Konserwatywna opozycja wygrywa wybory – poinformowali przedstawiciele australijskiej centralnej komisji wyborczej po zliczeniu 65 proc. głosów. Jak oceniają analitycy, rządząca dotychczas Australijska Partia Pracy zmęczyła wyborców nieustannymi wewnętrznymi podziałami.
Reporterzy natemat o tym, co ważnego dzieje się za granicą.
Koalicja Partii Liberalnej Australii i Partii Narodowej Australii zdobyła w wyborach ok. 54 proc. głosów – poinformowała australijska centralna komisja wyborcza po sprawdzeniu kart z 65 proc. okręgów wyborczych. Oznacza to, że najprawdopodobniej władzę utraci rządząca dotychczas Australijska Partia Pracy.
Komentatorzy, którzy odnoszą się do wyborów, podkreślają, że zmiana od dłuższego czasu wydawała się nieuchronna. Rząd ma kiepskie notowania, które dodatkowo zaniżane są przez wewnątrzpartyjne podziały. U steru partii od pół roku znajduje się Kevin Rudd, który zajmował stanowisko jej szefa także do 2010 roku, kiedy to został zastąpiony przez Julię Gillard – pierwszą kobietę-premiera Australii. W wyniku wewnątrzpartyjnych przepychanek udało mu się jednak ponownie jej pozbyć.
Nowym premierem prawdopodobnie zostanie więc Tony Abott, lider Partii Liberalnej Australii. Największym wyzwaniem dla jego rządu będzie polityka związana z imigrantami. W tej chwili o azyl ubiega się w Australii 30 tys. imigrantów.