Istotą PiS-u jest, obok kłamstwa, nienawiści, obłudy i kumoterstwa, także bezczelność. Ta bezczelność to między innymi: zwracanie uwagi Unii Europejskiej na łamanie demokracji w Polsce przez reżim Kaczyńskiego jest określane jako zdrada, natomiast takie same wystąpienia pisowskich eurodeputowanych atakujących rząd Donalda Tuska za "tuszowanie prawdy o zamachu smoleńskim" i domaganie się międzynarodowej komisji dla "wyjaśnienia" było przejawem patriotyzmu. Jedna z bezczelniejszych posłanek reżimowych p. Lichocka twierdzi: "Uważam, że sytuacja w mediach publicznych bardzo się poprawiła. Przede wszystkim nie ma w tej chwili w przekazach nienawiści, co było do niedawna normą. Media publiczne nie są już narzędziem walki partyjnej [...] nie widzę w tej chwili żadnych przejawów dowodzących temu, aby media publiczne brały jakikolwiek udział w walce politycznej. Zdarzają się oczywiście niekiedy potknięcia warsztatowe". Tymczasem media publiczne w pełni podporządkowane PiS-owi, zatrudniające reżimowych dziennikarzy, w których przeprowadzono brutalną czystkę polityczną nie różnią się specjalnie od mediów stanu wojennego.
Trybunał Konstytucyjny został ubezwłasnowolniony, podporządkowany PiS-owi, w dodatku przestał funkcjonować z powodów personalnych i organizacyjnych po przysłaniu nielegalnie wybranej p. Przyłębskiej, która prof. Rzepliński nazwał "tą kobietą" pełniącą rolę komisarza politycznego PiS. P. Szydło wbrew najoczywistszym faktom twierdzi: "Mogę powiedzieć, że od momentu, kiedy udało się już wprowadzić wszystkie te ostatnie uregulowania prawne, kiedy już Trybunał działa pod nowym kierownictwem, ja nie dostrzegam już w tej chwili kłopotów". Pozostając jeszcze w obszarze wymiaru sprawiedliwości p. Ziobro przedstawił założenia "reformy" sądownictwa. Jej istotą jest wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez parlament czyli przez PiS. "Wybór sędziów do KRS będzie dokonywany przez parlament [...] będzie poprzedzony pozyskaniem informacji, wskazań, ze strony środowiska sędziowskiego, organizacji sędziowskich, ale decyzje należeć będą do parlamentu [...] To jest demokratyczna legitymacja i prawo parlamentu do współdecydowania o tym, kto w przyszłości będzie tworzył kadry sędziowskie". Nie "współdecydowania", a decydowania panie Ziobro. Kolejny przykład obłudy i bezczelności okraszony takimi banałami p. Szydło jak: "Rozmawialiśmy o tym, co dla Polaków jest najważniejsze, czyli o bezpieczeństwie i sprawiedliwości [...] Polacy narzekają na pracę sądów, a muszą zaufać sądom, muszą też wiedzieć, że zawsze wtedy, kiedy potrzebują ochrony, państwo stoi po ich stronie". W rzeczywistości mamy jeszcze jedną ustawę kadrową służącą podporządkowaniu sądów pisowskiemu reżimowi, przeprowadzeniu czystki personalnej i ograniczającą w poważnym stopniu niezależność sądów co czyni obecną Polskę podobną do PRL-u.
Właściwie w każdej sprawie mamy przykłady trudnej do tolerowania bezczelności. Kaczyński mówi o "puczu" i obronie demokracji przez swój reżim, Waszczykowski (chyba najgorszy minister, a konkurencja jest bardzo silna) twierdzi, że członkowie Komisji Weneckiej czytają "stare gazety" twierdząc, że istnieją jakieś problemy z TK. Mamy do czynienia z krętactwami p. Zalewskiej twierdzącej, że samoocena rządu PO/PSL to była propaganda, a dziś mamy wyjaśnianie narodowi własnych poczynań, albo na podobnym poziomie odpowiedzi p. Szydło na pytanie o nepotyzm i kumoterstwo w spółach skarbu państwa i rządowych instytucjach: "Wie pan, ja mam dużo kolegów i koleżanek". Tymczasem tysiąc osób, którymi PiS i jego koalicjanci obsadzili instytucje i spółki państwowe znalazło się na liście opublikowanej przez "Puls Biznesu". Wiceprezes TK sędzia Stanisław Biernat został usunięty ze swojego gabinetu, a jego rzeczy przeniesiono gdy znajdował się na świątecznym urlopie, jak uzasadniła swoją decyzję "ta pani" Przyłębska "dla jego wygody". Czy są jakieś granice pisowskiej bezczelności?