"Wszystkie rozległe obszary chronione w Europie ograniczają się przede wszystkim do wysokich partii gór. Jednak zwierzęta wędrują również do dolin , gdzie najczęściej spotykają osady ludzkie, drogi i inwestycji liniowych. Dolina Górnego Sanu jest pod tym względem wyjątkowa, jest tam zdecydowanie mniej ludzi, a zwierzęta mogą nią migrować bez większych zakłóceń" - mówi Erik Baláž, jeden z twórców filmu "Wilcze Góry", którego polska premiera odbędzie się 23 lutego, w Krakowie i w Uhercach Mineralnych.
Erik Baláž: Po pierwsze miałem bardzo dużo dobrych doświadczeń z filmem “Strażnik tatrzańskiej przyrody”. Ten film był akurat o Tatrach, o dolinach Ticha i Koprova, i żyjących tam niedźwiedziach. Był częścią naszej kampanii na rzecz ochrony tych dolin, które dziś są najwiekszym obszarem ochrony ścisłej w Słowacji.
Jednak miałem kolejne plany i poszukiwałem miejsc, gdzie mógłbym znaleźć jeszcze dzikszą przyrodę. Wilcze Góry okazały się być najlepszą lokalizacją w całej Europie. Jest to najbardziej kompleksowy ekosystem w Europie, gdzie żyją nie tylko duże drapieżniki – niedźwiedzie, rysie i wilki, ale też żubry, bobry, i rosną dziewicze lasy. Tam, gdzie mieszka niewielu ludzi, mniej niż 5 osób na kilometr kwadratowy, gdzie spotykaja się granice trzech krajów, i gdzie istnieją trzy parki narodowe. Po ty jak odnalazłem miejsce, zacząłem rozmowy w sprawie realizacji filmu.
Zatem nie jest to pierwsza produkcja Arrola Film?
Jak już wspomniałem, najpierw był “Strażnik dzikiej przyrody”. Dzięki temu filmowi tysiące ludzi wspatło ochronę tatrzańskich dolin. 1500 osób wzięło udział w proteście w Dolinie Ticha, przeciwko wycince, która odbyła się po wielkiej wichurze, pod pretekstem walki z kornikiem. Zwróciliśmy uwagę społeczeństwa na doliny, o których istnieniu jeszcze dziesięć lat wcześniej nikt nie wiedział. Dziś w Słowacji mówimy o tym miejscu, jako “świętym lesie”.
Co było najtrudniejsze w czasie realizacji filmu “Wilcze Góry”?
Lubimy pracować w terenie. To nie było trudne wyzwanie, nawet dla filmowców, Karola Kalisky’ego i Jozefa Fiala. Każde wyjście w teren zajmowało od 5 do 10 dni, z ciężkim bagażem. Pracowaliśmy sami. Najbardziej frustrujący był brak wilków do sfilmowania. Na pierwsze trafiliśmy dopiero po pół roku zdjęć w terenie.
Najtrudniejsza była postprodukcja. Mieliśmy mało doświadczeń w tym zakresie i była to trudna techniczna praca, która udała się dzięki zaangażowaniu wielu ludzi.
Miejscem, gdzie powstawała większość zdjęć do filmu, jest Dolina Górnego Sanu. Co takiego jest w niej unikatowego?
Niezwykła jest łączność ekologiczna w tym rejonie. Wszystkie rozległe obszary chronione w Europie ograniczają się przede wszystkim do wysokich partii gór. Jednak zwierzęta wędrują również do dolin , gdzie najczęściej spotykają osady ludzkie, drogi i inwestycji liniowych. Dolina Górnego Sanu jest pod tym względem wyjątkowa, jest tam zdecydowanie mniej ludzi, a zwierzęta mogą nią migrować bez większych zakłóceń. Dlatego jest to wyjątkowy obszar w Europie.
Czyli możemy nazwać to miejsce “karpackim” Serengeti…
Europa nie ma swoich Serengeti i Yellowstone. Dolina Sanu, na jej górnym odcinku, w połączeniu z częścią terytorium Słowacji, mogłaby stać się takim Serengeti stosunkowo łatwo. Mamy tam wszystko, czego potrzebujemy. Wielką europejską piątkę – niedźwiedzia, wilka, rysia, żubra i łosia, i wszystkie warunki do stworzenia niezwykłej ostoi przyrody.
Wilki pojawiają się w tytule filmu. Skąd ten tytuł, “Wilcze Góry”?
Kiedy zaczęliśmy filmować zastanawialiśmy się nad nazwą. Wschodnie Karpaty są różnie nazywane w zależności od kraju. W Słowacji mamy Połoniny, w Polsce – Bieszczady a na Ukrainie – Uzanski Park Narodowy. Znaleźliśmy jednak starą mapę z XVI wieku, na której widniała nazwa “Wilcze Góry”. Zdecydowaliśmy się jej użyć, bo wilk jest prawdziwym sybolem dzikiej przyrody. Chociaż film jest nie o wilkach, ale o górach, które zamieszkują.
Jesteś również członkiem słowackiego stowarzyszenia “VLK”. Jaka była role tej organizacji w powstaniu filmu?
Blisko współpracujemy w ramach działań na rzecz ochrony przyrody. Film jest tylko niewielką częścią większego pomysłu na stworzenie prawdziwej ostoi. Do tego będą potrzebne zmiany w prawie, rozwój ekoturystyki. VLK jest organizacją, która prowadzi ten duży projekt, a członkowie stowarzyszenia pomogli nam w realizacji zdjęć terenowych.
Gdzie będzie można obejrzeć film w wersji polskiej?
Mamy nadzieję, że będzie możliwość obejrzenia filmu na DVD i online. Po premierze filmu, którą jest planowana na 23 lutego w Krakowie i w Uhercach Mineralnych, zostanie udsotępniony tymi kanałami. Chcemy też zorganizować więcej pokazów w Polsce, pojawić się z filmem na festiwalach i być może w polskiej telewizji. Będziemy o tym biężąco informować na stronie www.arollafilm.com.