
Marzeniem marketingowca jest produkt, który wszyscy chcą kupić. Ale może łatwiej pożądany produkt „obanderolować” i sprzedawać jako swój? Nic prostszego sprzedać wyborcom to co chcą dostać. A skoro ponad 90 procent potencjalnych wyborców popiera członkostwo w UE marzeniem sztabu wyborczego jest mieć ich w swoich szeregach. Przynajmniej podczas wyborów.
REKLAMA
Jeśli ponad 90 procent społeczeństwa popiera członkostwo w UE to nie można – tym bardziej w trakcie kampanii wyborczej – iść w przeciwnym kierunku i twierdzić cokolwiek przeciwnego. Wszyscy za Unią to my też. Przecież nic nie musi z tego twierdzenia konkretnego wynikać.
Paradoksem systemu demokratycznego jest jego otwartość na krytykę w ramach wolności słowa i przekonań. Ta otwartość doprowadziła bowiem do powstania w Parlamencie Europejskim dość mocnego obozu krytykującego nie tylko funkcjonowanie Unii, ale jej zasadność dla organizowania się Europy w coraz bardziej wiążące Państwa struktury. W konsekwencji do głosu dochodzili politycy otwarcie krytykujący system współpracy Europejskiej i na fali krytyki organów UE, biurokratyzacji coraz liczniejszych gałęzi życia codziennego, o podejściu do samodzielności Państw w podejmowaniu suwerennych decyzji nie wspominając, Nigel Farage był w stanie zrobić zawrotną karierę.
Dziwny przypadek Nigel’a Faraga pokazuje, jak wielkim paradoksem jest sama demokracja i otwartość UE, co dla jej założycieli było fundamentem powstania i rozwoju Integracji Europejskiej, od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali zaczynając. Jak inaczej określić sytuację z kwietnia 2019 roku, w której, cytując za Onet.pl:
„Partia Brexitu, której liderem jest były przewodniczący Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage’a, może zwyciężyć w ewentualnych wyborach do Parlamentu Europejskiego w Wielkiej Brytanii - wynika z sondażu ośrodka badawczego YouGov”
Innymi słowy, do Parlamentu Europejskiego startuje partia, której lider otwarcie deklarował chęć wystąpienia z UE Wielkiej Brytanii, państwa członkowskiego? W przypadku korporacji mielibyśmy do czynienia z działaniem na szkodę spółki tymczasem Brytyjska opinia publiczna była najbardziej podzielona dyskusją, czy Nigel Farage po „sukcesie” Brexitu nadal powinien pobierać diety posła Parlamentu Europejskiego? W sumie skutecznie działał na rzecz jej osłabienia i jest współtwórcą trwającego ponad 2 lata bałaganu ale z drugiej strony ma rodzinę i z czego będzie żył? Przecież - jak by powiedział klasyk - te pieniądze mu się po prostu należały.
Przypadek Polskiej sceny politycznej jest jednak jeszcze bardziej ciekawy. Liderem sondaży przed wyborami do PE jest partia która na początku swojej kadencji otwarcie krytykowała członkostwo w UE, ostentacyjnie usuwając Europejskie symbole z kancelarii premiera a Prezydent Andrzej Duda mówił wręcz o „wyimaginowanej wspólnocie”, nie rozumiejącej naszych, lokalnych problemów.
Jakie są przyczyny takiego zwrotu ws Unii Europejskiej? Kampania wyborcza rządzi się własnymi prawami ale jest kilka powodów takiego manewru:
- bycie w UE beneficjentem jest korzystne dla Polski, rachunek zysków vs. strat jest widoczny także dla świadomości wyborców. Nie ma konieczności zmian nastawienia elektoratu, formatowania na nowo sceny politycznej, tym bardziej kosztem utraty środków zasilających krajowy budżet. Wystarczy wpisać członkostwo w UE do programu partii, poszerzyć tym samym elektorat, wykluczyć opozycję z możliwości kontr manewru a wręcz zaprosić liderów wszystkich środowisk do podpisania deklaracji np. ws wprowadzenia waluty Euro.
I co ciekawe,
– deklaracja a nie debata. PiS nie wchodzi w dyskusję. Z resztą wątek, na którym opozycja w Polsce budowała swoją narrację, czyli lęk przed wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej lub marginalizacja kraju w ramach wspólnoty nie jest tak bardzo wydajną osią sporu . Ostatni sondaż* może być właśnie wynikiem propagandowej ofensywy rządu w kierunku poprawienia nastawienia PiS w stronę Europy. Co ciekawe, ocena działań Polski widziane oczami Zachodu nie jest w ogóle przedmiotem badań.
– deklaracja a nie debata. PiS nie wchodzi w dyskusję. Z resztą wątek, na którym opozycja w Polsce budowała swoją narrację, czyli lęk przed wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej lub marginalizacja kraju w ramach wspólnoty nie jest tak bardzo wydajną osią sporu . Ostatni sondaż* może być właśnie wynikiem propagandowej ofensywy rządu w kierunku poprawienia nastawienia PiS w stronę Europy. Co ciekawe, ocena działań Polski widziane oczami Zachodu nie jest w ogóle przedmiotem badań.
- wszelka inicjatywa pro Europejska jest pożądana w UE ale trudno mierzalna. Pozostawanie przeciętniakiem w Europie nie jest zabronione. Można byłoby więcej czerpać z UE, rozwijać liczne projekty w tysiącach dziedzin, kreować przyszłość ale… Za brak aktywności nie ma kary, po prostu można byłoby inicjować kolejne działanie, starać się o ich finansowanie ale jest to związane z ryzykiem - w przypadku pojawienia się problemów jest niepotrzebne zainteresowanie mediów. władz, społeczności lokalnych, itd. Nie ma projektów – nie ma problemu. Przykładowo, inicjatywy takie jak Partnerstwo Wschodnie, zainicjonowane razem przez Polskę i Szwecję w obecnej sytuacji politycznej nie jest możliwe do zrealizowania. Właściwie, żadne inicjatywy nie są prowadzone w ramach istniejących struktur (np. Trójkąta Weimarskiego), regionalne czy sąsiedzkie są wyciszane lub wymierają na skutek braku inicjatyw a są tworzone nowe, takie jak koncepcja Międzymorza, z trudnym do zweryfikowania skutkiem.
- pozostawanie w określonej odrębności jest poniekąd zgodne z polityką UE, które nie sprzeciwia się regionalizmowi, podkreślaniu odmienności i odrębności Państw Członkowskich. Dla Polski to furtka by pozostać w skansenie kulturowym, opartym na konserwatywnych wartościach, fundamentach wiary Chrześcijańskiej i własnym „widzi mi się” co w wielu przypadkach np. aspekcie kulturowym kończy się prewencyjną cenzurą czy chorobliwym bojkotem wszystkiego co nowe i obce.
- twardy elektorat PiS jest oporny na zmiany i ufa przywódcom partii. A hasło „Polska – bijącym sercem Europy” jest przede wszystkim skierowane do nowego, młodszego elektoratu, któremu taka polityka (Europejska) partii zamyka wszelkie pole manewru do krytyki. Serce bije ale nikt nie mierzy tętna. Dla władz rządzących jesteśmy w Europie. A dla Europejczyków? To już bez znaczenia. Polska - obecny. Uczeń zaspany ale jest.
- czy Polska powinna stosować się do zaleceń Komisji Europejskiej co do przestrzegania praworządności? Tak, ale mamy prawo do reformowania instytucji państwowych wedle własnego pomysłu a Zachód powinien zrozumieć wyjątkowość naszej sytuacji, wynikającą z trudnej historii. Rozmawiamy. Nie spotykamy się ale odpisujemy na pisma. Jak powiedziała Róża Thun mamy monolog zamiast dialogu. My swoje, oni swoje. Tak jak w komedii Sami Swoi; „sądy sądami ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała matka Pawlaka wyręczając mu dwa granaty.
Zmiana kursu na ultra Europejski jest oczywistą konsekwencją kampanii PiS do PE. Z drugiej strony należy się cieszyć, że głos poparcia Polaków dla struktur Europejskich nie jest wołaniem na puszczy. Można powiedzieć propagandowym językiem minionej epoki, iż władza wsłuchuje się w głos ludu. Na ile jest to działanie pozorowane dowiemy się w kolejnej kadencji zarówno posłów jak i Europosłów. Na razie widać, iż UE z krajami o zmiennej orientacji politycznej w kierunku dalszej integracji ma wyraźny kłopot. Skręt w prawo nie tylko Polski ale i Węgier, Austrii czy Włoch może w długim okresie przysporzyć całej Unii widocznych problemów, głównie w tworzeniu projektów zmierzających do dalszej integracji np. w obszarze spraw zagranicznych czy wspólnej polityki obronnej, armii Europejskiej, polityki migracyjnej, etc. Po prostu będą trudne do wprowadzenia albo zmieni się ich charakter. Impet z jakim wysnuwano kolejne etapy integracji po Traktatach w Maastricht z 1993 roku przeżyły zderzenie z rzeczywistością, szczególnie w zakresie I i II filaru.
Przedłużający się Brexit dał przeciwnikom swobodnego funkcjonowania w ramach UE czytelny sygnał, że Unia buduje trwały projekt którego opuszczenie może być trudne i kosztowne. Sympatyzujący z Wielką Brytanią PiS liczył, że łatwe opuszczenie struktur Unijnych będzie argumentem dla poluzowania więzów z Brukselą, na swobodniejsze traktowania prawodawstwa jako podległe względem prawa krajowego. Wreszcie, że można z UE „wyjść” kiedy będzie taka wola i społeczeństwa, i polityków. Albo tylko polityków.
Polska ma szczęście. Koszmarny sen obyciu samotnym państwem w Europie Wschodniej, biednym i pozostawionym samym sobie się nie spełnił. Na razie.
* Powołuję się na sondaż pracowni Kantar zrealizowany za pomocą wywiadów telefonicznych CATI z 11-12/04/2019 r.
