O budowie dróg przed EURO 2012 mówiło się bardzo dużo. Ile kilometrów powstało sam pisałem we wcześniejszym artykule. Dlatego zamiast chwalić się kilometrami oddanych dróg i spierać się czy to dużo czy to mało, wolę napisać jak zmieniło się podejście polityków do wyznaczania priorytetów drogowych.
Ze względu na specyfikę turnieju organizowanego przez dwa duże kraje trudno uznać, że transport drogowy miałby dla niego kluczowe znaczenie. Wystarczy spojrzeć na mapę. Gdańsk od Charkowa dzieli 1700 km. Kibic, który zdecydowałby się tą trasę pokonać samochodem musiałby jechać co najmniej 20 godzin. Dlaczego, więc tak dużo mówiło się, że potrzebujemy dobrych dróg na EURO ??
W momencie ogłoszenia organizatorów EURO 2012 nasza infrastruktura drogowa była jak ser szwajcarski – pełna dziur. Dotyczyło to nie tylko stanu nawierzchni, ale również samej sieci dróg ekspresowych i autostrad. Autostrady potrafiły się kończyć w polu, przez co nie spełniały swojej funkcji. Po przejechaniu odcinka dobrą trasą trafialiśmy na korek tworzący się na jego końcu. Oszczędność czasu była wtedy minimalna. Pokutowało niestety podejście kolejnych ministrów infrastruktury, którzy z decyzji o nadawaniu priorytetów poszczególnym inwestycjom robili narzędzie budowania własnej pozycji politycznej. Pieniądze na drogi rozpływały się na dziesiątki lub setki (w końcu posłów mamy 460) inwestycji nie zawsze powiązanych w jedną spójną całość i nie zawsze tworzących efekt synergii. Jak to działało sam wiem najlepiej, bo niejednokrotnie sam zabiegałem o inwestycje drogowe w moim okręgu wyborczym.
Impuls na EURO 2012
EURO 2012 dało impuls, aby zmienić podejście do wyznaczania priorytetów inwestycyjnych w Polsce. Położono duży nacisk na inwestycje kluczowe, głównie w autostrady i drogi ekspresowe. Premier Donald Tusk i minister infrastruktury Cezary Grabarczyk byli nieugięci na naciski i prośby. Konsekwencja w tym zakresie doprowadziła, że wszystkie miasta gospodarze EURO2012 było połączone autostradami lub ekspresówkami. Co więcej nasze drogi zostały włączone w system dróg innych państw europejskich. Dzięki temu z Warszawy, Poznania czy Wrocławia można było dojechać autostradą aż do samej Lizbony.
Mimo, że za to często obrywaliśmy w naszych okręgach wyborczych, bo inwestycje np. na Lubelszczyźnie czy Pomorzu Zachodnim nie były tak spektakularne, to jednak z punktu widzenia całego kraju premier i minister infrastruktury zrobili kawał dobrej roboty. Dziś jednak pozytywne efekty tamtej zmiany odczuwamy również w innych częściach kraju. Nauczyliśmy się realizować inwestycje, proces przygotowania i budowy został przyśpieszony, a przygotowana dokumentacja już się nie przedawnia. Dziś kolejne odcinki autostrad i ekspresówek powstają również na ścianie wschodniej, a kolejne miasta zyskują obwodnice.
Problemy
Oczywiście nie obyło się bez potknięć. Porażek nie doznaje jednak tylko ten, kto nic nie robi. Nigdy w Polsce nie budowało się w obszarze dróg tak dużo jak przed samym turniejem. Spowodowało to, że interes chcieli na tym zrobić nie tylko ludzie z czystymi intencjami. Trudno wymagać od państwa, aby ingerowało i sprawdzało wszystkie umowy zawierane przez prywatne podmioty. Prowadzenie działalności gospodarczej zawsze wiąże się z ryzykiem i niepewnością. Od tamtego czasu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad znacznie bardziej rygorystycznie podchodzi do kwestii wiarygodności oferentów. Również uchwalone przez Sejm przepisy pozwoliły podwykonawcom uzyskać wypłatę na poczet swoich roszczeń bezpośrednio od GDDKiA. Wnioski wyciągnięte po tych wydarzeniach spowodowały, że przez ostatnie cztery lata podobne sytuacje już się nie powtarzały.
Dumny nie byłem, kiedy jako posłowie musieliśmy uchwalić specjalne przepisy pozwalające dopuścić do użytkowania odcinek autostrady A2 z Konotopy do Pruszkowa. Jednak EURO 2012 było wyjątkowym wydarzeniem, a zrealizowane prace w żaden sposób nie powodowały zagrożenia dla podróżnych.
Podsumowanie
W ostatnich dniach przed obecnym turniejem dziennikarze wymieniali inwestycje, które miały powstać na EURO 2012, a nie ma ich jeszcze na EURO 2016. Wśród nich są inwestycje drogowe, jak autostrada A4 od Rzeszowa do granicy z Ukrainą. Jednak należy pamiętać, że infrastruktura drogowa to nie stadiony bez których impreza się nie odbędzie. Kibice nie utknęli w korkach , jak wielu straszyło. Drogami będziemy jeździć wiele lat po turnieju dlatego należało dopilnować, aby były budowane w odpowiedniej technologii, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi i normami środowiskowymi. Potknięcia zdarzają się też najlepszym. Główny port lotniczy dla Berlina im. Willy’ego Brandta miał również być oddany przed EURO 2012. Dziś optymistyczny wariant zakończenia prac to rok 2019.
EURO 2012 dało nam wiele doświadczeń, zmieniło nasze podejście do procesu inwestycyjnego. Pierwszy 1000 km dróg szybkiego budowaliśmy przez 27 lat (1980-2007). Kolejny 1000 km udało nam się wybudować po 5 latach, właśnie na EURO 2012. Na koniec 2015 roku mieliśmy już 3000 km dróg ekspresowych i autostrad. Skala tych zmian pokazuje jak bardzo zmieniła się nasza infrastruktura drogowa również dzięki organizacji EURO 2012.
Ostatni artykuł z cyklu poświęcę infrastrukturze kolejowej