrzelenie samca słonia, żywy słoń może przynieść dochody na poziomie 23 tysięcy dolarów rocznie, uzyskane z turystyki fotograficznej, a to w ciągu całego życia zwierzęcia może „wygenerować” 1,6 mln dolarów.
Polowania dla trofeów to dla polujących kwestia zabawy, prestiżu, popis siły. Wystarczy zresztą spojrzeć na działalność Safari Club International, największej na świecie organizacji łowców trofeów. Dobrze ilustruje ona perwersyjną logikę zatroskanych o przyrodę myśliwych. Safari Club zachęca do zabijania jak największych, najsilniejszych zwierząt. Takie trofea są najlepiej oceniane. W ten sposób populacja danego gatunku poddawana jest nienaturalnej selekcji. Następuje szereg szkodliwych zmian, m.in. zmniejsza się średnia masy ciała osobników, przyspieszeniu ulega dojrzewanie płciowe, zmianom ulegają sposoby rozprzestrzenienia się populacji. Polowania dla trofeów w znaczący sposób przyczyniają się do zmniejszania się liczebności zwierząt, a w konsekwencji rozchwiania całych ekosystemów. Nigdy nie jest tak, że ofiarą polowania jest to jedno, konkretne zabite zwierzę. Śmierć jednego lwa, który jest częścią grupy rodzinnej, najczęściej skutkuje śmiercią wielu innych lwów, w tym młodych osobników, na skutek głodu, zabicia przez innego samca lwa przez zmieniającą się strukturę w stadzie, konfliktów z innych lwami lub ludźmi. Szacuje się, że zabicie jednego lwa może skutkować śmiercią 10 kolejnych lwów.
A jak wygląda kwestia trofeów łowieckich z zabitych zwierząt w granicach Unii Europejskiej? Raport ich nie dotyczy, ale są chyba kraje UE, gdzie wciąż poluje się na chronione w Polsce gatunki. Jak to regulują przepisy?
Unia Europejska rzeczywiście jest nie tylko miejscem docelowym importu trofeów, ale uczestniczy także w eksporcie trofeów myśliwskich z gatunków rodzimych, objętych ścisłą ochroną w ramach unijnej Dyrektywy siedliskowej. W czasie objętym naszą analizą UE wyeksportowała 246 trofeów z niedźwiedzia brunatnego – głównie z Rumunii, Szwecji i Chorwacji, dziewięć trofeów z rysia euroazjatyckiego, pochodzących ze Szwecji, Rosji i Łowy, oraz 35 trofeów z wilka szarego, przede wszystkim z Rumunii, Hiszpanii i Bułgarii. Tutaj zastosowanie ma wspomniana Dyrektywa siedliskowa. Gatunki wymienione w załączniku IV Dyrektywy podlegają ścisłej, bezpośredniej ochronie, a każde państwo członkowskie jest zobowiązane do prawnego zakazu „przetrzymywania, transportu, sprzedaży lub wymiany oraz oferowania do sprzedaży lub wymiany okazów pozyskanych ze stanu dzikiego”. Jednakże, w określonych warunkach, przewidziane są odstępstwa od tego zakazu. Gatunki wymienione w załączniku V nie są chronione jako takie; ich eksploatacja i odławianie jest regulowane i powinno być zgodne z utrzymaniem właściwego zakresu ochrony.
Co zamierzacie robić dalej z polowaniami dla trofeów? Piszecie w raporcie o tym, że chcecie wprowadzenia zakazu ich importu do UE. Czy to możliwe? Jak to można osiągnąć?
Apelujemy o zakaz importu i eksportu wszystkich trofeów myśliwskich w Unii Europejskiej. Uważamy to za najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie prawne. Żaden kraj UE nie byłby w jakikolwiek sposób uprzywilejowany. Apelujemy do krajów członkowskich o wprowadzenie zakazów na poziomie krajowym, jak i wsparcie zakazu przywozu trofeów na poziomie unijnym. Wierzymy, że politycy odpowiedzą na zmiany, które już zaszły – w świadomości i wrażliwości społecznej, naukach stosowanych, refleksji etycznej. Obecnie już wiemy, że polowania dla trofeów nie mają uzasadnienia naukowego ani moralnego, a zdecydowana większość europejskiego społeczeństwa jest im przeciwna. Nie ma żadnego powodu, dla którego warto byłoby bronić skompromitowanego przemysłu polowań na trofea.
Dziękuję za rozmowę.
Iga Głażewska, Dyrektorka HSI/Europe w Polsce, absolwentka prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Zwolenniczka interdyscyplinarnego podejścia do rzecznictwa na rzecz zwierząt i ochrony przyrody, studiowała filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim i zoopsychologię w Interdyscyplinarnym Centrum Badań Zachowania się Zwierząt i Ludzi.