"Oskarżam korporację o kradzież męża, o pranie mózgu, o tworzenie warunków sprzyjających zdradzie , o grzech zaniechania prowadzenia polityki prorodzinnej." Taki list dostaliśmy na naszą skrzynkę.
[Blog partnerski] O życiu w korporacji naszym i Waszym okiem z okazji premiery książki "Joy" Jonathana Lee
"Korporacja to największa rywalka kobiety, partnera, żony. Skrycie i po cichu odbiera męża i ojca. Korporacja to zaborcza kochanka, która chce więcej, coraz więcej od męża i jego rodziny. Pochłania niewidzialne i skrycie. Oprócz profitów typu karta Multisport czy prywatne ubezpieczenie korporacja skutecznie pierze mózgi swych pracowników, na pseudo szkoleniach dowiadują się, że najważniejsi są oni sami, ich rozwój, chęć realizacji. Szczególna nauka egoizmu. I do tego bardzo skuteczna metoda. Proces ogłupiania wspomagają spotkania na tzw. szkoleniach w 5* hotelach i salonach SPA. Przez żony te szkolenia oraz inne zjazdy korporacyjne zwane są sex-y party corporation lub evanty korporacyjno-kopulacyjne. Wódka plus rozluźnienie atmosfery powodują rozwiązywanie języka oraz uwalniają hamulce towarzyszące na trzeźwo. Plotki i sex, dużo seksu w bardzo dziwnych układach. Tym sposobem każdy ma haka na każdego. I wszyscy skutecznie potem milczą, następuje niepisany pakt tzw. lojalności korporacyjnej, od tej pory wszyscy są członkami wielkiej „rodziny” korporacyjnej, wszyscy „morda w kubeł”. A ta prawdziwa rodzina zostaje niezauważalnie zepchnięta na dużo niższe pozycje niż praca, mitingi z członkami nowej rodziny, zabawa i spotkania szeroko rozumianej edukacji, tej seksualnej też.
Oskarżam korporację o kradzież męża, o pranie mózgu, o tworzenie warunków sprzyjających zdradzie , o grzech zaniechania prowadzenia polityki prorodzinnej.
Bo przecież romanse biurowe sprzyjają wydajności pracy i lojalności kochanków. Przecież żona to tylko narzędzie do gotowania, maszynka do sprzątania i przede wszystkim prasowania koszul męskich. Jej oczekiwania, że może ktoś pomyśli o partnerach, którzy pozostali w domu i raz w ramach polityki prorodzinnej korporacja pozwoli swoim pracownikom na zabawę ze współmałżonkiem, są niemym wołaniem. Jej głosu nikt nie słyszy, jej bólu nikt nie widzi, jej łez nikt nie ociera. Żona traci męża, bo on już się z nią rozminął, on poszedł w innym kierunku ( czyt.: tym lepszym i mądrzejszym dzięki szkoleniom w korporacji ), on ma „przyjaciółkę” biurową, z którą może dzielić pracę zawodową i pokazywać tę swoją wizytową twarz w obszarze bardzo intymnym i prywatnym. Bo oblicze codzienne zna tylko żona, tylko ona wie, co znaczy powiedzenie: gentelmen w pracy, a w domu…. .
Można, by rzec, że nie ma w tym cienia winy korporacji, tylko narzuca się pytanie: kto zmienił tego chłopca, który podjął się korporacyjnego „chlebka” w ogłupiałą maszynkę posługującą się slangiem korporacyjnym, swoistym zachowaniem konformistycznym oraz utratą przyzwoitości.
Dlatego oskarżam Cię korporacjo o brak PRZYZWOITOŚCI!!!
- (Była) żona pracownika korporacji - Agata"
*Zachowana oryginalna pisownia
Na blogu „Świat korporacji”, który uruchomiliśmy z okazji premiery powieści „Joy” dyskutujemy na temat współczesnych warunków pracy. Jaką cenę przyszło Wam zapłacić za pracę w korporacji? Podziel się z nami swoim doświadczeniem w komentarzu lub anonimowo pisz na adres: swiatkorporacji@gmail.com